JUTRO MNIE TU NIE BĘDZIE
2010Julia Kolberger
Trzy pokolenia kobiet - babcia, matka i córka - mieszkających pod jednym dachem, w pięknym domu, w willowej dzielnicy dużego miasta. Najstarsza to schorowana staruszka, której świat składa się ze wspomnień i wyobrażeń. Matka to kobieta dojrzała, uporczywie walcząca z oznakami starzenia się, z poczuciem przegranej. Najmłodsza, Marta - główna bohaterka etiudy, usiłuje uzyskać niezależność. Kończy doktorat z zakresu medycyny, ubiega się o stypendium w Berkeley. "My wszystkie jesteśmy u siebie" - stwierdza w pewnym momencie matka. Mimo silnej więzi żyją jednak obok siebie, pogrążone w samotności. Różni je bardzo wiele: strój, sposób bycia, stosunek do świata i innych. Jednocześnie ich portrety układają się w porządek życia kobiety, w obraz dość brutalny, choć paradoksalnie ukazany w pięknych wnętrzach i jasnych barwach. Relacje kobiet pełne są napięć, skrajnych emocji - od niechęci, a nawet nienawiści, po miłość. Po pełnym złośliwości i przytyków rodzinnym obiedzie i awanturze pomiędzy Martą a jej matką, następuje niemal liryczna scena, w której córka pomaga umyć matce włosy. Przebywanie obok siebie to ciągła huśtawka uczuć i nastrojów. Kobiety tkwią we wzajemnych zależnościach, z których nie mogą lub nie potrafią się wyrwać. Babcia wymaga nieustannej opieki i nadzoru córki i wnuczki. Matka przymuszona do zajmowania się schorowaną staruszką, nie pozwala wyzwolić się córce. Podświadomie dąży do przekształcenia ich relacji w zależność, od której sama nie może już uciec. Córka czuje odpowiedzialność wobec matki i babci. Wie jednak, że jeśli na tym etapie życia nie podejmie decyzji o odejściu, niebawem stan uwięzienia okaże się nieodwracalny.
Mężczyźni w świecie wykreowanym przez Julię Kolberger są jedynie dopełnieniem wyrazistych postaci kobiecych. Nieustannie popełniają błędy, zakładają nowe rodziny, znajdują sobie młode kochanki. Ojciec Marty z trudem odnajduje się w roli taty malutkiego dziecka. Babcia, przekonana, że zięć nadal przebywa na kontrakcie w Burkina Faso, uważa, że córka powinna tam czym prędzej jechać, bo "ty taki dupowaty, że zaraz się któraś za ciebie weźmie". Gdy Marta widzi, jak jej wykładowca i kochanek, poganiany przez żonę próbuje upchnąć kwiat w donicy do osobowego samochodu, dzwoni do niego i przygląda się z pewną satysfakcją zza filara, jak mężczyzna usiłuje odebrać telefon jedną ręką i utrzymać doniczkę w drugiej. Marta doskonale wie, że kochanek nie porzuci dla niej żony. Na jego wyznanie miłości odpowiada śmiechem. W świecie Marty to kolejna toksyczna relacja, oparta na dawaniu.
Pierwsze ujęcia filmu ukazują puste wnętrza domu, w którym rozegra się większa część akcji: zamknięte białe drzwi, jadalnia z kieliszkiem czerwonego wina na stole, parapet z pudełkami na drobiazgi i pluszowym misiem, wnętrze jasnego pokoju, przez które przetacza się czerwona piłka. W tle rozbrzmiewa uporczywy dźwięk telefonu. Dom wydaje się spokojny i pusty. Tylko piłka, jedyny ruchomy przedmiot w sekwencji otwierającej film, zapowiada silne i skrajne emocje. Jej czerwień to prowokacja i bunt, które odnajdujemy w zachowaniach Marty.
W kolejnym filmie, półgodzinnym Mazurku, Kolberger znów podejmuje temat rodziny, tym razem główną bohaterką czyniąc Urszulę - kobietę dojrzałą, w wieku matki ze szkolnej etiudy. Jutro mnie tu nie będzie to krótkometrażowy dramat, choć opowiedziany z charakterystyczną dla reżyserki lekkością, w Mazurku dominować będzie tonacja tragikomiczna.