I INNI
1973Filip Bajon
Stary prawnik przygotowuje się do opuszczenia swego dawnego gabinetu w nobliwej łódzkiej kamienicy. Wraz z pakowaniem książek i przedmiotów powracają wspomnienia młodości, ważnych momentów praktyki. Gabinet prawnika wypełniają książki, pamiątki, cenne obrazy. Większość z nich została już ustawiona w równe sterty. Obrazy oparto o meble. Wkrótce zjawią się tragarze. Mężczyzna chodzi po mieszkaniu. Spogląda na przedmioty, ale nie jest pochłonięty pakowaniem. Jego myśli biegną ku przeszłości, gdy wygrywał sprawy, gdy był podziwiany i oklaskiwany, gdy przyjmował licznych gości i równie chętnie był goszczony. W jego pamięci i w otaczającej go przestrzeni zachowały się znaki dawnej świetności. Świat, którego był częścią, już nie istnieje. Symbolicznym znakiem owej zmiany rzeczywistości są dwa ujęcia ulicy. W pierwszy z nich z jadącej ulicą dorożki obserwujemy piękne fasady kamienic, w drugim z okna gabinetu - smutne, szare, odrapane budynki.
W swej drugiej etiudzie szkolnej, zrealizowanej w roku 1973 pod opieką Wandy Jakubowskiej i Mieczysława Jahody, Filip Bajon ukazuje brak, stratę. Nie ma w tym filmie retrospekcji, jest tylko teraźniejszość, do której wślizguje się przeszłość. Widzimy obszerne pomieszczenia gabinetu bohatera, jego sylwetkę, ale słyszymy dźwięki z dawnych czasów: śmiechy kobiet, postukiwania kieliszków i sztućców, fragmenty rozmów. W niektórych momentach przetworzone odgłosy nasilają się, by za chwilę zginąć w kakofonii dźwięków. Wyraźnie słyszymy wyrazy uznania, w których bohater porównywany jest do Cycerona, wygłaszającego jedną z mów przeciwko Katylinie. Przeszłość zdaje się huczeć w głowie starego adwokata, ale pamięć jest zawodna, przechowuje zaledwie fragmenty, ślady.
Bajon konsekwentnie utrzymuje subiektywizowany punkt widzenia, aż do momentu, gdy tkanka wspomnień rozdarta zostaje przez teraźniejszość. Do mieszkania wchodzi kobieta w chustce, rozkłada na stole jajka i dopytuje tragarzy, czy na pewno pan mecenas dziś nie przyjmuje. Bohater nie uczestniczy jednak w tej scenie. Widzimy go w drzwiach, opuszczającego miejsce, w którym przez lata pracował. Etiuda I inni miała stać się początkiem cyklu poświęconego odchodzeniu dawnego świata wypieranego przez siermiężną rzeczywistość PRL-u. Drugi z filmów tej serii to Sadze. Jego bohaterem jest młody człowiek pochodzący z mieszczańskiej rodziny z długimi tradycjami. Jego matka prowadzi w dawnym mieszkaniu adwokata antykwariat, w którym wyprzedaje przedmioty-symbole świetności. Akcja etiudy toczy się niemal w całości w antykwariacie. Do tego skarbca wspomnień wdziera się jednak dramatyczna współczesność. Syn antykwariuszki był bowiem uczestnikiem wydarzeń grudnia 1970 roku. Starcia ze stoczniowcami, konieczność użycia broni na zawsze naznaczyły chłopaka. Tragiczne doświadczenie nie pozwala o sobie zapomnieć.
Gdy film pokazany został ówczesnemu rektorowi Szkoły Filmowej, Stanisławowi Kuszewskiemu, orzekł on, że to skandal i kazał wyrzucić ze Szkoły jego autora. "Ratował mnie wtedy - wspomina Filip Bajon - Jerzy Bossak. Poradził, żeby nie wyrzucać, tylko kazać repetować rok. Nigdy już do Szkoły nie wróciłem." (K. Krubski, M. Miller, Z. Turowska, W. Wiśniewski, Filmówka. Powieść o łódzkiej Szkole Filmowej, Warszawa 1992, s. 210). Sadze nie zachowały się w całości, ale obie etiudy z cyklu I inni wyznaczają główny kierunek twórczych poszukiwań reżysera. Zainteresowanie odchodzącymi znalazło wyraz w debiutanckiej Arii dla atlety (1979) i w innej odsłonie - w Magnacie (1986). Bohater pierwszego pełnometrażowego filmu Bajona, zapaśnik i miłośnik sztuki kolekcjonuje rzeźby mitologicznego Atlasa. Pod koniec życia wciąż jeszcze otoczony przedmiotami, samotny i przegrany, przekazuje swe zbiory miejscowej operze.