ZŁY CHŁOPIEC
1951Andrzej Wajda
Krótka fabularna etiuda Andrzeja Wajdy to zrealizowana w konwencji kina niemego prościutka adaptacja noweli Czechowa. Opowiada o mężczyźnie, który próbuje wyjaśnić przyjacielowi przyczynę decyzji ożenku.
W pierwszych ujęciach bohater siedząc przy biurku bawi się obrączką. Chwila zamyślenia i na kartce papieru pojawiają się pierwsze słowa listu adresowanego do przyjaciela: "Sam nie wiem, jak to się stało, że się ożeniłem...". Opisana sytuacja stanowi ramę narracyjną filmu. Retrospekcje montowane są zgodnie z panującymi wówczas kanonami filmowej narracji za pomocą przenikań. W pierwszej z nich widzimy bohatera i dziewczynę spacerujących po parku. Jest słoneczny, zimowy dzień. Ciemne, eleganckie ubrania pary wyraźnie odznaczają się na tle otaczającej ich bieli. Młodzi są wyraźnie w sobie zakochani. Patrzą sobie w oczy, on podaje jej dłoń na moście, strzepuje śnieg z ławeczki, by mogła usiąść. W ten miłosny taniec nagle wdziera się mały chłopiec, który podgląda ich zza drzewa. Bohaterowie usiłują go dogonić i złapać. W scenie drugiej para znajduje się w salonie. On gra na flecie, ona na fortepianie. Gdy zbliżają się do siebie, okazuje się, że znów są obserwowani. Nie dawał nam spokoju, prześladował na każdym kroku i żądał łapówek - wspomina mężczyzna w liście. Malec wciąż próbuje wyłudzić pieniądze. W końcu zdesperowany mężczyzna klęka przed matką dziewczyny i prosi o rękę ukochanej. Matka wyraża zgodę, a jednocześnie całuje w czoło chłopca i uśmiecha się do niego.
Wajda pozostaje w swej adaptacji wierny nastrojowi żartu literackiego Czechowa. Przerysowana gra aktorów, muzyka i sceny z udziałem chłopca wyraźnie stylizowane na konwencję slapstickową budują humor etiudy. Istotną jego częścią staje się również muzyka, która bez reszty wypełnia ścieżkę dźwiękową filmu, czyniąc z niemej opowieści pełne widowisko kinematograficzne. Wajda koncentruje się na relacji pomiędzy trójką bohaterów, przy czym ich portrety nie są zniuansowane. Dla reżysera był ten film rodzajem wprawki, jedyną fabularną etiudą szkolną, niezbyt wysoko przez autora cenioną. W autobiografii Wajda wspomina: "Z moich trzech etiud szkolnych tylko Ceramika ma jakiś sens. Zepsuł ją obowiązujący wtedy socrealistyczny komentarz, widoczna jest jednak pewna świeżość w realizacji." (A. Wajda, Kino i reszta świata, Kraków 2000, s. 70).