ZAWAŁ SERCA
1967Wojciech Wiszniewski
Wojciech Wiszniewski jest dziś postrzegany przede wszystkim jako jeden z najciekawszych reprezentantów nurtu kreacyjnego w polskim filmie dokumentalnym. Najważniejsze cechy jego rozpoznawalnego stylu, który osiągnie swe apogeum w Wandzie Gościmińskiej - włókniarce i Elementarzu, uchwytne są już w jego etiudach szkolnych.
W Zawale serca sięga po konwencję kina fikcji. Mężczyzna w średnim wieku wsiada do samochodu. W jego głowie brzmi dźwięk liczydła. Bohater przemierza ulice miasta. Kamera co chwilę porzuca go jednak na rzecz napotkanych osób. Pokazuje milczącego i patrzącego wprost w obiektyw chłopca, który stoi przed wystawą sklepową, kobietę w oknie, mijane budynki, samochód z zewnątrz. Stopniowo obraz ulega deformacji, zaczyna falować. Wreszcie pojawia się pierwsza futurospekcja. W sekwencji kilku krótkich ujęć widzimy człowieka omdlałego, opartego o szybę samochodu, usiłującego się z niego wydostać. Rytmiczne dźwięki stopniowo przechodzą w jazzową muzykę, która budzi narastający niepokój. Falowanie obrazu zostaje zsynchronizowane z dominującym dźwiękiem trąbki. Nagle samochód zatrzymuje się przed dziewczynką ze skakanką. Bohater przez chwilę się jej przygląda. Wiszniewski buduje napięcie poprzez kontrastowe zestawienia planów. Zrealizowane z lotu ptaka ujęcie samochodu na szosie zmontowane zostaje z kilkoma bliskimi planami auta. Mężczyzna włącza wiatraczek. Upał staje się nie do zniesienia. W lusterku samochodowym pojawia się twarz pięknej kobiety, w muzyce wokaliza. Po chwili orientujemy się, że przyglądaliśmy się odbiciu zdjęcia z gazety. Tempo muzyki staje się coraz wolniejsze, mężczyzna za kierownicą coraz słabszy. Podejmuje jednak wysiłek dalszej jazdy. Zapala papierosa. Wciąż jedzie. Coraz częściej powtarzają się jednak krótkie ujęcia ukazujące rozfalowany obraz. W końcu bohater osuwa się na kierownicę, potem opada na fotel. Zdoła jeszcze otworzyć drzwi. W finale w ciemności rozbłyskują samochodowe światła. Po chwili światło wypełnia kadr i pojawia się napis w języku angielskim: "1/4 populacji na całym świecie umiera na atak serca".
Etiudy Wojciecha Wiszniewskiego nie tylko stanowią zapowiedź tematów, które powracały będą w jego filmach dokumentalnych i jedynym fabularnym, ukazują też najważniejsze cechy jego rozpoznawalnego stylu. "Filmowanie zatrzymanych gestów, póz, ludzi zastygłych jakby wpół ruchu, tak dobrze nam znane choćby ze wspomnianego Elementarza, znajdziemy już w Zawale serca." - pisał Mikołaj Jazdon (Mikołaj Jazdon, Etiudy Wiszniewskiego, w: Wojciech Wiszniewski, red. M. Hendrykowski, Poznań 2006, s. 75). W Zawale serca reżyser usiłuje oddać wewnętrzny stan bohatera za pomocą środków gestyczno-mimicznych oraz poprzez kompozycję obrazu i pracę kamery. Coraz ciaśniejsze kadry, kontrastowanie szerokich planów z bardzo bliski, rozfalowanie oddają narastający stan przedzawałowy. Wiszniewski odchodzi stopniowo od realistycznej konwencji, by oddać sposób postrzegania świata zewnętrznego przez bohatera. Podobną strategię stosował będzie w późniejszych dokumentach: Wandzie Gościmińskiej - włókniarce czy Opowieści o człowieku, który wykonał 552% normy. W obu zestawi propagandowe widzenie niegdysiejszych przodowników pracy z ich współczesnym sposobem odbierania siebie i świata. Zabieg ten zdemaskuje cynizm i okrucieństwo stalinowskiej machiny propagandowej.