DARLING
2003Sylwia Kubus
Sylwia Kubus opowiada historię kobiety, który uwodzi, okrada i porzuca mężczyzn. Tej z pozoru sztampowej opowieści wyjątkowego charakteru nadają nawiązania stylistyczne oraz warstwa plastyczna obrazu.
Od pierwszych sekund Darling przywodzi na myśl kryminał w stylu retro. Klimat filmu buduje charakterystyczna muzyka Daniela Susa, która natychmiast kojarzy się z Różową Panterą, pamiętną serią kryminalno-komediowych filmów o przygodach inspektora Clouseau, zapoczątkowaną w roku 1963 przez Blake'a Edwardsa. Wraz z czerwonymi napisami na czarnym tle ustala ona konwencję odbiorczą, uświadamia bowiem widzowi żartobliwy charakter filmu. Znajduje on dopełnienie w finale, gdy bohatera ukazana zostaje w diafragmie i puszcza oko do kamery.
Historia kobiety nie zostanie zatem odczytana serio. Ten styl lektury podtrzymywany jest przez technikę animacji. Autorka posługuje się prostymi figurami geometrycznymi, które układają się w umowne, choć dość precyzyjne, kształty ludzi, ulic, budynków. Bohaterowie pojawiają się i znikają na oczach widzów, co współtworzy nastrój tajemnicy. Podkreśla umowność przedstawionego świata, która widoczna była również w słynnych czołówkach do filmów Edwardsa. Akcja Darling toczy się nocą, w dużym mieście, a więc w przestrzeni typowej dla klasycznego kryminału. Famme fatale prowadzi swe ofiary do dyskoteki, do restauracji. Tańczą, piją wino, spacerują, całują się w bramie. Kubus jak w pełnometrażowym kryminale celebruje moment przestępstwa, ukazując kobietę mierzącą do swej ofiary z pistoletu w kilku krótkich ujęciach z różnych punktów widzenia. Kubus oddziałuje na emocje widza również poprzez barwy. W świecie przedstawionym dominują odcienie czerwieni - koloru miłości, ale i krwi. Wyrazista konwencja pozwala w niespełna czerech minutach zrealizować najważniejsze założenia gatunkowe kryminału.
Kubus posłużyła się techniką wycinanki, która ma w historii polskiej animacji niezwykle długą tradycję, rozpoczynającą się od działalności artystyczna Jana Lenicy. Autorka kilkakrotnie czyni zresztą aluzję do klasycznych animacji twórcy Labiryntu (1962), choćby wówczas gdy oddaje ostentacyjny makijaż bohaterki za pomocą wyraźnych czerwonych kółek na jej policzkach. Rozpadanie i układanie się postaci z pojedycznych figur geometrycznych stanowiło swego czasu o wyjątkowści filmu Lenicy i Waleriana Borowczyka Był sobie raz (1957). Sięgając po wycinankę Kubus zdaje się jednak robić nie tyle ukłon w stronę historii filmu animowanego, co malarstwa kubistycznego. Elementy, z których składają się jej bohaterowie, nieustannie mieszają się, łączą i rozchodzą. Rzeczywistość ulega ciągłym metamorfozom, dzięki czemu widz nie wie, kto lub co, kiedy i gdzie się pojawi.