IHR KAMPF
2008Jacek Mazur
Zagubiona i przestraszona dziewczynka przemierza dawno opuszczone pofabryczne przestrzenie. Obce dźwięki napawają ją lękiem, ale i budzą ciekawość, która skłania ją do wejścia do kolejnego pomieszczenia, otwarcia jeszcze jednych drzwi.
Jacek Mazur łączy w niespełna pięciominutowej etiudzie różne konwencje, rozmaite sposoby myślenia o kinie. Bohaterem czyni dziecko - dziewczynkę o wielkich i smutnych oczach od pierwszych chwil wywołującą w widzu współczucie. Odwołuje się do świata dziecięcej wyobraźni, która tak często była eksplorowana przez twórców kina animowanego, a jednocześnie nie kieruje swego filmu do dziecięcego odbiorcy, choć koncepcja plastyczna postaci nawiązuje do konwencji animacji dla najmłodszych. O ile bohaterka przywodzi na myśl postaci z bajek , to pusta fabryka, po której chodzi, odtworzona jest niemal z fotograficznym realizmem. Podobnie jak towarzyszące jej dźwięki. Nie możemy mieć jednak pewności, czy naprawdę wypełniają hale, czy rodzą się w głowie dziewczynki. Status przedstawionej rzeczywistości nie jest oczywisty.
Świat budowany jest przez Mazura za pomocą obrazów przedmiotów i ich cieni oraz efektów akustycznych. Efemeryczny charakter tej rzeczywistości znakomicie obrazuje scena z ptakiem. Najpierw oczyma dziewczynki dostrzegamy cień szybującego ptaka podający na ziemię. Gdy bohaterka unosi wzrok, kamera ukazuje ptaka na niebie niby rzeczywistego, choć sposób jego przedstawienia nie rożni się niczym od obrazu cienia i w końcu ptak znika. Nie odlatuje, lecz rozrywa niebo niczym toń wody, pozostawiając na nim na moment kręgi. A może wszystko jest tylko grą światła, skoro w ostatnim ujęciu filmu nie widzimy już dziecka, lecz jedynie jego cień.
Sposób pracy kamery w Ihr Kampf służy wywołaniu i utrzymaniu napięcia typowego dla kina gatunków. Do rozwiązań charakterystycznych dla gatunkowych konwencji należą z pewnością gwałtowne zmiany planu - ze zbliżenia twarzy postaci do planu ogólnego, odjazdy kamery, zmiany punktu widzenia - z POV postaci na ujęcie z lotu ptaka. Zabiegi te sprawiają, że widz niczym w thrillerze odnosi wrażenie osaczenia, podglądania, śledzenia dziewczynki. Poczucie lęku wzmaga również monotonna muzyka konsekwentnie rozrywana tajemniczymi odgłosami, sugerującymi czyjąś obecność.
Jednocześnie etiuda Mazura właściwie nie opowiada historii. Jej autor prezentuje raczej możliwości, jakie daje kino animowane i sprawność warsztatową w łączeniu w spójną całość elementów z pozoru z różnych porządków.