SZEPTY WIATRU
1995Franco De Pena
Część pierwsza: Wenezuelskie Andy. Starszy mężczyzna, Saturnino, przemierza górskie ścieżki wraz ze swym osłem. Zajmują się przewożeniem towarów przez tereny niedostępne dla innych środków transportu. Saturnino i Turmero żyją blisko siebie, spędzając razem wiele godzin każdego dnia. Stosunek człowieka do zwierzęcia jest jednak ambiwalentny - rozpięty pomiędzy gniewem na upartego osła a miłością do niego. Część druga: Stara kobieta codziennie rozstawia talerze i przygotowuje posiłek dla dwóch osób. Tymczasem od czternastu lat, od chwili śmierci męża żyje samotnie. Wciąż jednak oczekuje spotkania z bliskim jej człowiekiem.
Status rodzajowy filmu nie jest oczywisty. Jest katalogowany jako film fabularny, ale na licznych festiwalach przyznawano mu nagrody raz jako filmowi fabularnemu (Festiwal Filmowy w Hawanie w 1996 roku), innym razem jako filmowi dokumentalnemu (Festiwal Filmowy w Montecatini w 1996 roku). Intrygująca niejasność jest konsekwencją wybranej przez Franco de Penę konwencji. Film rozpoczyna się od ujęć stricte dokumentalnych, choć w sposobie kadrowania i przetwarzania obrazu wyczuwa się silny element kreacji. Panorama zakończona jazdą kamery w głąb rozpoczyna się od kadru wypełnionego niebieskawą mgłą. Po chwili rozpoznajemy rozpięte wysoko kable wysokiego napięcia, słupy i wreszcie przed naszymi oczami odsłania się industrialny krajobraz. Saturnino ładuje worki na swego osła. Odtąd kamera będzie podążała tuż za bohaterem lub ukazywała jego twarz w bliskich planach. Przyglądamy się każdej zmarszczce bohatera, zmianom nastroju odmalowującym się na jego zmęczonym obliczu. Również w drugiej części dominowały będą bliskie plany, z rzadka przecinane odległymi ujęciami surowego pejzażu. W ukazanym w filmie świecie człowiek żyje w pełnej symbiozie z przyrodą, z wiatrem i deszczem. Wędrówka tragarza z osłem sfilmowana została w długich ujęciach. Podobnie zrealizowano sceny z udziałem kobiety. W dużym zbliżeniu widzimy fragmenty jej ogorzałej od wiatru i pomarszczonej skóry na rękach, na stopach, na twarzy. Obserwujemy jej codzienne, zwykle czynności. Ruchliwa kamera omiata wnętrze domu i wyławia z niego detale - drobne przedmioty (naczynia, figurę Matki Boskiej, garnitur męża zawieszony na ścianie). Obie opowieści przepełnia poczucie osamotnienia i zbliżającej się śmierci bohaterów, której symbolem w Turmero jest śmierć ukochanego osła, w Był wiatr pełzający między nagrobkami i zbliżający się do domu kobiety wąż.
Subtelna muzyka o zmiennym natężeniu, przesycone niebieskimi odcieniami lub głęboką zielenią kadry oraz archaizowane napisy początkowe i końcowe, wpisują obie historie w ramy paraboli: "Turmero i ja. O tym jak miłość starego Saturnino do swego osła Turmero, zmieniła się w miraż chmur", "Dla tych, którzy wierzą w niemożliwe". Szepty wiatru to przypowieść o samotności, starości i umieraniu, ale końcowe ujęcie rozświetlonych ciepłym, słonecznym wiatrem chmur, dostarcza łagodnego pocieszenia, przywraca nadzieję.