EROTYK
1961Jerzy Skolimowski
Trzyminutowa etiuda rozgrywająca się w pozornie niezorganizowanej przestrzeni pełnej gazet. Atrybutem, dzięki któremu dochodzi do spotkania jest brudne lustro, pełniące tu funkcję lampy Aladyna. Dżinem jest natomiast mężczyzna niezamierzenie przywołany przez dziewczynę.
Jerzy Skolimowski po raz drugi sięga w Erotyku po wypróbowaną już w Hamlesiu (1960) konwencję groteski i surrealizmu. Ta niepozorna etiuda otwiera bardzo szerokie możliwości interpretacyjne. Surrealna scenografia złożona z lustra i zawieszonych gazet buduje zamkniętą, klaustrofobiczną przestrzeń, z której nie ma ucieczki. W pierwszym ujęciu bohaterka pisze palcem po lustrze i zdejmuje z niego biały pył. Śpiewa przy tym a capella nostalgiczną piosenkę miłosną. W pewnym momencie dostrzega sylwetkę mężczyzny w lustrzanym odbiciu. Przerażoną dziewczynę uspokoić mają jego słowa "Niech się pani nie boi", które powtarza wielokrotnie. Mężczyzna to tajemniczy prestidigitator, który szmatkę do kurzu zamienia w białego psa, który przeczy prawom grawitacji. Dziewczyna próbuje ucieczki. Jej usiłowania okazują się jednak daremne, nieustannie spotyka mężczyznę w lustrze, on zrywa kolejne płachty gazet, za którymi ona usiłuje się ukryć. Gdy on zaczyna poruszać lustrem, zatracamy pewność, czy chwieje się lustro, czy całe pomieszczenie. Szybko tracimy rozeznanie w kierunkach, w jakich poruszają się bohaterowie. W końcu kobieta wpada w ciemność, a mężczyzna woła za nią: "Gdzie pani jest?" Po chwili czyjaś ręka zapala zapałkę i podpala kartkę z końcowymi napisami, a w tle znów rozbrzmiewa śpiew dziewczyny: "Spotykamy się jedynie w lustrze".
Zarówno sposób organizacji przestrzeni, jak i relacja pomiędzy bohaterami odsyłają widza do symboliki Freudowskiej: przekroczenie lustra jako otwarcie podświadomości, młoda kobieta i ubrany w czerń mężczyzna jako ucieleśnienie Erosa i Thanatosa. Nie mamy pewności, czy bohater pragnie uwieść dziewczynę, czy ją zamordować, a może jedno i drugie. Skolimowski celowo myli tropy nawiązując do stylistyki filmowego horroru. Z pewnością zdarzenia rozgrywają się w czyimś śnie, marzeniu. Praca kamery sugeruje, że jest to koszmar bohaterki. W etiudzie dominuje bowiem subiektywny punkt widzenia. Kamera naśladuje jej sposób postrzegania zbliżającego się prestidigitatora, symuluje efekt mrugnięć wykorzystując czarne plansze. Sposób opowiadania z punktu widzenia bohatera Skolimowski rozwinie w kolejnych filmach. W Rysopisie całe sekwencje budowane będą przy użyciu konwencji "kamery w oku bohatera".