PARALAKSA
1976Juliusz Machulski
Relacja z zakładu produkującego budziki zderzona z wypowiedziami robotników na temat organizacji pracy i stosunków panujących w fabryce.
Paralaksa powstała w czasie szczególnym w historii polskiego kina non fiction. Kilka lat wcześniej zadebiutowali dokumentaliści określani jako "nowa zmiana", a wśród nich Krzysztof Kieślowski, w którego Personelu Juliusz Machulski zagrał Romka Januchtę. Choć sam Machulski nie zajmował się dokumentem, związany był ze środowiskiem, nadającym wówczas ton polskiemu filmowi dokumentalnemu. Po latach Kieślowski pisał o filmach własnych i innych twórców "nowej zmiany": "Wtedy interesowało mnie wszystko, co można opisać przy pomocy kamery dokumentalnej. Istniała konieczność, potrzeba, bardzo dla nas zresztą ekscytująca, opisania świata. Świat komunistyczny nie był opisany - powiem inaczej - był opisany tak, jak powinien wyglądać, a nie tak, jak wyglądał naprawdę. My - było nas wielu - próbowaliśmy go opisać." (K. Kieślowski, O sobie, oprac. D. Stok, Kraków, 1997, s. 49.)
Szkolna Paralaksa Machulskiego utrzymana jest w konwencji bliskiej "nowej zmianie". Podobnie jak Kieślowski w Fabryce czy Marcel Łoziński w Widziane z dołu, młody reżyser ukazuje robotników, których szczere wypowiedzi stają się osią konstrukcyjną filmu. Pracownicy narzekają na brak karty obowiązków, despotyzm kierowników, podejmowanie decyzji za ich plecami. Nie pozostają również bezkrytyczni wobec siebie: wytykają sobie brak dialogu i zaangażowania. Jeden z kierowników dostrzega błędy popełnione w organizacji pracy - równy, niezależny od wydajności, podział premii, która tym samym przestała działać motywująco. Wypowiedzi, zarejestrowane w konwencji "gadających głów", zestawione zostały z ujęciami z fabryki, w których ludzie ukazywani są w planach odległych lub tyłem. W detalach filmowane są wyłącznie dłonie sprawnie łączące poszczególne części budzików. Jednocześnie, zgodnie z dominującą wówczas tendencją w kinie dokumentalnym, Machulski próbuje stworzyć obraz wykraczający poza prosty opis zjawiska. Łoziński wspominał: "Było wiadomo, że kiedy Kieślowski kręcił Fabrykę, nie miał to być tylko film o trudnej sytuacji Ursusa, a kiedy [Tomasz] Zygadło w Szkole podstawowej pokazywał donosicielstwo i łamanie charakterów w jakiejś konkretnej szkole, miał na myśli nie tylko szkołę. Wszystkie te filmy dotyczyły czegoś, co dziś nazywasz systemem. Były rodzajem metafory, pars pro toto." (M. Łoziński, Trzeba znaleźć ten jeden delikatny ton, "Kino" 1992, nr 8).
W samym wyborze fabryki oraz w sposobie jej przedstawiania zawarta jest pewna ironia, współtworzona przez ścieżkę dźwiękową, w której tle słychać nieustanne tykanie zegarów. Wszystko powinno więc chodzić jak w zegarku. Tymczasem najwyraźniej mechanizm jest popsuty. W ostatniej części filmu Machulski zamieszcza krótką relację z zebrania Rady Zakładowej. Przewodniczący zachęca: "...przedłożone sprawozdanie nie wyczerpuje wszystkich problemów, jakimi żyje nasza załoga. Dlatego zwracamy się do naszych towarzyszy, aby w dyskusji uzupełnili i rozszerzyli pominięte zagadnienia. Sądzę, że temat obszerny, dyskusja, wydaje mi się, że będzie na właściwym poziomie, a przy tym gorąca i budująca zadania przyszłej Rady Zakładowej." Kamera ukazuje w serii zbliżeń milczące twarze młodych ludzi. Nikt nie zabiera głosu. W finale jeden z robotników przegląda równe rzędy nowych budzików i zdejmuje z półek te, które działają niewłaściwie.
Tytułowa paralaksa to pojęcie związane z fotografią: "niezgodność obrazu widzianego w celowniku z obrazem fotografowanym." (Słownik wyrazów obcych, red. J. Tokarski, Warszawa 1980, s. 550)