GDZIEŚ PEWNEGO DNIA
1971Mustapha Derkaoui
Grono artystów przygotowuje spektakl w oparciu o tekst Regisa Debray'a Plan wykładu o Gramscim. W próbach biorą udział między innymi aktor i reżyser Stanisław Tym, reżyser filmowy Juliusz Janicki i socjolog, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, Miguel Sobrado z Ameryki Łacińskiej. Towarzyszą im dźwięki muzyki zespołu jazzowego Włodzimierza Nahornego zarejestrowane w Klubie Studenckim Stodoła w Warszawie.
Gdzieś pewnego dnia to dyplomowa etiuda Mustphy Derkaoui'ego. Był jednym z siedmiu studentów Szkoły Filmowej pochodzących z Maroka, którzy pojawili się na Targowej pomiędzy rokiem 1960 a końcem lat 80. w ramach ogłoszonego przez ONZ i wspieranego przez Nikitę Chruszczowa (ogłosił wówczas postulat "otwarcia na Afrykę i kraje Trzeciego Świata") programu wsparcia dla młodych ludzi z krajów afrykańskich. Inicjatywa ta stanowiła istotną część taktyki zimnowojennej obejmującej również działania w zakresie edukacji i kultury.
Film dyplomowy Derkaoui'ego to poniekąd kontynuacja jego wcześniejszej etiudy Ludzie z piwnicy. Ukazał w niej spotkania i dyskusje młodych twórców toczące się wokół zadań sztuki i roli artysty, które odbywały się w Piwnicy Kurylewiczów. O ile pierwszy z tych filmów powstał jako dokument, to drugi otrzymał etykietę dyplomu fabularnego. Derkaoui w obu świadomie jednak zacierał granice pomiędzy tym, co fikcjonalne a tym, co dokumentalne. W Gdzieś pewnego dnia umieścił zapisane dokumentalnie rozmowy pomiędzy gośćmi Stodoły. Ich głównym tematem jest powinność artysty w walce o wolność i zmiany społeczno-polityczne. Aktywiści tacy, jak Sobrado, domagają się działania. Tymczasem w tle rodzi się spektakl w reżyserii Stanisława Tyma poświęcony rewolucji. W finale jeden z aktorów grających partyzantów strzela do reżysera. Ta scena niezwykle dynamicznie zmontowana z ujęciami muzyków z zespołu Nahornego ma oczywiście wymiar symboliczny. Obywatelom niedawno zdekolonizowanych państw Globalnego Południa, którzy wciąż walczą z postkolonialnymi reżimami, zależy bowiem na działaniu, a nie wyłącznie na debacie.
Etiuda Derkaoui'ego zaskakuje formą nowoczesną, bliską kinu Jeana-Luca Godarda, jednego z orędowników Stanów Generalnych Kinematografii Francuskiej. Brawurowo łączy elementy inscenizowane, stylizowane na dokument i dokumentalne. Całość przyjmuje formułę bliską muzyce jazzowej opartej na improwizacji, powracaniu motywów. Współbrzmi więc rytmicznie i ideowo z warstwą dźwiękową. Wątkiem wiodącym i zapewniającym spójność filmu są ujęcia ukazujące próby do przedstawienia.