VENA CAVA
2009Mariko Saga
Vena cava, fabularna, blisko półgodzinna etiuda Mariko Sagi, to osobliwe zmieszanie konwencji: coś z dramatu (ale bez wybuchów emocji), coś z kryminału (ale bez trupa na początku), a wszystko to pomieszczone w ramach bardzo sprawnie skonstruowanego scenariusza.
Poszczególne wątki schodzą i zazębiają się ze sobą powoli. Najpierw mężczyzna w średnim wieku (jak się za moment okaże - pracujący w górskim krajobrazie policjant: Paweł) słyszy od lekarza o zdiagnozowanych problemach miażdżycowych i konieczności operacji. Zmiana przestrzeni: para młodych ludzi (on i ona) w schronisku turystycznym, które nad ranem opuszcza ich koleżanka, Iza, samotnie ruszająca z nartami na szlak. Po drodze zetknie się po raz pierwszy z policjantem: "Halo, proszę pani! W okolicy grasuje niedźwiedź! Podrzucimy panią do domu!" - krzyczy mężczyzna, ale dziewczyna rusza dalej. Można w tym punkcie historii spodziewać się różnych "ciągów dalszych", nie wyłączając z pola widzenia nawet kina przygody. Etiuda Mariko Sagi nigdzie się jednak nie spieszy - od dynamicznych skoków do przodu woli sporo mówiące o relacjach między młodymi bohaterami retrospekcje. Górski obrazek mimowolnie się komplikuje.
Po pierwsze, chłopaka ciągnie do obu dziewczyn - obie dziewczyny czują coś do chłopaka (choć to żaden temat do rozmów). Wiedząc o tym, w niemałym napięciu ogląda się choćby niewinną z pozoru scenę depilacji brwi (czy sprawienie koleżance bólu to przypadek?). Po drugie, Iza bierze jakieś lekarstwa, co może mieć związek z jej długą nieobecnością w schronisku. Policjant rusza w góry na poszukiwania - i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że działa bez powiadomienia szefa i swojej żony. Tak rodzi się najbardziej intrygujący wątek szkolnej etiudy: niby magnetyczne, niemające nic wspólnego z rzeczywistymi relacjami przyciąganie jednej osoby przez drugą. Co łączy młodą, ładną blondynkę ze starszawym funkcjonariuszem policji? Nic poza - sercem.
Dziewczyna, o czym nie wiedzieli nawet jej znajomi, przeszła transplantację tego organu (dlatego też musiała codziennie przyjmować lekarstwa - przestała dzień przed opuszczeniem schroniska). Policjant również już poznał warunki "przeżycia" - kontrola ciśnienia, koniec z papierosami, obowiązkowe medykamenty. W końcu ona i on natykają się na siebie. Iza zjeżdża na nartach prosto w przepaść - niedługo potem Paweł osuwa się ze skały. Hen, daleko od tych miejsc, woda wyrzuca ich, sercowców, obok siebie.
Dla porządku: vena cava to łacińskie określenie żyły głównej. Jakżeby inaczej.