KARTKOWANIE DO TYŁU
1985Władysław Pasikowski
Ładne, przestronne mieszkanie w bloku. Na ścianach czarno-białe zdjęcia, ale też plakat Pat Metheny Group. Można podejrzewać, że to Francja (na kuchennym blacie czekają bagietki i francuskie wydanie "Elle"), choć przez moment w kadrze udaje się dostrzec wydane przez Czytelnika w roku 1983 Listy do domu Sylvii Plath. Geograficznej precyzji nie sprzyja fakt, że w Kartkowaniu do tyłu, czyli fabularnej etiudzie szkolnej Władysława Pasikowskiego, nie pada ani jedno słowo. Zresztą, nie o tego rodzaju ścisłości tu chodzi - w centrum krótkiej opowieści znajdują się dwie kobiety, nastoletnia córka (Andzia Lebrecht) i jej matka (Hanna Bieluszko). Ta pierwsza, jak domyśla się widz po kilku ujęciach, szykuje się na spotkanie z chłopakiem. Matka, z łagodnym uśmiechem na twarzy, obserwuje te przygotowania, a potem w bujanym fotelu czeka na powrót dziewczyny. Jest już po północy, gdy przejęta czymś córka wraca do domu - kładzie się na swoim łóżku, najwyraźniej nie chce rozmawiać o tym, co wydarzyło się na randce (być może ma to związek ze zdjęciami, które jej zrobił chłopak). Matka delikatnie całuje córkę w policzek, lecz przed wyjściem z pokoju (czyli końcem etiudy) robi coś jeszcze - na ścianie, obok fotograficznych portretów córki, zawiesza też wspólne zdjęcie młodych. Czyżby chciała zasugerować dziewczynie, że komplikacje na pewno da się jakoś rozwiązać lub załagodzić? Jest przecież w Kartkowaniu do tyłu kilka śladów, które w subtelny sposób sugerują, iż w losach obu kobiet skrywa się pewna równoległość. Oto moment, kiedy wychylająca się przez balkonową poręcz matka spogląda w dół i widzi czekającego na jej córkę chłopaka (ten trzyma w rękach fatalny aparat). Kolejne ujęcie - kobieta jest już w mieszkaniu, jednak miejsce na balkonie zajęła córka. Niedługo później, zanim bohaterki się rozstaną, stoją naprzeciw siebie w symetrycznie skomponowanym kadrze (za zdjęcia odpowiadał Paweł Edelman, w przyszłości stały współpracownik Władysława Pasikowskiego), jakby przeglądając się w lustrze. No i ów enigmatyczny tytuł - może to matka kartkuje do tyłu swą życiową historię, odnajdując w niej punkty styczne z doświadczeniem córki? Jakkolwiek to postrzegać i interpretować, etiuda pozostaje bardzo wysmakowanym obrazem pierwszych miłosnych ukłuć - i tych przyjemnych, i gorzkich. Warto zaś poświęcić jej chwilę odbiorczej uwagi tym bardziej, że twórczą sylwetkę Władysława Pasikowskiego kojarzy się z poetyką filmową zupełnie innego rodzaju. Szkolne początki mogą zatem (bardzo miło) zaskoczyć.