RODZINA
1973Bogdan Górski
Film opowiada o wielodzietnej rodzinie. W kontekście problemu niskiego przyrostu naturalnego w Polsce przybliżone zostają trudne warunki, w jakich żyją jej członkowie.
Etiudę otwiera scena, w której frontalnie sfotografowani członkowie komisji rozpatrującej wnioski o zapomogi odczytują sprawozdanie terenowego opiekuna społecznego przy bloku nr 18. Dotyczy ono rodziny z dziesięciorgiem dzieci, z których najstarsze ma 20 lat, najmłodsze 3 miesiące. Choć pobrzmiewa w nim emocjonalne zaangażowanie (opiekun używa zdrobnień), to sposób jego wygłoszenia wprowadza dystans wzmacniany przez odległy plan, w którym filmowana jest zasiadająca za stołem komisja. Ze sprawozdania wynika, że najbardziej elementarne potrzeby rodziny nie są zaspakajane i że bezwzględnie potrzebuje ona wsparcia. Środkową część etiudy stanowi seria portretów dzieci filmowanych w identycznych planach na tej samej kanapie i na tle pustej ściany. Poznajemy bohaterów sprawozdania. Niektórzy z nich tylko się przedstawiają, inni prezentują swoje umiejętności (recytują lub śpiewają), najstarsi mówią o marzeniach i planach. Zderzenie tych dwóch sekwencji to pierwszy sygnał wyraźnie pobrzmiewającej w filmie ironii, którą wzmocniono obrazem jednego z chłopców - odczytuje on artykuł w gazecie na temat problemów demograficznych w Polsce Ludowej. "Trzeba upowszechniać modele rodziny jako instytucji dającej ludziom szczęścia" - brzmią ostatnie słowa tekstu. W finale etiudy rodzina staje przed kamerą, pozując niczym do pamiątkowej fotografii.
Etiuda dokumentalna Bogdana Górskiego wpisuje się w nurt zaangażowanego społecznie dokumentu początku lat 70., który współtworzyły nie tylko wybitne dzieła Krzysztofa Kieślowskiego, Marcela Łozińskiego czy Tomasza Zygadły, ale także filmy szkolne jak Przyczynek do teorii językoznawstwa Filipa Bajona. W sposób krytyczny opisywały one społeczną i polityczną rzeczywistość PRL-u, wypełniając tym samym sformułowany w owym czasie przez Adama Zagajewskiego i Juliana Kornhausera postulat wysuwany wprawdzie wobec literatury, ale stosowany również względem kultury i sztuki w ogóle: "Jest to poziom zerowy literatury - ukazanie nowego świata i przyswojenie go kulturze. (…) Opis typów lu?kich, lu?kich przeżyć, ucywilizowanie ich poprzez opis jest elementarną działalnością etyczną literatury. Jest to tajemniczy proces, w którym wartość estetyczna trafnego opisu w niedostrzegalny sposób staje się zarazem wartością etyczną, wycinek świata rozpoznanego estetycznie przez literaturę w niezbadany sposób zmienia naturę, staje się cząstką wyższego świata wartości i kultury. (...) Jeśli nie pojawi się sprawne i posiadające całościowy program ?iałania pokolenie kulturotwórcze, nasz świat pozostanie nieopisany, bę?ie dla przyszłych pokoleń równie tajemniczy, jak dla nas Atlantyda." (A. Zagajewski, J. Kornhauser, Świat nie przedstawiony, Kraków 1974, s. 18-19 i s. 24).