ROGALIK
2012Paweł Ziemilski
Obraz polskiej prowincji i sposobu na spędzania czasu wolnego jej mieszkańców.
Wsie i miasteczka to przestrzenie, które niezwykle często penetrowali polscy dokumentaliści. W latach 60. ukształtowała się poetyka łącząca elementy liryczne z naturalistycznymi obrazami relacji człowieka z naturą. Reprezentuje ją arcydzieło Władysława Ślesickiego Rodzina człowiecza. Tematyka i estetyka dokumentów realizowanych na wsi zmieniła się gwałtownie w latach 90., gdy powstała gorąco dyskutowana, drapieżna Arizona Ewy Borzęckiej. Szkolna etiuda Pawła Ziemilskiego sytuuje się pomiędzy tymi tendencjami, w żadną z nich nie pisując się jednoznacznie.
Kamera prowadzona przez Macieja Twardowskiego jest w bezustannym ruchu. Zbliża się do wsi, by w finale ją opuścić. Jest inwazyjna, ponieważ bada rejestrowany przez siebie fragment rzeczywistości. Zasadniczą część etiudy stanowią wolne najazdy ukazujące mieszkańców wsi przy wykonywaniu różnych czynności. Ziemilski dokumentuje codzienność - czas wolny swoich bohaterów. Dzieci się bawią. Młody DJ miksuje muzykę. Ktoś wyrąbuje drzewo, ktoś parzy herbatę, gra na komputerze, czyta książkę, ogląda telewizję, patrzy przez okno paląc papierosa. Niektórzy żyją samotnie, inni wśród dzieci i wnuków. Nikt się nie uśmiecha. Nikt nie mówi do kamery, choć czasami w nią spogląda. Mikrofon zapisuje dobiegające zza kadru strzępy rozmów, dźwięki z telewizora czy fragmenty muzyki. Bohaterowie Ziemilskiego milczą. Spędzają czas obok siebie - skupieni na przekazie telewizyjnym, na ekranie komputera, w słuchawkach.
Kiedy w roku 1967 Marek Piwowski otrzymał zlecenie, by zrealizować film o tym, co robi młodzież w sobotę popołudniu w twoim kraju, udał się do Kętrzyna - niewielkiego miasta w północno-wschodniej Polsce. Połączył klasyczną obserwację z bliską kinu fabularnemu inscenizacją, tworząc w Pożar, pożar! Coś nareszcie dzieje się groteskowy obraz życia na prowincji czasów PRL-u, wydobywając absurd ówczesnej rzeczywistości. Rogalik nie ma w sobie groteski czy ironii. Deformacja przestrzeni, wynikająca ze sposobu pracy kamery, to jedyny komentarz. Powstaje przygnębiający portret współczesnego człowieka i rozpadu międzyludzkich relacji. Temat ten Ziemlski będzie kontynuował w swoim pełnometrażowym debiucie dokumentalnym In Touch. Da w nim widzowi nadzieję, ukazując niegasnącą potrzebę bliskości pomiędzy bohaterami mimo dzielących ich tysięcy kilometrów.