ZIMA
2004Piotr Sobociński jr
Zima to króciutka, zaledwie trzyminutowa etiuda, która otwiera widza na dwa porządki symboliczne. W jednym odnaleźć można obraz zetknięcia starości z młodością. W domu na odludziu mieszka starzec. Dwóch chłopców bawi się na śniegu. Willa przyciąga ich swą magnetyzującą tajemnicą. Chłopcy rzucają śnieżkami. Jedna z nich przypadkowo trafia w okno i wówczas przerażeni malcy dostrzegają obserwującego ich starca. Dziecięcy lęk przed obcym i starym każe im uciekać. Dopiero gdy ścieżka pośród drzew jest już pusta, starszy pan uśmiecha się dobrotliwie. Piotr Sobociński odwołuje się w swym filmie do naszych dziecięcych obaw, zaszczepionego przez baśnie strachu splecionego z fascynacją.
Opowieść druga ukryta jest głębiej, wpisana w pojedyncze ujęcia. Etiudę otwiera kadr wypełniony bielą. Kolor ten symbolizuje w europejskiej kulturze czystość, duchowość, ale i zwiastuje śmierć. Jeden z biblijnych jeźdźców Apokalipsy dostrzega białego konia, który niesie Śmierć na swym grzbiecie. Jan Kochanowski opisując przeobrażenie poety w łabędzie konstatuje: "Już mi w ptaka białego wierzch się głowy mieni". W kolejnych kilku ujęciach Zimy widzimy chłopców biegnących drogą, która prowadzi do domu. Zaglądają przez szybę, ale nikogo nie dostrzegają. Gdy oddalają się, by bawić się w ogrodzie, z prawej strony kadru pojawia się sylwetka starego człowieka. Zabawę chłopców obserwujemy z perspektywy starca, przez przyprószone śniegiem okna altany. Gdy śnieżka wpada do domu, mężczyzna chwyta w dłonie rozsypany śnieg. Woda zaczyna powoli kapać z jego rąk. Starzec nie gniewa się, nie goni chłopców. Melancholijnie spogląda przed siebie, a później z błądzącym po twarzy uśmiechem patrzy przez okno, ale na ścieżce nie ma już nikogo. Mimika bohatera, jego dyskretny, niemal niezauważalny ruch głową przekonują, że chwytając śnieg dotyka tajemnicy. Moment epifanii pozwala mu odkryć nieodwracalny porządek przemijania, następstwo młodości i starości, życia i śmierci. Za szybą zobaczył siebie sprzed lat - pełnego życia chłopca, z radością biegającego po śniegu. Sobociński używa zwolnionego tempa, czerni i bieli, by zasygnalizować, że być może obcujemy z przeszłością, z ulotnym wspomnieniem.
W Baśni zimowej. Eseju o starości Ryszard Przybylski cytuje refleksję Hannah Arendt na temat odczuwania czasu u schyłku życia: "Śmierć wstrzymuje działanie woli i zmienia przyszłość w antycypowaną przeszłość - projekty woli zmieniają się w przedmioty rozmyślania, a oczekiwania duszy zamieniają się w antycypowane przypomnienia" (Ryszard Przybylski, Baśń zimowa. Esej o starości, Warszawa 1998, s. 7).