PŁYTY
1958Andrzej Papuziński
Młody mężczyzna przychodzi do pięknej dziewczyny. Przychodzi, by ją całować. Kochają się. Ale ich uczucie nie znajduje spełnienia. Przeszkodą okazują się wojenne wspomnienia, które powracają natarczywie, nie pozwalają się wymazać.
W drugiej połowie lat 50. widzowie oglądają w kinach najważniejsze filmy szkoły polskiej - Kanał, Eroicę, Popiół i diament - które wkrótce wejdą do kanonu polskiej kultury. Temat wojny powraca po kilku latach zadekretowanego optymizmu socrealistycznego. Traumy wciąż wymagają przepracowania, rany są nadal świeże, a sztuka w dalszym ciągu szuka właściwego dla nich wyrazu. Pojawiają się filmy współczesne, których akacja rozgrywa się "tu i teraz", a jednak zanurzona jest w przeszłości poprzez aluzje, wpisaną w nie społeczną diagnozę. Jest wśród nich Ostatni dzień lata Tadeusza Konwickiego, który stanie się zwiastunem zmiany filmowego języka zainicjowanej przez nowe fale w kinematografiach europejskich. Krótki i niepozorny film Andrzeja Papuzińskiego wiele łączy z debiutem Konwickiego - minimalizm w potraktowaniu przestrzeni, afabularność, skupienie na emocjach i ledwie naszkicowany obraz pary główny i jedynych bohaterów. Akcja obu filmów toczy się współcześnie. Ich wątła dramaturgia oparta jest na spotkaniu, ich sensy dotykają niespełnienia, niemożności. W odróżnieniu jednak od Ostatniego dnia lata akcja etiudy Papuzińskiego toczy się w całości w przestrzeni pokoju. Twórcy celowo eksponują scenografię ustawioną na scenie, którą otacza czerń: fotel, sekretarzyk, patefon, rozrzucone na podłodze płyty. Zamierzona sztuczność przestrzeni współbrzmi z charakterem dialogu pomiędzy bohaterami. Jest w Płytach pewna zamierzona teatralność i nowoczesność bliska rodzącym się dopiero trendom ówczesnego kina.
Funkcja i znaczenie słowa zasadniczą różnią Płyty od Ostatniego dnia lata. Słowo odgrywa w etiudzie funkcję prymarną. Ścieżkę dźwiękową etiudy wypełniają dźwięki wojny zapisane na płytach (samolotów, krzyków, strzępów przemówień) oraz dialog bohaterów, który w poetyckiej formule, bliskiej nieco późniejszemu filmowi Hiroszima, moja miłość (1959) Alana Resnais'go, mówi o pamięci niepozwalającej zakorzenić się w normalności. To ciekawy zabieg, kontrastujący z późniejszymi utworami Papuzińskiego, w których słowo podlega znaczącej redukcji.
W filmach realizowanych po Szkole Papuziński rozwijał będzie temat sztuki, wciąż poruszając się na granicach gatunków i rodzajów filmowych; szukając najdoskonalszego wyrazu i emocjonalnego zbliżenia do malarstwa, sztuki plakatu, rzeźby w myśl zasady, której zdaje się hołdować już w Płytach: "Najcelniejszym budulcem dla filmu, esencją rzeczywistości, są emocje, a najlepszym filtrem tych emocji jest wyobraźnia. Z tego punktu widzenia, kamera nie jest niczym innym, jak tylko narzędziem wtórnym." (cytat z filmu Andrzej Papuziński z cyklu Sztuka dokumentu, reż. B. Paduch, 2008).