MAŁE NADZIEJE
1955Janusz Weychert
Bezrobotny buchalter ustawia się w kolejce po pracę. Choć pracodawczyni ogłasza, że szuka kobiet, księgowy staje na końcu długiego szeregu pań. Gdy elegancko ubrana dama przechadza się wzdłuż szpaleru kandydatek, Hilary wodzi wzrokiem za jojem, którym bawi się jakiś mężczyzna. W ścieżce dźwiękowej milknie na moment przedwojenny szlagier Bo to się zwykle tak zaczyna, a dźwięk współgra idealnie z ruchami głowy bohatera w górę i w dół. Już pierwsza scena filmu pozwala rozpoznać konwencję filmową, typ bohatera, nastrój filmu i dostrzec największą zaletę etiudy - aktorstwo. Małe nadzieje to przede wszystkim znakomici aktorzy, gwiazdy lub przyszłe gwiazdy polskiego kina i teatru. Główną rolę, smutnego buchaltera, student ostatniego roku reżyserii powierzył Jaremie Stępowskiemu, aktorowi charakterystycznemu, który do końca XX wieku zagra kilkadziesiąt ról i zapamiętany zostanie jako wykonawca warszawskich piosenek. W postać polityka, przywódcy narodowców, wcielił się Emil Karewicz, który, mimo wielu znaczących ról w teatrze i kinie, dla widzów na zawsze pozostanie Hermannem Brunnerem ze Stawki większej niż życie (1968). W scenie w restauracji głównego bohatera filmu obsługuje kelner - Jan Machulski i kierownik restauracji - Leon Niemczyk. W obsadzie etiudy znalazł się także Roman Polański. Widzimy go zaledwie przez chwilę na ekranie jako złodzieja na rowerze. Janusz Weychert, należący do jednego z pierwszych roczników studentów łódzkiej Szkoły Filmowej, wykazał się sporymi umiejętnościami inscenizacyjnymi i świadomością formy komedii sytuacyjnej, której istotę stanowią aktorskie kreacje.
Przyczyną szeregu komicznych zdarzeń w opowieści o Hilarym jest próba wcielenia w życie planu zaproponowanego mu przez innego bezrobotnego inteligenta: "Za miękki jesteś na to wszystko. Pracę chcesz znaleźć. Małe nadzieje. Jedno tylko wyjście dla ciebie, żeby przeżyć: daj się zamknąć. To takie proste." Bohater idzie za tą radą, choć jej realizacja okazuje się niełatwa. Każda kolejna próba za sprawą dziwnych zbiegów okoliczności, niezdarności bohatera, niewłaściwego odczytywania jego zachowań przez innych ludzi kończy się fiaskiem. Hilarego prześladuje zezowate szczęście. Pięć lat później film pod tym tytułem zrealizuje Andrzej Munk. Czy znał etiudę Weycherta? Na to pytanie nie uzyskamy pewnej odpowiedzi, choć jako kolega z roku mógł ją widzieć. Pewne jej motywy rozwinięte i pogłębione pojawią się w Zezowatym szczęściu (1960), m.in. wątek przypadkowego włączenia się bohatera w ruch narodowy, a przede wszystkim sytuacja wyjściowa i uznanie więzienia za najbezpieczniejsze miejsce dla pechowców. W filmie Munka błyskotliwy dowcip przyprawiony zostanie jednak goryczą i ironią.