STASIEK
1988Władysław Pasikowski
Przytłoczony codziennością główny bohater etiudy absolutoryjnej Władysława Pasikowskiego wiedzie zwyczajne życie, pozbawione radości i szans na zmianę. W ciągu dnia pracuje w piekarni, w której nieustannie popada w konflikty z szefem. W domu, pełnym z pozoru bliskich osób, nikt z nim nie rozmawia. Członkowie rodziny obrzucają go jedynie pełnymi wyrzutów spojrzeniami lub traktują z obojętnością. Schorowany ojciec w milczeniu leży całymi dniami w łóżku. Nocą Stasiek wychodzi na dach i tam doznaje swoistej iluminacji spotkania z samym sobą i drugim człowiekiem. Okazuje się, że nie jest sam w swoim codziennym cierpieniu. Ale rankiem dachy znów wyglądają zwyczajnie, a nowy dzień nie przyniesie metamorfozy. Wówczas postanawia wreszcie przemówić i zwrócić się do starego ojca. Coś jednak można zmienić.
Historia opowiedziana została niemal bez słów. Pierwsze zdania, krótki dialog z ojcem, padają w ostatnich minutach filmu. Jest jednak czytelna, choć właściwie pozbawiona zdarzeń. To raczej długa charakterystyka postaci opowiedziana za pomocą klarownych ujęć Pawła Edelmana. Jedynie w scenach na dachu autor zdjęć odchodzi od niemal przezroczystej, korespondującej z typem bohatera, fotografii na rzecz ujęć pełnych kontrastów, niezwykle mocnego światła odcinającego się od ciemnego, nocnego nieba. Sceny na dachu, jedyne ujęcia w otwartej przestrzeni mogłyby symbolizować wolność, realizującą się w samej idei ucieczki. Chleb, który wypieka Stasiek i który kroi w ostatniej scenie filmu, mógłby odsyłać do bogatych znaczeń kulturowych. Eksponowany w ostatnim ujęciu bochenek jest przecież symbolem niezwykle skomplikowanym. Łamanie chleba to kulturowy znak zażyłości, bliskości, ale i starożytny rytuał pogrzebowy (W. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 1990, s. 42), ale chleb oznacza również obcowanie z bóstwem, pracę i codzienność.
Pasikowski świadom tych znaczeń, wykorzystuje je świadomie, wręcz z premedytacją, dla stworzenia złożonej semantycznie historii, której od niego oczekiwano, opowieści metafizycznej, autorskiej i artystycznej. Po odrzuceniu przez kolejnych opiekunów kilku projektów scenariuszy Pasikowski znalazł przepis na film absolutoryjny, który pozwoli mu skończyć szkołę: "Zrobiłem to tak, że wraz z Mitkiem (Panovem - KMM) analizowaliśmy najlepsze szkolne filmy wybierając z nich podstawowe elementy. Wyszło nam, że nie może to być film o Wietnamczykach, ale o prostym człowieku i że nie może być w nim akcji, a tylko beznadziejne snucie się po brudnym mieście i że całość dość ponura musi się skończyć poetycko. Według tego schematu nakręciłem piętnastominutowy film Stasiek, za który dostałem piątkę z plusem i zakończyłem szkołę." (W. Pasikowski "Psy w kinie", czyli jak się robi filmy, Poznań 1995, s. 10). Słowa reżysera wyjaśniają, skąd w jego dorobku film tak odległy od ulubionej stylistyki twórcy Psów (1992). Już w czasie realizacji ostatniej szkolnej etiudy reżyser pracował nad scenariuszem debiutanckiego Krolla (1991) wykorzystującego schematy amerykańskiego kina gatunków, które w polskiej krytyce zyskało wówczas nieco pogardliwe miano "kina bandyckiego", ale dzięki Pasikowskiemu stało się jedną z najważniejszych odmian filmu popularnego w kolejnych latach.