ANABIOZA
2003Maciej Majchrzak
Miniatura science-fiction. W świecie przyszłości wykorzystywanie słabszych stało się prawem. Wszelkie kontakty z "niższą" rasą są surowo zabronione. Ujawnienie prawdziwych uczuć może kosztować życie. Jedyną szansą na przetrwanie jest zapadnięcie w "anabiotyczny" sen w oczekiwaniu na lepsze czasy.
Maciej Majchrzak pokazuje światy zwycięzców i zwyciężonych. Pierwsi panują nad każdym obszarem życia, mają do dyspozycji ultranowoczesne budynki i wysokozaawansowane technologie, drudzy cierpią głód, marzną na ulicach w śniegu i na wietrze. Zostali odrzuceni, zepchnięci na margines społecznego życia. Możemy jedynie domyślać się przyczyn tej dyskryminacji. Są inni od przebranych w identyczne uniformy i nienagannie uczesanych przedstawicieli rasy panów. Niektórzy mają inny kolor skóry, są słabsi, biedniejsi. Nowa władza wyłapuje nielicznych pozostających przy życiu Innych i wprowadza w stan anabiotyczny - skrajnego obniżenia aktywności życiowej.
Przewodnikiem po nowej rzeczywistości jest młody mężczyzna, przedstawiciel rasy uprzywilejowanej. Jego uwagę przykuwają Inni. Nie patrzy na nich jednak jak na potencjalny materiał badawczy. Spojrzenie w oczy dziewczyny staje się początkiem specyficznej, pozasłownej relacji między nimi. Spotkanie twarzą w twarz jest dla bohatera, zgodnie z refleksją Emmanuela Lévinasa, wyzwaniem natury etycznej. Choć nie zna tej młodej kobiety, odczuwa z nią bliską więź - może współodczuwa, może kocha. Wie, że po aresztowaniu spotka ją ten sam los, co innych przedstawicieli rasy niższej. Traci ją z oczu, a później szuka gorączkowo i w końcu odnajduje w izolatce. Za późno już na ratunek. Oddzielony od niej lustrem weneckim przykłada dłoń do jej dłoni.
Chłód, który ogarnął ziemię, przenika do idealnych wnętrz budynków. Dominują w nich kolory niebieski i zielony. Twarze bohaterów są trupio blade. Redukcja kolorystyczna współbrzmi z redukcją człowieczeństwa. Ludzie władzy w podobnych ciemnych kostiumach pozbawieni są cech indywidualnych. Nie czują i nie wyrażają emocji. W sposób twórczy Majchrzak wykorzystał pewne ograniczenie wpisane wówczas w poetykę szkolnej etiudy studenckiej: wyłączenie subkodu słownego. To, że bohaterowie nie rozmawiają ze sobą, zaświadcza o ich izolacji i samotności. Finałowa scena etiudy przekonuje jednak, że zdolność do przeżywania, wyrażania uczuć oraz bycia razem jest fundamentalną, niezbywalną cechą człowieka.
Reżyser odwołuje się w swym w filmie do znanej polskiemu kinu tradycji ukazywania w kostiumie science-fiction władzy totalnej, dążącej do zbudowania idealnego społeczeństwa. Jednym z najważniejszych jej przedstawicieli pozostaje bez wątpienia Piotr Szulkin (Golem, Wojna światów. Następne stulecie, O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji, Ga, ga chwała bohaterom). Majchrzak zachowuje w swym filmowym opowiadaniu całkowitą powagę, zmierza w stronę poetyckiej metafory. W miejsce charakterystycznej dla Szulkina groteski pojawia się smutek, nostalgia, liryzm, widoczne szczególnie w ostatniej scenie filmu. Świat wykreowany przez autora jest bowiem przerażająco piękny i smutny.