PAJACE
1971Piotr Andrejew
Reżyser zafascynowany pajacami, które są wykonanymi techniką fotograficzną autoportretami rzeźbiarza Pawła Freislera, ukazuje jego sylwetkę i efekty pracy. Freisler opowiada o swym życiu, stosunku do świata, ludzi i własnej twórczości.
Początek lat 70. to okres intensywnych poszukiwań formalnych prowadzonych przez studentów łódzkiej Szkoły Filmowej. Ujawniają się one głównie w filmach realizowanych w ramach koła studenckiego Warsztat Formy Filmowej i w etiudach, których tematem była sztuka i artysta filmowany podczas twórczego procesu (m.in. Champion off w reżyserii Małgorzaty Potockiej, którego bohaterem jest prekursor sztuki performatywnej w Polsce Zbigniew Warpechowski). Bodaj nigdy wcześniej i nigdy później realizacje szkolne nie pozostawały w tak ścisłym związku ze sztukami wizualnymi. Jedną z takich prób jest krótki film dokumentalny Piotra Andrejewa, którego bohaterem jest Paweł Freisler.
Etiuda Andrejewa, podobnie jak powstające wówczas w WFO niezwykłe dokumenty Andrzeja Papuzińskiego (np. Bykowi chwała), nie jest tradycyjnym filmem o artyście. Reżyser próbuje raczej uchwycić filozofię sztuki Freislera niż przedstawić jego artystyczną biografię. Decyduje się więc na ukazanie go podczas pracy nad jednym z wielu projektów neoawangardowych i na uczynienie opowieść nieprzeźroczystą, by współbrzmiała z pracami Freislera.
Łukasz Ronduda, który przypomniał przed kilku laty twórczość Freislera, zaliczył jego artystyczne działania do nurtu postesencjalizmu egzystencjalnego, w którym "pytania o istotę sztuki pokrywały się z podstawowymi pytaniami egzystencjalnymi" (Ł. Ronduda, Sztuka polska lat 70. Awangarda, Warszawa 2009). Narzędziem, które wybrał Freisler było tworzenie przestrzeni, rzeźb i kreowanie sytuacji nastawionych na bezpośrednią interakcję społeczną. Jeszcze podczas studiów w warszawskiej ASP stworzył biały kub o boku dwóch metrów, stanowiący prywatną przestrzeń artysty w murach publicznej uczelni. Odbywały się w nim spotkania, wykłady i maleńkie wystawy. Z czasem istotą jego prac stała się efemeryczność, ulotność. Konsekwentnie zacierał w niej granice między rzeczywistością i zmyśleniem, między bytem i niebytem. Do tworzenia był mu niezbędny drugi człowiek. Tylko w relacji mogła powstawać jego "sztuka intrygi".
Andrejew filmuje Freislera przygotowującego pajace, które powstają z jego autoportretów fotograficznych. Wycina z nich swój wizerunek, skleja i dokleja, na koniec uruchamia przy pomocy sznureczka. Obserwujemy artystę w jego pracowni, ale i na ulicy, gdy wychodzi, by zaprezentować swe prace przechodniom - przypadkowej publiczności, która przyzwyczajona do popularnej formy jarmarcznej zabawki wydaje się zaskoczona, zszokowana, rozbawiona. Andrejew nie ogranicza się jednak do obserwacji. Etiudę poprzedza nieco ironiczna i prowokacyjna informacja podpisana przez Freislera: "Piotr Andrejew zafascynowany pajacami skażonymi techniką fotografii, a będącymi autoportretami Pawła Freislera, nie zgadzając się na sposób prezentacji proponowany przez autora, od dnia 30 XII 1970 dysponuje osobą -rzeźbiarza - na miarę swojego racjonalistycznego umysłu. Paweł Freisler wykonuje polecenia Andrejewa." Freisler na czas realizacji dokumentu staje się więc pajacem, marionetką w rękach reżysera, który pociąga za sznureczek. Autor używa montażu zrywającego z zasadą zachowania ciągłości czasu. Ruch bohatera jest rwany, mechaniczny. Filmuje go z nietypowych punktów widzenia (umieszcza kamerę przy suficie lub tuż nad podłogą), a na koniec porzuca - kamera oddala się, ostentacyjnie opuszcza pracownię. Uzupełnieniem warstwy wizualnej filmu jest muzyka, która momentami współgra z nieco slapstickowym zachowaniem bohatera. Dodatkowym nośnikiem znaczeń jest komentarz Freislera, dotykający istoty jego sztuki: "Jest świat otaczający i jesteś sam. I najłatwiej jest siebie samego obserwować. Swoje reakcje, swoją psychikę, chorobę nawet. Zacząłem się zastanawiać nad tym, żeby móc stworzyć w czasie taki swój wizerunek, taki autoportret, który byłby jakimś podziałem mnie. Byłby zbliżony, chociaż nieudolnie, który byłby ironiczny. W rezultacie tego wszystkiego rozbrajająco śmieszny. Ja sobie idealne miejsce znalazłem za pomocą pajaców. (...) Myślę, że te rzeczy, które robię są interesujące, a ludzie są ciekawi. Prezentując się dostatecznie często, tą ciekawość zacznę zaspakajać. Możemy się umówić, że są ludzie, którzy po prostu nie wiedzą, nie są poinformowani, że taki człowiek jak Paweł Freisler istnieje. Muszę ich informować. Nie mogę informować tylko w Polsce. Muszę informować na całym świecie. Nie mogę informować tylko w Polsce. Muszę informować na całym świecie. Muszę informować na całym świecie..."