Z PODNIESIONYMI RĘKAMI
1985Mitko Panov
Ulica warszawskiego getta. Grupa ludzi pod nadzorem żołnierzy ustawia się do zdjęcia. Wszyscy czują zbliżającą się śmierć, która nastąpi zapewne, gdy tylko wykonana zostanie fotografia. Mały chłopiec w czapeczce rozgląda się nerwowo. Nagle wiatr porywa jego nakrycie głowy. Malec po chwili wahania biegnie za czapką. Wybiega z kadru, opuszcza przestrzeń w zasięgu karabinów, w końcu znika z pola widzenia żołnierzy i widzów.
Mitko Panov w jednej z najsłynniejszych etiud w historii łódzkiej Szkoły Filmowej nawiązuje do znanego zdjęcia z Raportu Stroopa. "Ghetto boy", chłopiec z pierwszego planu tej fotografii, stał się ikoną Holocaustu, reprodukowaną w niemal nieskończonej liczbie albumów, filmów, książek. Panov zdaje się ową fotografię ustanawiać punktem wyjścia etiudy nie tyle ze względu na jej dokumentujący charakter, ile przede wszystkim z powodu jej obecności w kulturowym dyskursie o Zagładzie. Proces przetworzenia zdjęcia w etiudzie Panova jest dużo głębszy niż w filmach dokumentalnych. Reżyser niejako zaprojektował w nim szczęśliwe zakończenie, zaskakujący happy end, w którym chłopiec ocali życie. "Włączona w wielką narrację opowieść o zdjęciu z Raportu Stroopa zakłada zatem nie tylko aksjomat ocalenia chłopca, lecz także projektuje legion bohaterów-opowiadaczy. Oto triumf nadziei nad beznadziejnością, triumf nieposkromionego życia nad nazistowskim wyrokiem śmierci." (J. Leociak, Doświadczenie graniczne. Studia o dwudziestowiecznych formach reprezentacji, Warszawa 2009, s. 252).
Etiuda Panova, nagrodzona na festiwalu filmowym w Cannes w roku 1991, skupia kilka istotnych wątków w refleksji nad reprezentacjami Zagłady. Pierwszy związany jest z dominacją w filmowych przedstawieniach Holocaustu bohaterów dziecięcych, którzy wywołują współczucie w widzach, a jednocześnie stają się swoistym pomostem pomiędzy współczesnym odbiorcą a traumatyczną przeszłością, której nie sposób poznać do końca, w której czujemy się zagubieni i bezradni jak dzieci. Drugi wątek dotyczy opowiadania historii z perspektywy Ocalonych; trzeci związany jest ze sposobem przetwarzania archiwaliów przez współczesną kulturę. Panov od pierwszych ujęć eksponuje akt fotografowania utożsamiany z sytuacją opresji. Film otwiera obraz obiektywu kamery. Dłoń operatora usiłuje właściwie ustawić ujęcie. Zamyka go archiwalna fotografia z getta warszawskiego ukazująca grupę żydowskich mieszkańców dzielnicy zamkniętej, z chłopcem w czapce z rękami uniesionymi w geście poddawania się na pierwszym planie. Przywołany przez niego obraz to zdjęcie-trofeum. Dziś oskarża, ale gdy je wykonywano uwieczniało moment zwycięstwa, o czym najlepiej świadczy poza i uśmiech żołnierza znajdującego się w prawej części kadru. Młody reżyser "uruchamiając" tę fotografię przełamuje jednocześnie punkt widzenia nazistów. Jego artystyczny gest przypomina ten, na który kilka lat później decyduje się Andrzej Wajda, uwalniając Janusza Korczaka i jego dzieci z bydlęcego wagonu uwożącego ich do obozu śmierci. Twórca filmu Korczak (1990) wspomina: "Dla mnie to jest piękne, że kiedy nie chcemy pogodzić się z faktem zagazowania dzieci, to budujemy legendę o odejściu tych dzieci do jakiegoś lepszego świata." (A. Insdorf, Indelible Shadows. Film and the Holocaust, Cambridge 2003, s. 272).