NIEPRAWDOPODOBNIE ELASTYCZNY CZŁOWIEK
2013Karolina Specht
Historia człowieka, który urodził się bez własnego kształtu. Ciągłe deformacje i wtłaczanie w cudze formy budzi w nim poczucie buntu. Czy może żyć zupełnie niezależnie od innych i w oderwaniu od rzeczywistości? Kto i co decyduje o tym, jacy ostatecznie jesteśmy?
Wciśnięci w ciasny dom rodzice oczekują narodzin dziecka. Są nieruchomi, jedynie brzuch kobiety pulsuje. W malcu od chwili poczęcia tli się potencjał buntu. Jego ciało nieustannie faluje, z trudem mieści się pomiędzy parą dorosłych. W końcu wypełnia cały dom i wylewa się na zewnątrz. Jako dorosły człowiek nie może zmieścić się w boksie biura przed komputerem. I znów – o ile jego koledzy tkwią w bezruchu, on wciąż faluje, nie potrafi, nie chce lub nie może zmieścić się w narzuconych kształtach. Nawet w miłości nie znajduje spełnienia. Jego narzeczona pragnie go zamknąć w ramionach ułożonych w serce. W końcu jego ciało otacza cały świat. Dłońmi próbuje nadać kuli ziemskiej nowy kształt. Połyka ją i zostaje wessany przez tajemniczy lej.
Film Karoliny Specht to przykład animacji zredukowanej. Redukcja podlegają przede wszystkim tła. Wystarczy kilka elementów w obrazie, byśmy zorientowali się, gdzie znajduje się bohater. Dom to zaledwie kontury, biuro to kwadraty wypełnione ludźmi z otwartymi laptopami, plaża to przeciwsłoneczny parasol i podzielony na część niebieską i żółta kadr. Tożsamość niektórych miejsc (trybuny stadionu) sugerowana jest przede wszystkim poprzez dźwięk. Dźwięk opisuje dodatkowo sytuację bohatera – niestabilności jego kształtu towarzyszy efekt przelewania wody.
Plastyka postaci jest nieco bardziej złożona. Jej styl odsyła do estetyki zdeformowanych ciał z niektórych dzieł Pabla Picassa. Dzięki temu etiudę przenika groteska. Jednocześnie autorka w pełni korzysta z języka animacji jako sztuki metamorfozy, przy czym przemianom nadaje egzystencjalne znaczenia.
To film o buncie przeciwko narzucaniu form, zamykaniu człowieka w ciasnych ramach egzystencji. Można go także odczytać – chyba bez ryzyka nadinterpretacji – jako symboliczną opowieść o ambicji, potrzebie nie tyle dopasowania się, co zmieniania świata. Wówczas finał opowieści pobrzmiewa ironią.