ROZBIJEMY ZABAWĘ...
1957Roman Polański
Gdy zbliżał się ku końcowi trzeci rok studiowania Romana Polańskiego w łódzkiej Szkole Filmowej, Andrzej Munk zapytał go o pomysł na obowiązkową do zrealizowania etiudę dokumentalną. "Wreszcie wymyśliłem - wspomina reżyser - że zorganizuję w Szkole zabawę, która będzie tematem mojej etiudy. (…) film miał być dowcipem na wielką skalę, siłą rzeczy musiał więc wywołać sensację, nawet w Szkole, gdzie kawały stanowiły część znanej Munkowi tradycji" [R. Polański, Roman, przeł. K. i P. Szymanowscy, Warszawa 1989, s. 112-113]. Ową sensację zapowiada już tytuł krótkiego dzieła: Rozbijemy zabawę. Zaczyna się jednak niewinnie. Na szkolną imprezę przybywają w fantazyjnych strojach kolejni uczestnicy, do tańca przygrywają Melomani (rok wcześniej pokazali się w Sopocie na pierwszym w Polsce festiwalu jazzowym), tempo rośnie, rośnie… I byłaby etiuda wyłącznie pamiątką ekstatycznej balangi, gdyby nie towarzystwo za płotem - patrzące spode łba, z dłońmi w kieszeniach, wyjęte wprost z etiudy Uwaga, chuligani! Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego. "Wyglądało to tak - rekonstruuje Janusz Majewski, wówczas student Szkoły i uczestnik opisywanych wydarzeń - sobotni wieczór, ogród, sadzawka z fontanną, rozstawione światła, przygotowane kamery. Wszyscy wiedzieli, że powstaje reportaż filmowy ze szkolnej zabawy. Nikt jednak poza ścisłą ekipą nie domyślał się, że Polański wynajął chuliganów" [Filmówka. Powieść o łódzkiej Szkole Filmowej, red. K. Krubski, M. Miller, Z. Turowska, W. Wiśniewski, Warszawa 1998, s. 111]. Ci ostatni przeskakują w końcu ogrodzenie i nie mija wiele czasu, zanim w ruch idą pięści. Czuć, że kamera (zaopatrzona zapewne w nieduże zapasy taśmy) goni za dynamicznie rozwijającą się akcją. "Kompletnie straciliśmy kontrolę nad wydarzeniami - to już Andrzej Kostenko, również student/uczestnik. - Doszło do tego, że mieliśmy kilku ciężko pobitych. To wtedy Majewski skakał w ubraniu do fontanny" [Filmówka. Powieść o…, s. 111]. Etiudę kończą obrazy pobojowiska - na wywróconych stołach leżą pobite naczynia, tu i ówdzie widać zerwany i zniszczony lampion, a w sadzawce wolno płynie przygotowana na zabawę kukła. Z dokumentalnego punktu widzenia eksperyment Polańskiego wydaje się bardzo udany (Frederic Zamochnikoff i Stéphane Bonnotte nazywają Rozbijemy zabawę "jednym z pierwszych przykładów reality show" - F. Zamochnikoff, S. Bonnotte, Polański. Na rozdrożu światów, przeł. K. i K. Pruscy, Warszawa 2006, s. 53). Trudno (nawet po kilkudziesięciu latach) zaprzeczyć, że filmując rzeczywistość, utrwalił jej autentyczną temperaturę.