CISZA
1997Małgorzata Szumowska
Cisza to jeden z kilku utworów dokumentalnych reżyserki znanej dziś przede wszystkim z twórczości fabularnej. "Portret rodziny, wieś na Mazurach. Krótka impresja bez słów, ukazująca radość i smutki codziennego dnia. Monotonia i senność, wolno płynący czas wśród przyrody i ciszy." - pisze Małgorzata Szumowska.
Ujęcie otwierające filmu doskonale koresponduje z tytułem: spokojna tafla wody, zarys lasu w oddali, zmierzch, w ścieżce dźwiękowej tylko cykanie świerszczy. Obrazy zrealizowane w podobnej stylistyce będą w etiudzie powracały kilkakrotnie, ale już w pierwszej scenie reżyserka zaskakuje widza sposobem ukazania narodzin cielaka. Jest noc, kadr oświetla tylko ostre, ruchliwe, punktowe światło, czyjeś ręce gwałtownie poruszają się, by przywrócić życiu ledwie oddychające zwierzę. Scenę zamyka bliski plan cielaka z szeroko otwartymi oczyma i wysuniętym z pyska językiem. Następuje ściemnienie i już po chwili powracamy do błogiej ciszy - tym razem w długim statycznym ujęciu świtu. W tle słuchać płacz dziecka, który antycypuje następną scenę - kąpieli niemowlęcia. Mężczyzna prowadzi krowę, wyraźnie pijany usiłuje dosiąść konia, czasem kołysze dziecko do snu, innym razem głośno chrapie pogrążony w pijackim śnie. Kobieta pielęgnuje niemowlę, ale starsze dzieci nie budzą jej troski. Głównym jej zajęciem wydaje się zabijanie much. Dzieci biegają samopas po podwórku lub chodzą po domu czepiając się maminej spódnicy.
Etiuda powstała w roku 1997 pod opieką Kazimierza Karabasza. Dla interpretacji filmu Szumowskiej istotna wydaje się zarówno data jej realizacji, jak i nazwisko mentora. W tym samym roku nakręcona została kontrowersyjna Arizona Ewy Borzęckiej. Obie reżyserki - Szumowska i Borzęcka - uhonorowane zostały podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie (dziś Krakowski Festiwal Filmowy). Obie ukazują obraz współczesnej wsi. Posługują się jednak odmiennymi środkami. Borzęcka podpatruje życie mieszkańców popegeerowskiej wsi, prowokuje, inscenizuje. Jej obraz jest ostry, drapieżny: "Rytm ich życia wyznaczają dostawy taniego wina owocowego o dźwięcznej nazwie Arizona. Ludzie ci, brudni, pijani, bełkoczący, znaleźli się w pętli destrukcji, nie rozumiejąc swojego życia, ani umiejąc, ani chcąc wyrwać się z miejsca, w którym wegetują" (M. Przylipiak, Polski film dokumentalny po roku 1989, "Kwartalnik Filmowy" 1998, nr 23). Szumowska tworzy obraz równie krytyczny, choć odwołuje się w nim przede wszystkim do bogatej tradycji polskiego dokumentu obserwacyjnego. W wywiadzie rzece przeprowadzonym przez Agnieszkę Wiśniewską wspomina: "Mnie interesuje detal, szczegół, gest. To są właśnie nawyki z dokumentu. Robiąc z Michałem Englertem przez dwa miesiące studencką etiudę Cisza, stawialiśmy kamerę i siadaliśmy na pięć godzin w kompletnej ciszy, obserwowaliśmy ludzi. Patrzyliśmy, co robią. Wtedy coś się uruchamiało." (Szumowska. Kino to sztuka przetrwania, rozm. A. Wiśniewska, Warszawa 2012, s. 61). Skojarzenia z Rodziną człowieczą (1966) Władysława Ślesickiego, znakomitego polskiego dokumentalisty, twórcy polskiej szkoły dokumentu obserwacyjnego, niegdyś współpracownika Karabasza, narzucają się same. Ślesicki zainspirowany wystawą fotograficzną Family of Man zrealizował filmowy portret wiejskiej rodziny. Każdy z jej członków wykonuje prace przypisane mu ze względu na umiejętności, wiek, doświadczenie. Choć pracują osobno, ich wysiłek służy wspólnocie. Co dzień spotykają się przy stole, by razem zjeść posiłek. W etiudzie Szumowskiej każdy z członków rodziny ukazywany jest osobno. Matka i ojciec nigdy nie pojawiają się w jednym kadrze. Autorka wybrała sceny, w których bohaterowie właściwie nie pracują. Nie dostrzegamy celu i efektu ich działań. Szumowska dwukrotnie bezpośrednio odwołuje się do konkretnych ujęć z Rodziny człowieczej w scenie kąpieli dziecka i w ujęciu-lejtmotywie zaoranego pola. W filmie Ślesickiego to długie, statyczne ujęcie wypełniał jednak ruch gospodarza z mozołem orzącego ziemię. W Ciszy oracz się nie pojawia. Życie na wsi nie jest już wypełnione obowiązkami i dającym satysfakcję trudem. Charakteryzuje je monotonia, brak motywacji, bezcelowość działań. Szumowska nie wskazuje przyczyn tej sytuacji, nie szuka rozwiązań. Odautorski komentarz zawiera się jedynie w porządku scen i w towarzyszącemu niezmiennie zachwycającym obrazom przyrody smutnym motywie muzycznym na wiolonczelę. W rozmowie, którą prowadził Kazimierz Karabasz ze swoimi studentami, reżyserka stwierdziła: "Panowała tam nędza i ubóstwo - on pił. Coś, o czym wiemy, co na co dzień wszyscy oglądamy w telewizji, w reportażach, w publicystyce. Impulsem dla mnie było jedno zdanie, które wypowiedział mój ojciec. On w pewnym sensie mnie nakierował. Mianowicie, dostrzeżenie w tych ludziach czegoś pięknego, dostrzeżenie w brzydocie i realizmie tej całej sytuacji, czegoś uduchowionego i wzniosłego, czegoś co nie jest widoczne gołym okiem, a jednak istnieje." (Rozmowa o dokumencie, prowadzenie: K. Karabasz, Łódź 1999, s. 5).