COKOLWIEK SIĘ ZDARZY, KOCHAM CIĘ
2015Justyna Mytnik
Piotrek wraca do Polski z wojny w Iraku. Ku swojemu niezadowoleniu odkrywa, że jego siostra mieszka wraz ze swoja lesbijską partnerką w ich rodzinnym domu. Brat nie akceptuje orientacji seksualnej siostry i próbuje pozbyć się jej partnerki, ale nawet matka staje po stronie dziewczyn. Czy Piotrkowi uda się odzyskać władzę w domu?
Dramat rozgrywa się w czterech ścianach rodzinnego domu. Dwie kobiety - siostra i jej dziewczyna, Magda - oraz jeden mężczyzna toczą ze sobą wojnę. Apatyczna matka gapi się w telewizor i popija drinka. Najwyraźniej od dawana wszystko jest jej obojętne. Tylko powrót syna z Iraku wywołuje u niej chwilowy stan euforii, ale już po chwili znów zasiada w swoim fotelu. Dziewczyny pod nieobecność brata zajęły niemal całą przestrzeń domu. Wszędzie leżą ich ubrania, erotyczne zabawki. Są jednak skłonne ustąpić, ale oczekują akceptacji. Tymczasem Piotrek nie potrafi i nie chce się przełamać. Terroryzuje siostrę, usiłuje zastraszyć jej partnerkę. Postrzega siebie jako stróża tradycyjnych wartości: "Siostra dziadka nie była lesbą, gdy on umierał pod Monte Cassino" - wyrzuca swojej siostrze. Prowadzi grę z Magdą, próbując zachwiać jej wiarą w uczucie łączące kobiety. "Umarłabyś dla nie?" - pyta kilkakrotnie - "Faceci umierają dla swoich kobiet". Piotrek to jednak nie tylko maczo, który chce decydować o losach "swoich" kobiet, ale i sfrustrowany, pełen kompleksów mężczyzna. Być może człowiek doświadczony wojenną traumą ("Przez pół roku żyłem w świecie, gdzie wszystko było naprawdę. Życie było naprawdę, śmierć była naprawdę. Teraz, kurwa, wracam do domu - wszystko jest na niby. Wiesz o co mi chodzi?").
Etiuda Justyny Mytnik, adaptacja sztuki Przemysława Wojcieszka, to jedno z wielu ćwiczeń reżyserskich realizowanych w toku studiów. Wyróżnia je konwencja - studenci zobowiązani są przygotować spektakl utrzymany w poetyce przedstawień Teatru Telewizji. Tego typu utwory to produkcje specyficzne dla polskiej telewizji, realizowane od połowy lat 50. Niegdyś stanowiły największy "teatr" w Polsce, gromadząc w poniedziałkowe wieczory przed odbiornikami miliony Polaków, wprowadzając ich w kulturę, zaznajamiając z dziełami wielkiej literatury dramaturgicznej. Przez dekady zmieniały się konwencje przedstawień. Początkowo były to kameralne spektakle grane na żywo w studio telewizyjnym, z czasem możliwe stało się wyjście w plener, Teatr Telewizji bywał polem formalnego eksperymentu. Reżyserowali na jego potrzeby najwięksi twórcy polskiego teatru (Adam Hanuszkiewicz, Konrad Swinarski), najwybitniejsi filmowcy (Andrzej Wajda, Krzysztof Kieślowski). Choć współcześnie przedstawienia telewizyjne nie cieszą się już tak dużą popularnością, a odróżniające je od filmu cechy uległy zatarciu, to wciąż pozostają one dla reżyserów istotnym doświadczeniem w pracy z aktorem, ponieważ koncentrują się na relacjach pomiędzy bohaterami. Dla widzów stanowią źródło wiedzy o najbliższym otoczeniu i przeszłości.