MIASTECZKO
1984Łukasz Wylężałek
Samotna kobieta prowadząca antykwariat w Pabianicach opowiada o swojej rodzinie – o śmierci ojca i brata, poczuciu beznadziei i pustki, które towarzyszą jej codziennemu życiu.
Miasteczko to jeden z dwóch bardzo gorzkich obrazów PRL-u lat 80. stworzonych przez Łukasza Wylężałka jako studenta łódzkiej Szkoły Filmowej. Rok później zrealizował W środku Europy, na końcu świata – portret mieszkańców wsi Majkowice, którym niezwykle krytycznym okiem przygląda się młoda nauczycielka, "zesłana" do pracy na głęboką prowincję. W obu filmach bohaterkami są młode jeszcze kobiety, które są samodzielne i jednocześnie bardzo samotne. Warstwę dźwiękową obu zdominował przepełniony żalem i niechęcią do świata monolog bohaterek. W obu filmach najbliższe otoczenie kobiet stanowi polska prowincja: średniej wielkości miasto Pabianice oraz maleńka wieś Majkowice. Etiudy łączy również pełen wyrzutów ton bardzo osobistych wypowiedzi bohaterek.
Miasteczko, podobnie jak W środku Europy, na końcu świata, wpisuje się w określony nurt polskiego dokumentu, który wyrósł z obserwacyjnych portretów jednostkowych realizowanych przez Kazimierza Karabasza i wielu innych twórców od drugiej połowy lat 60. Formułę wypracowaną wówczas, Wylężałek wykorzystuje, ale tworzy jej szczególny wariant. W latach 70. w polskim dokumencie pojawiły się wyraźne tony społecznej krytyki. Dokumentaliści "nowej zmiany" odeszli od poetyckiego nurtu dokumentalnej obserwacji czy prób tworzenia pogłębionych portretów psychologicznych. Przekonani byli wówczas, że należy przede wszystkim opisać "świat nie przedstawiony", któremu tom esejów poświęcili Adam Zagajewski i Julian Kornhauser. Wylężałek zdaje się łączyć w swych szkolnych filmach dwie dokumentalne metody: tworzy portret jednostkowy, a zarazem niezwykle krytyczny obraz otaczającej bohatera rzeczywistości.
Pierwsza sekwencja filmu składa się z rodzinnych zdjęć Ali. Ich nastrój stoi w ostrej sprzeczności z tonem jej komentarza: ojciec-alkoholik umarł przedwcześnie, wkrótce zmarł również jej brat. Choć z pozoru kobieta odniosła sukces – jest kierownikiem antykwariatu, wiedzie dostatnie życie, to powracające w etiudzie, niemal statyczne, portretowe ujęcie zdaje się temu zaprzeczać. Współbrzmi z jej narracją. Bohaterka ze wzgardą i goryczą wypowiada się o ojcu, o melinie na Siennej, o lumpach odwiedzających antykwariat: "Nie lubię Pabianic. Znaczy nie lubię ludzi w Pabianicach. Jak tak patrzę na to wszystko, to autentycznie rzygać mi się chce." Kocha tylko książki, ale i w nich nie znajduje ukojenia, bo dostrzega w nich kłamstwo. Na kartach powieści wszystko jest piękne, podczas gdy wokół wszystko jest szare i brzydkie. Odpychający obraz rzeczywistości zamyka nietypowa, niepokojąca tyłówka – nie w formie tradycyjnych napisów, lecz wyliczenia zza kadru, niczym w raporcie, nazwisk twórców filmu. Krytyka społeczna w filmie Wylężałka zyskuje konkretną twarz, intymny i tym bardziej bolesny wyraz.