WIECZÓR
1964Edward Bernstein
Etiuda dyplomowa Edwarda Żebrowskiego to gorzka opowieść o małżeństwie po latach. W pierwszych minutach filmu nic nie zapowiada smutnego, nostalgicznego finału. Żebrowski znakomicie buduje napięcie, wykorzystując podstawowe elementy poetyki krótkiej formy filmowej. Konstrukcja dramaturgiczna Wieczoru oparta została na zasadzie kontrastu. Sielską atmosferę pierwszych minut filmu wyraźnie przeciwstawił części drugiej, w której dominuje poczucie straty i zawodu. Zasada rządzącą strukturą tej etiudy najwyraźniej daje o sobie znać w klamrze dramaturgicznej etiudy. Film otwierają ujęcia w samochodzie. Małżeństwo wybiera się nad jezioro pod namiot. Wśród drzew słychać śpiew ptaków. Oboje wydają się szczęśliwi, zadowoleni. W pewnym momencie ona wyjmuje lusterko i zaczyna malować usta. On zwraca jej uwagę, że to nie ma sensu, bo i tak w lesie nie będzie nikt jej widział. Kobieta ściera pomadkę i chowa lusterko. W ujęciach zamykających film bohaterka znów maluje usta. Tym razem jednak mąż jest na zewnątrz, naprawia samochód, który znów się zepsuł. Oboje są poirytowani i zmęczeni.
Kamera Bogdana Dziworskiego współbuduje znaczenia i nastrój filmu. W ujęciach w samochodzie umieszczona jest na tylnym siedzeniu. Nie widzimy więc twarzy bohaterów. Zobaczymy je dopiero, gdy dojadą na miejsce, ale i tam przeważały będą dość odległe plany. Wycinek twarzy kobiety zostaje dwa razy ukazany w bliskim planie, w lustrzanym odbiciu. Za pierwszym razem rozmawia ona z mężem. Jest środek pogodnego, letniego dnia. Gdy pojawi się w lusterku po raz drugi jej oczy i usta wyrażały będą smutek. Obraz co chwila pogrążał się będzie w całkowitych ciemnościach, które rozświetlał będzie tylko blask świateł przejeżdżających samochodów.
Małżeństwo głównych bohaterów na pozór wydaje się idealne. Czule ze sobą rozmawiają, pomagają sobie, wspierają się. Żebrowski wprowadza jednak konsekwentnie elementy budzące niepokój. Nie rozbiją one atmosfery filmu, ale pozwalają widzowi przeczuwać, że to, co oglądamy jest ledwie pozorem. Bohaterów poznajemy w momencie, gdy psuje się samochód. Nie jest to wprawdzie poważna awaria, ale zmusza ich do przerwania podróży. Śpiew ptaków zostaje nagle zagłuszony warkotem mijających ich aut. W dialogach pobrzmiewa od czasu do czasu ton rozczarowania, wspomnienie niezrealizowanych marzeń. Ona bardzo chciała mieć ślub w białej sukni i z wiankiem na głowie, tymczasem ceremonię prowadził urzędnik podobny do żaby. Kobieta doskonale pamięta minę swego męża, która zdradzała chęć ucieczki. W kulminacyjnym momencie filmu mężczyzna przygląda się parze młodych zakochanych ludzi, którzy kąpią się w jeziorze, przytulają, głośno śmieją. I znów pojawia się kontrast pomiędzy naturalnością, witalnością młodych ludzi a emocjami wciśniętymi w sztywny gorset konwenansu. Młodzi uświadamiają bohaterowi utraconą spontaniczność i radość życia. Czy uczucia pomiędzy kobietą i mężczyzną kiedykolwiek były jednak tak żywe? Czy kiedyś kochali się naprawdę? Za czym tęsknią - za młodością czy za miłością? A może za jednym i drugim...
Etiuda Żebrowskiego zapowiada zasadniczą cechę stylu reżysera i scenarzysty, autora zaledwie kilku filmów pełnometrażowych, które jednak okazały się znaczące w historii polskiego kina. Dominantą każdego z nich jest dialog. Niebagatelną rolę odgrywa on również w Wieczorze: charakteryzuje bohaterów, relacje pomiędzy nimi, doskonale buduje napięcie. Oszczędna scenografia i fabuła to cechy, które odnajdujemy również w bodaj najbardziej znanym filmie reżysera, w Szpitalu Przemienienia, adaptacji wczesnej prozy Stanisława Lema.