POLEWACZ POLANY
1974Paweł Kwiek Karol Cichecki
W roku 1895 bracia Lumiere zaprezentowali w Grand Café w Paryżu kinematograf. Jednym z krótkich filmów, który wówczas pokazali był Polewacz polany - prościutka, zabawna historia o psotnym chłopcu, który przydeptuje wąż ogrodowy i wezbrana woda tryska wprost w twarz ogrodnika. W finale chłopca spotyka kara. Po niemal osiemdziesięciu latach grupa młodych artystów wizualnych podczas Biennale Form Przestrzennych w Elblągu realizuje serię eksperymentalnych filmów, którą otwiera remake Polewacza. Jego twórcy, Paweł Kwiek i Karol Cichecki, prawie bez zmian (inscenizują bardziej w głąb, oszczędzają bohaterowi klapsów w zakończeniu), na czarno-białej taśmie, w jednym statycznym ujęciu odtwarzają słynny żart filmowy Lumiere'ów. To film-manifest. Warsztat Formy Filmowej - grupa, którą współtworzą, od początku lat 70. funkcjonująca w łódzkiej Szkole Filmowej żąda powrotu do początków kina. Filmowcy i artyści z obszaru sztuk wizualnych poszukują w jej obrębie języka swoistego filmu, odległego od malarstwa i literatury, badają jego granice.
W skład serii filmów pod wspólnym tytułem Polewacz polany wszedł również film-deklaracja Stanisława Kowalskiego Działanie czasu. Kowalski ukazuje twarz człowieka. Zgodnie z poetyką filmów WFF obraz uzupełnia wystukany na maszynie napis: "Twarz tego człowieka będę fotografował co tydzień do dnia jego śmierci." Czas i przestrzeń to tematy dominujące w utworach grupy. W innym filmie cyklu niesione w kierunku kamery lustro zaburza porządek przestrzennych relacji. W końcu odbija się w nim filmująca Józefa Robakowskiego ekipa. W Mojej niezależności Kwiek filmuje performans polegający na odrysowaniu na podłodze galerii rachunku z restauracji. W towarzyszącym temu działaniu monologu zza kadru autor podważa jego sens - to bezmyślność, a nie niezależność. Milo Kurtis niczym Bob Dylan zrzuca na podłogę kartki z literami swojego imienia w rytm muzyki klasycznej. Javier Aguirre w Calderze polskim filmuje liście na wietrze i powiewające skrawki papieru, nawiązując do instalacji amerykańskiego rzeźbiarza Alexandra Caldera. W filmach tych nie ma symboli, ukrytych sensów, wymykają się semiotyce, sztuce interpretacji. "Członkowie WFF wykazywali intelektualne podejście do sztuki, łączyli konstruktywistyczny kult techniki z metodami artystycznymi opartymi na nauce. Dążyli do wykrycia istotnych, specyficznych cech przekazu filmowego, uwarunkowań materiałowo-technologicznych. Analizowali wzajemne powiązania elementów budowy dzieła filmowego: przestrzeni i czasu, obrazu i dźwięku, a także problemy stosunku filmu do rzeczywistości oraz fizjologii percepcji." (A. Cichowicz, Warsztat Formy Filmowej. Wprowadzenie do twórczości grupy, w: W kręgu neoawangardy. Warsztat Formy Filmowej, red. M. Bomanowska, A. Cichowicz, Łódź 2017, s. 32).