PORTRET OJCA
1995Mikael Lypinski
Bohaterem filmu jest Jerzy Lypinski, ojciec reżysera, który w wieku ośmiu lat stracił swego ojca. Aresztowano go w roku 1944 i ślad po nim zaginął. Po latach syn próbuje odnaleźć choćby jego grób.
W historii polskiego kina „dokument osobisty” pojawił się stosunkowo późno (dopiero pod koniec lat 90.), choć w kinie światowym tendencja ta widoczna była już u schyłku lat 60. Rodzimy film niefikcjonalny w kolejnych powojennych dekadach skoncentrowany był na przedstawianiu istotnych zjawisk społecznych, docieraniu do miejsc nieopisanych, do ludzi zmarginalizowanych, nawet wówczas gdy za sprawą Kazimierza Karabasza pojawił się w nim bohater indywidualny (Rok Franka W.). Paradoksalnie na eksplozję „ja” w dokumencie przełomu wieków istotny wpływ miała jednak tradycja polskiego filmu dokumentalnego, który z jednej strony nastawiony był przede wszystkim na obserwację rzeczywistości zewnętrznej, ale jednocześnie jedną z jego cech charakterystycznych była autorskość. Od zaznaczenia ja-autora poprzez dobór tematów i styl pozostał już tylko krok do zaznaczenia obecności twórcy przed kamerą i potrzeby badania własnej historii.
Pierwsze szkolne „dokumenty osobiste” to EM (reż. Piotr Kielar) i Portret ojca (reż. Mikael Lypinski). Z wątków podjętych w etiudzie EM wyrasta zrealizowany w warunkach profesjonalnych Tata z Ameryki. Drugi z filmów pozostał skromnym, kilkominutowym, poruszającym zapisem podróży ojca autora w poszukiwaniu śladów (nie)istnienia dziadka. Swą obecność przed kamerą reżyser zaznacza tylko w dwóch miejscach filmowej narracji, za to istotnych znaczeniowo – na początku, gdy czeka na dworcu na przyjazd taty, oraz na końcu, gdy wita się z nim. W narracji zza kadru, jedynej formie istnienia słowa w tej etiudzie, ojciec stwierdza: „Gdybyś tego filmu nie robił, to już bym tutaj, do tego miejsca nie wrócił.”
Lypinski filmuje bohatera w nieustannym ruchu, w drodze. Jerzy chodzi ulicami miasta, przysiada na ławkach, rozmawia z przypadkowo spotkanymi ludźmi. Ujęcia te zostają zestawione z obrazami zarośniętych, zapomnianych cmentarzy. Kamera nie pokazuje w nich bohatera, lecz prowadzona jest tak, by oddać subiektywny punkt widzenia Jerzego poszukującego nagrobka taty. „Nawet określenie miejsca spoczynku ojca wydaje się być niemożliwe. Znalezienie prawdy jest niemożliwe” – stwierdza w pewnym momencie Jerzy. Zdanie to koresponduje z mottem, które syn zamieścił na planszy otwierającej film: „Poszukując prawdy bądź przygotowany na nieoczekiwane, bo jest ona trudna do odnalezienia i zaskakująca kiedy ją znajdziesz.” Heraklit.
Mikael Lypinski wyprawia ojca w podróż i w ten sposób podejmuje próbę odnalezienia własnych korzeni, ustalenia tożsamości nieodzownej dla artysty na początku drogi.