TAKE FIVE
1972Zbigniew Rybczyński
"Wymyślono film, aby zarejestrować świat. Ale zauważono, że gdy się nagra więcej klatek, a potem odtworzy je z normalną szybkością, zobaczymy świat w zwolnionym tempie. Kamera, która miała tylko odtwarzać rzeczywistość, zaczęła widzieć o wiele więcej niż my widzimy." - mówił w jednym z wywiadów Zbigniew Rybczyński (Zbigniew Rybczyński. Podróżnik do krainy niemożliwości, red. Zbigniewa Benedyktowicza Warszawa 2000 ).
Take Five, etiuda zrealizowana w roku 1972 w łódzkiej Szkole Filmowej, jest wyrazem artystycznych poszukiwań, badania możliwości technicznych kamery. Dominantą filmu jest wielokrotna ekspozycja. Metodą tą Rybczyński posłużył się już, choć w mniejszym zakresie, w Kwadracie (1972). Przez cztery minuty widz obserwuje swego rodzaju "taniec" pary bohaterów, którzy oddalają się od siebie, by za moment znów zbliżyć. Filmowani są w planach bliskich, dzięki którym przez chwilę rejestrujemy wyraz ich twarzy. Za moment widzimy ich ze znacznego dystansu. Rybczyński każe widzowi skupić się na obrazie, eliminując tło i przyciągając uwagę widza perfekcyjnym zrytmizowaniem ruchu wewnątrzkadrowego oraz porządku montażowego z muzyką Dave'a Brubecka. W kulminacyjnym momencie etiudy rytm muzyki i obrazu zostaje zakłócony. Również relacja pomiędzy bohaterami budzi niepokój odbiorcy. Rybczyński operuje w tym momencie filmu bardzo bliskimi planami, nakładającymi się na siebie detalami oczu aktorów. W finale etiudy muzyka wraca do swego właściwego porządku, ale więź pomiędzy bohaterami została bezpowrotnie zerwana. Oglądamy ich w osobnych kadrach, siedzących i płaczących.
Podobnie jak wcześniejszy Kwadrat, Take Five stworzone zostało w ramach funkcjonującego na łódzkiej uczelni Warsztatu Formy Filmowej. Rybczyńskiego łączy z innymi Warsztatowcami potrzeba eksperymentu, badania granic możliwości kamery. Dla Rybczyńskiego film pozostaje jednocześnie nośnikiem znaczeń. Aktorzy nie są tylko filmowanymi obiektami. Twórcę interesują ich emocjonalne reakcje, wyrażone za pomocą mimiki i gestu. Dzięki takiemu rozłożeniu akcentów Take Five staje się "opowieścią" o ludziach, o kobiecie i mężczyźnie. Szkolne etiudy Rybczyńskiego oglądać dziś można jako odrębne działa sztuki filmowej, ale i jako swoiste preludia do utworów późniejszych. Skojarzenie Take Five ze słynnym Tangiem (1980) pozwala dostrzec kierunek ewolucji twórczości Rybczyńskiego. Między innymi przywiązanie do struktur zamkniętych opartych na doskonałej figurze koła i symultanizmu staną się znakami rozpoznawczymi jego kina. Znawca twórczości autora Nowej książki pisze: "Dzięki zdjęciom nakładanym bowiem, różne elementy strukturalne mogą zaistnieć równocześnie, zarówno w procesualnym stawaniu się dzieła, jak i w jego percepcji. To symultanizm właśnie jest właściwością wspomagającą proces kształtowania się autonomii formy, współbudującą jej autoteliczność." (R. W. Kluszczyński, Zbigniew Rybczyński - nowe obszary widzenia, w: Kino polskie w trzynastu sekwencjach, red. E. Nurczyńska-Fidelska, Kraków 2005).