ZABAWA
1960Witold Leszczyński
Jest to studium kabotyństwa i niefrasobliwej lekkomyślności, gdyż nie bawią się tu dzieci, ale dorośli. Elegancka kobieta bawi się z eleganckim mężczyzną, który prowadzi szybki wóz. Para prowadzi swoistą grę, której stawką jest dominacja. W pierwszych ujęciach kamera ukazuje samochód. Ktoś odpala silnik. Za kierownicą siedzi mężczyzna w skórzanych rękawiczkach. Kobieta, wysoka blondynka w modnej sukni i makijażu, wsiada do wozu. Bohater prosi ją o otwarcie bramy. Ona jednak nie rusza się z miejsca. Nonszalancko odpala papierosa, włącza radio. Wyraźnie robi mu na złość. Po raz drugi zagra partnerowi na nosie już po chwili. Wyruszają w drogę. Ona przegląda czasopismo "Elle", on prowadzi. Słuchają jazzu. Gdy na szosie pojawia się inny samochód, kobieta prowokuje: "Pozwolisz mu wyprzedzić!". Zaczyna się szaleńczy pościg - kolejna próba sił, tym razem z udziałem obu kierowców. Kobieta celowo wstrzymuje partnera, wychodząc do lasu na tak długo, by przeciwnik wyszedł na prowadzenie. W końcu wpadają między ciężarówkę a autobus i przypadkowy kierowca ledwie uchodzi z życiem.
Zwykle szkolne filmy zapowiadają mniej lub bardziej wyraźnie dojrzałe prace twórców. Na pozór w Zabawie nie odnajdujemy najmniejszych śladów przyszłych zainteresowań autora Konopielki. Etiudę tę różni od późniejszych jego filmów temat, typ bohaterów, sceneria. Kino Witolda Leszczyńskiego kojarzy się ze stale podejmowanymi, począwszy od debiutanckiej przypowieści (Żywot Mateusza, 1968), próbami opisu relacji pomiędzy człowiek a naturą, z czułym ukazywaniem prowincji w jej pięknie i z jej słabościami. Tymczasem bohaterom Zabawy bliżej z pewnością do mężczyzny i kobiety z Noża w wodzie niż do postaci z prozy Redlińskiego (Konopielka, 1981) czy Stachury (Siekerezada, 1985). Szkolny film Leszczyńskiego wpisuje się natomiast w szerszy nurt kina początku lat sześćdziesiątych, który poza debiutem Romana Polańskiego reprezentowali Niewinni czarodzieje (1960) Andrzeja Wajdy czy do pewnego stopnia Do widzenia, do jutra (1960) Janusza Morgensterna. Powracał w nim motyw kabotyństwa, gwałtownych przemian kulturowych i obyczajowych.
W recenzji debiutanckiego filmu Leszczyńskiego Konrad Eberhardt zauważał: "Ta przedziwna historia została zrelacjonowana na ekranie urzekająco czystym, klarownym językiem filmowym, ale trzeba tu od razu mocno podkreślić, że ta czystość nie ma absolutnie nic wspólnego z estetyzmem, z wylizaniem kadrów, z fotograficznym efekciarstwem." ("Film" 1968, nr 7). Maciej Pawlicki pisał w roku 1987, że Leszczyński "musi trafić na swój ton, nie tylko emocjonalnie sobie bliską tematykę, ale także problem współgrający z jego twórczym temperamentem, zharmonizowany z formą, w której stać go na mistrzostwo" ("Film"1987, nr 34).To właśnie w precyzji filmowego języka odnaleźć można dziś związek pomiędzy szkolnymi filmami Leszczyńskiego a późniejszymi jego dziełami. Zabawa zaskakuje dramaturgiczną spójnością i konsekwencją stylistyczną. Ujęcia realizowane z perspektywy bohaterów dominują w etiudzie i budują napięcie pomiędzy bohaterami. Wielokrotnie powraca również ujęcie ukazujące drogę przez przednią szybę samochodu. Dynamika sceny pościgu budowana jest natomiast na kontraście pomiędzy bliskimi planami reflektorów samochodu a odległymi ujęciami z góry, przedstawiającymi w szerokim planie ścigające się auta. Tak jak w filmach pełnometrażowych, Leszczyński posługuje się w Zabawie precyzyjnie skomponowanymi kadrami. Mistrzostwo formy sharmonizowanej z opowieścią stanie się po latach siłą jego filmów.