TRISTIS
2001Bronisława Nowicka
Tristis oznacza smutny. Tristis to film o odchodzeniu, o stracie i żałobie.
W końcu 8 roku naszej ery Owidiusz zaczął pisać swoje listy z wygnania do Tomi. Ich zbiór zatytułował Tristia. Kierowane były do bliskich poety i utrzymane w elegijnym tonie: "Leżę bezsilny pośród obcych ludzi/Na skraju świata. Zda się: przeszłość wraca…" (Żale, red. E. Wesołowska, Poznań 2002). Owidiuszowi i jego następcom elegia służyła rozpamiętywaniu, rozważaniom o przemijaniu, miłości i śmierci. Gesty i monolog bohatera etiudy Nowickiej, który zasadniczo różni się stylistycznie od nielicznych kwestii wygłaszanych wprost do drugoplanowych bohaterów filmu - suchych, krótkich komunikatów, niekiedy wulgarnych, służą zatrzymaniu i zapamiętaniu. Bohater grany przez Krzysztofa Majchrzaka wypowiada zza kadru elegijny dziennik na odejście ukochanej: "Wczoraj modliłem się o coś, czego wcale nie chcę, żeby przestać kochać".
Dominantą obrazu i słowa w etiudzie Bronisławy Nowickiej jest detal - drobiazg, przedmiot, który zamienia się w znak. Ascetyczność czerni i bieli nie pozwala zgubić się jego znaczeniom. Kamera operuje bliskimi planami, rozczłonkowując ciało umierającej i rozpaczającego: dłoń, wycinek twarzy, stopa. Bohater pieczołowicie układa na blacie obcięte fragmenty paznokci Marysi. Na gładkiej powierzchni powstaje zarys jej dłoni. Zgarnia je jednym ruchem do foliowego woreczka. Gromadzi okruchy jej ciała na przyszłość. Dzięki temu w drobiazgach ocaleje. Koniec zbliża się nieuchronnie - nogi chorej coraz bardziej puchną, a wrzucone do filiżanki kostki cukru nasiąkają czernią kawy. W czerni stopniowalnej żałoby pogrąża się bohater. Jego stan jest momentami bliski dziecku, które "nie może spać. Boi się, że nie rozpozna, kiedy kamień umrze. Będzie nosić w ręce martwy, do martwego mówić, leżeć w łóżku z umarłym." (B. Nowicka, Nakarmić kamień, Stronie Śląskie 2016, s. 20). Tymczasem próbuje nasycić się życiem, ale jego wyprawa do hotelu, kompulsywny stosunek z prostytutką, przypadkowa wizyta w wesołym miasteczku są wyłącznie odruchami rozpaczy.
Ciało umierającej zaczyna rozpływać się w promieniach zimnego światła wpadającego przez okno. Twarz rozpaczającego otacza ciemność. Nie znajduje pocieszenia.
Po piętnastu latach autorka Tristis napisze w prozie poetyckiej otwierającej debiutancki tom: "Smutek mnie uczy, że służę do życia. (…) Więc idąc, tylko przebieram nogami, a siedząc, uciskam stołek, który skrzypi. Kiedy tak siedzę, widok całymi godzinami używa mnie do patrzenia." (B. Nowicka, Nakarmić kamień, Stronie Śląskie 2016, s. 7).