BLOK
2012Paulina Ziółkowska
Codzienne życie w bloku - identyczne mieszkania, różni lokatorzy, wykonujący jednak identyczne , zwyczajne czynności. Nad blokiem przepływają obłoki, przelatujący samolot rzuca ogromny cień. W jednym z okien pojawia się kot. Po chwili czarne pupile zajmują już niemal wszystkie parapety. W jednym z mieszkań kobieta bierze prysznic, inne opuścili już lokatorzy. Mieszkania są podobne, ale znacząco różnią się wystrojem. Ludzie żyją w nich bliską siebie - słyszą wydobywające się z nich odgłosy, zapewne wiedzą o sobie bardzo wiele, co zobrazowane zostało przy pomocy metaforycznego skrótu: obrazu oka w każdym w okien. Blok nagle zaczyna poruszać się i odchodzi. W jego miejsca pojawia się kamienice, ale blok znów powraca, aż w końcu i on ulega destrukcji.
Blok jako przestrzeń metaforyczna i motyw wizualny kilkakrotnie pojawiał się w historii polskiego filmu animowanego, szczególnie w latach 80. Surrealistyczny i enigmatyczny wątek wędrującego i zanurzającego się w wodzie budynku wykorzystał Daniel Szczechura w Fatamorganach. Blokowisko jako przestrzeń zdarzeń pojawiło się również w filmach Hieronima Neumanna - w 5/4 i Bloku. W drugim z nich blok to przestrzeń tętniąca życiem, na które składa się seria epizodów ważnych dla ich uczestników, ale ginących w natłoku kolejnych zdarzeń. Oglądamy w nim "całą, duchową i materialną nędzę PRL-u, z jego ciasnotą, prowizorkami, niedoróbkami, tandetą i miejską siermiężnością tamtego czasu. A także niegodziwością i ludzkimi słabościami, choćby w postaci walki o kurczaka, podrzucania śmieci pod drzwi niewidomego sąsiada, podglądania przez dziurkę od klucza." (I. Hałgas, culture.pl). Tytuł filmu Pauliny Ziółkowskiej odsyła do wymienionych obrazów. Choć istnieją pomiędzy nimi związki znaczeniowe, to tonacja etiudy jest zdecydowanie bardziej pogodna. Autorka wprowadza bowiem do niej żart, który przenika strukturę tego krótkiego opowiadania - wygrywa dwuznaczność tytułu. Blok jest więc zarówno zbiorem kartek, na którym pojawiają się kolejne rysunki, z którego można wyrwać strony i który ostatecznie można podrzeć, a jednocześnie budynkiem, w którym przemijają pochłonięci codziennością mieszkańcy.