UKRYTE
2009Piotr Szczepanowicz
W pierwszych ujęciach animowanej etiudy Piotra Szczepanowicza w bliskich planach widzimy dłoń nastawiającą gramofon i bohatera przygotowującego sobie kolację. Za oknami domu panuje ciemność. W kuchni rozbrzmiewają kojące dźwięki Clair de Lune Claude'a Debussy'ego, które od czasu do czasu zagłusza stukot przejeżdżającego w pobliżu pociągu. Wieczorny spokój zakłóca w pewnym momencie tajemniczy i cichy odgłos kroków. Upada pusta butelka i wówczas bohater orientuje się, że w mieszkaniu rozgościł się jeż. Podąża za umykającym zwierzęciem, które prowadzi go do od dawna nieużywanego pokoju. Kamera ukazuje meble i sprzęty przykryte płótnem. Uwagę mężczyzny przyciąga okno, w którego szybkach dostrzega swoje odbicie. Długo przygląda się sobie. W końcu jednak kieruje wzrok za okno. Tuż pod domem przejeżdża pociąg. Niemal wszystkie wagony są puste - poza jednym, w którym mężczyzna dostrzega siebie, stojącego niczym bohater słynnej Podróży (1970) Daniela Szczechury. W ujęciach zamykających film kamera stopniowo oddala się od domu. W szerokim planie ukazuje samotny budynek w gęstym lesie. W jego oknie miga latarka, jakby ktoś próbował za pomocą rozbłysków światła przekazać światu zaszyfrowaną wiadomość.
Kluczem interpretacyjnym do filmu Szczepanowicza wydaje się być muzyka. Mężczyzna nieprzypadkowo wsłuchuje się w kompozycję fortepianową Debussy'ego Światło księżyca, trzecią część Suity bergamaskiej. Tytuł utworu nawiązuje do wiersza Paula Verlaine'a inspirowanego malarstwem Watteau. Obrazy przedstawiają postaci z komedii dell'arte w wyidealizowanym krajobrazie. Inaczej niż w etiudzie, przestrzeń pełna jest bohaterów upozowanych, zdystansowanych względem siebie. "Wszyscy w przebraniach, jakby smutni trochę" - pisze Verlaine.
Zarówno Watteau, jak i Verlaine ukazują życie, które nie stało się udziałem bohatera filmu. Istotną częścią jego duszy pozostaje jednak smutek i samotność, towarzyszące również z pozoru radosnym postaciom z wiersza i obrazów. Szczepanowicz opowiada o smutku i opuszczeniu, o osamotnieniu, którego figurą staje się położenie domu mężczyzny. Światło jego latarki to wołanie do innych, które jednak pozostanie bez odpowiedzi. Jednocześnie bohater, jak postaci z komedii dell'arte, przybiera różne maski, widzi siebie gdzie indziej - poza domem, w pociągu - choć nigdy nie opuści samotnej stacji w lesie. Verlaine pisze: "Sławią miękkimi piosnki swej tonami/Zwycięską miłość i żywot swobodny,/Lecz w szczęście swe nie wierzą, zda się, sami!" (przeł. R. Kołoniecki).