KONRAD GÓRA
2003Anna Jadowska
Konrad Góra to dokumentalny portret wrocławskiego poety - tytułowego bohatera. Sposób jego realizacji znacząco odbiega jednak od metod, jakie zwykle stosuje się w filmach dokumentalnych poświęconych literatom. Nie poznajemy szczegółów z biografii Góry, niewiele wierszy usłyszmy. Koncepcja, którą przyjęła Jadowska, wydaje się jednak odzwierciedlać niezwerbalizowany wprost pogląd bohatera o nierozłączności życia i poezji.
Anna Jadowska stosuje w swej etiudzie obserwację uczestniczącą, czy wręcz - zaangażowaną. Próbuje uchwycić wciąż wymykającego się opisowi poetę przyglądając się mu, gdy jest sam, gdy zbiera resztki jedzenia i szpera po śmietnikach, kiedy spotyka się z przyjaciółmi, konfrontuje z innymi poetami i akademikami, w końcu - gdy pisze. Dopytuje o sens wierszy i działań. Nie ukrywa swej obecności, ale jednocześnie nie dominuje nad bohaterem, pozwala Górze współtworzyć film. W drugiej scenie filmu poeta prowadzi dialog z autorką ukrytą za kamerą na temat gestów. W pewnym momencie pyta reżyserkę: "Chodzi mi o to, że mam takie gesty. O co tobie chodzi?"
Forma tego filmu pozornie jest równie anarchiczna jak jego bohater. Początkowe sceny, które pokazują Górę grającego w piłkę, wydają się manifestacją wolności. Po chwili do dotychczasowego wizerunku Jadowska dodaje kolejny element: bohater jest bibliofilem. Z czasem wyjaśnia się również wątek poszukiwania i gromadzenia jedzenia, choć informacje o akcjach na rzecz ubogich organizowanych przez Górę są nader skromne. Każda scena oddzielona jest od następnej muzyką zespołu Something like Elvis, która swą gwałtownością rozrywa i tak chropawą tkankę dźwiękową filmu. Jadowska powoli ujawnia, kim jest Góra: z pozornego chaosu wyłania się obraz buntownika niekiedy buńczucznego, innym razem ironicznego i rozgoryczonego. Język i postawa Góry przywołują skojarzenia z poetycką tradycją Rimbauda czy Wojaczka. On jednak swój gniew przekuwa nie tylko w słowa, ale i w konkretne działania prospołeczne i jednocześnie pozasystemowe.
Długo nie słyszymy w filmie wierszy Góry. Kluczowa, bo dopełniająca portret, okazuje się więc scena pisania i zarazem wygłaszania poezji. Mamy za jej sprawą okazję przyjrzeć się procesowi in statu nascendi. Autorka znów dopytuje poetę o sens. Nie uzyskuje jednak odpowiedzi. Góra z mozołem łączy słowa, sam dopiero szukając znaczeń.