MISTRZ ŚWIATA
2006Łukasz Żal
Etiuda Łukasza Żala jest jedną z dwóch polskich adaptacji opowiadania izraelskiego pisarza Etgara Kereta Mistrz świata z tomu Tęskniąc za Kissingerem (przeł. A. Maciejowska, Warszawa 2008). Niespełna dziesięciominutowy film powstał jako etiuda operatorska na Wydziale Operatorskim łódzkiej Szkoły Filmowej w roku 2006. Pięć lat później Maciej Sobieszczański zrealizował półgodzinny film Urodziny w ramach projektu "30 Minut". Krótkie opowiadania Kereta bardzo często stają się przedmiotem adaptacji. Autor uwodzi filmowców syntetyczną formą i plastycznością języka. Tłumaczka wielu jego opowiadań pisała: "Keret najwyraźniej myśli obrazami, sam zresztą mówi, że punktem wyjścia każdego opowiadania jest obraz. Ale właśnie obraz filmowy, ruchomy i krótki jak klip video. Z każdego niemal opowiadania nietrudno wydestylować taką maleńką scenkę, obraz, wokół którego wyobraźnia autora zaczyna zataczać coraz szersze kręgi." (A. Maciejowska, Mój Keret, "Tygodnik Powszechny" 2009, nr 41).
Etiudę Żala otwiera obraz, którego w opowiadaniu nie ma. Widzimy dwoje młodych ludzi. On gładzi ją po brzuchu, przygląda się jej pępkowi. Całują się. Jeszcze przed napisem tytułowym wybrzmi pierwsze zdanie pierwszoosobowej narracji filmu i opowiadania. Bohater informuje, że na pięćdziesiąte urodziny kupił ojcu wyciorek do czyszczenia pępka. I nagle pierwsze ujęcia filmu nasycone erotycznym napięciem stają się nieco komiczne. Narracja zza kadru porządkuje zdarzenia, ale oddaje też specyficzny nastrój i rytm opowiadania, które swą strukturą przypomina utwór muzyczny. Poszczególne jego akapity otwiera ten sam fragment zdania "W pięćdziesiąte urodziny mojego ojca...". Dalej następuje opis działania bohatera, które Żal ukazuje na ekranie. Syn wraz z ojcem idą do lokatora. Umowa wygasła, najemca powinien był się wyprowadzić, ale nie chce tego zrobić. Odwiedzają adwokata, który niewiele może w tej sytuacji poradzić. W końcu młodzieniec trafia na imprezę urodzinową. Ojciec przy gościach czyści pępek wyciorkiem i przygaduje żonie. Tata nie jest już dla syna mistrzem świata we wszystkim, nie wyrzuci przez okno gratów uciążliwego lokatora, nie uderzy go. Nie zrobi nic. Syn zaczyna czuć w sobie zalążek tej samej bezradności. Łysina czai się na głowie pod włosami i ogarnia go ociężałość, która powstrzymuje od mówienia nieznajomej w autobusie, jaka jest piękna, i od wysiadania na przystanku i kupowania jej kwiatów. Ma jednak jeszcze siłę, by się temu uczuciu przeciwstawić, by działać, nawet jeśli to działanie jest niezgodne z prawem, dobrym obyczajem i zapatrywaniami ojca. Chłopak ma poczucie, że dzień pięćdziesiątych urodzin ojca otwiera kolejny rozdział w jego życiu. Wędruje ulicami miasta. Ruchliwa, subiektywna, niemal dokumentalna kamera rejestruje drobne wydarzenia, zatrzymuje je w pamięci. Oczami chłopaka widzimy ulice współczesnego polskiego miasta.
Jest w tym opowiadaniu i jest w tej etiudzie "coś dziwnie nieuchwytnego, nieodparty komizm, połączony z osobliwą melancholią. Melancholia - rzecz niby ulotna, trudna do pokazania palcem: o, tu, w tym właśnie zdaniu, czytelnik może odczuć melancholię." (Ibidem). Na ten specyficzny ton smutku stawia autor etiudy, umieszczając w finale piosenkę z tekstem Marcina Świetlickiego z incipitem "Nigdy nie będzie takiego lata". Kamera zatacza kręgi wokół bohatera, świat krąży wokół niego, ale czy wiele razy stać go jeszcze będzie na działanie, a może to jeden z ostatnich gestów...