CZARNE I BIAŁE
1958Agnieszka Osiecka
Etiudę Czarne i białe Agnieszka Osiecka zrealizowała w roku 1958 (samą naukę w łódzkiej Szkole, na Wydziale Reżyserii Filmowej, rozpoczęła ona niedużo wcześniej, bo w roku 1957). Brak tu właściwie klasycznie pojmowanej fabularności - młodą reżyserkę, która do niespełna siedmiominutowej produkcji napisała także scenariusz, znacznie bardziej zdawała się interesować zabawa przestrzenią, barwą czy cieniem. Oto bowiem z lekka znudzona bohaterka (rola Mirosławy Lombardo - kilkadziesiąt lat później zagra ona u Lecha Majewskiego matkę tytułowego Wojaczka [1999]), przebywając w nieco abstrakcyjnej scenerii białego pokoju (na jego wyposażenie składają się choćby kości do gry, fortepian i… długa, damska rajstopa), przymyka powoli oczy i - podejrzewać można - zaczyna śnić. Sen zaś, jak to sen, bezkarnie odsuwa na bok wszelkie prawdopodobieństwo. Samodzielnie, bez pomocy człowieka, "wciskają się" fortepianowe klawisze, a i duże kostki do gry wirują same z siebie. Pojawia się także drugi bohater: przez okno w "suficie" wchodzi do pokoju elegancki kominiarz, szybko prosząc dziewczynę do tańca. Czyż może dziwić, że w tej onirycznej przestrzeni zalecać do siebie zaczynają się również przedmioty? Ależ skąd - bo też nie o zdziwienie kogokolwiek/czymkolwiek tu chodzi, a raczej swobodne próbowanie się w filmowym rzemiośle (jest nawet miejsce dla poklatkowej animacji).
Czarne i białe musiało być przy tym etiudą cenną zarówno dla Agnieszki Osieckiej (choćby w kontekście pracy z aktorem czy konstruowania prostej inscenizacji), ale też dla odpowiedzialnego za zdjęcia Marka Nowickiego (który udanie uwypuklił czarno-białą tonację filmowanej mikroprzestrzeni; dygresyjnie warto zaznaczyć, że w przyszłości Marek Nowicki odpowiadać będzie za koncepcję zdjęciową choćby w Rejsie [1970] Marka Piwowskiego, jako reżyser pełnometrażowej fabuły zadebiutuje zaś Widziadłem [1983]). Ciekawie się szkolna produkcja kończy - kadr z kominiarzem wręczającym dziewczynie kwiat zostaje (po szybkim cięciu) fotograficznie unieruchomiony, czyjaś dłoń ową fotografię odwraca, oczom widza ukazuje się zaś zapisane nieco koślawym pismem zdanie: "Zdrowia szczęścia życzy Kominiarz" (interpunkcja - a właściwie jej brak - oryginalna). Znak to nie tylko sporej umowności wpisanej w ekranową scenkę, ale też dawki bezpretensjonalnego humoru, który w etiudzie Osieckiej daje o sobie znać niejednokrotnie.