MORDERSTWO
1957Roman Polański
Morderstwo: "przestępstwo polegające na umyślnym pozbawieniu życia człowieka" [Uniwersalny słownik języka polskiego, pod red. prof. S. Dubisza, t. 2, Warszawa 2003, s. 716]. Zbieżność definicji z drugoroczną etiudą Romana Polańskiego nie kończy się na tytule - bo w istocie cała ta etiuda przypomina definicję mordu, tyle że obrazową. Całość trwa minutę i dwadzieścia sekund, film pozbawiony jest dźwięku. Odpowiedzialny za zdjęcia Nikola Todorow (to on "podglądał" kobietę w Uśmiechu zębicznym, innej etiudzie Polańskiego z tego samego roku) unika gwałtownych ruchów. Najpierw ujęcie na klamkę, którą naciska ktoś po drugiej stronie drzwi; gdy te się otwierają, do pokoju wchodzi postać w grubym płaszczu (nie widać twarzy) - sunąca za nią powoli kamera rejestruje śpiącego na łóżku mężczyznę. Za moment w grubych palcach tajemniczego gościa pojawia się rozkładany nożyk, który wbity zostaje w klatę piersiową leżącej ofiary. Rozchylone w okrzyku usta zakrywa dłoń napastnika. Operator wraca do pierwotnej pozycji - tym razem jednak po mężczyźnie na łóżku spływa strużka krwi, przez moment widać też (zwodniczo sympatyczne) oblicze mordercy. Spokojnym krokiem powtarza on swą trasę, by ostatecznie zniknąć za drzwiami. W kadrze pozostaje klamka. "Umyślne pozbawienie życia człowieka" - niczego więcej krótki film Polańskiego nie odmalowuje, przynajmniej w warstwie fabularnej. Bo jest tu przecież aura nieprzeniknionej grozy (te spokojne, niemal wystudiowane ruchy mordercy…), której nie oddadzą ani słownikowa definicja, ani nawet telegraficzne streszczenie filmu, które sformułował sam reżyser ("mężczyzna wślizguje się do sypialni, wyciąga scyzoryk, wbija go w pierś śpiącego i wymyka się z pokoju" - R. Polański, Roman, przeł. K. i P. Szymanowscy, Warszawa 1989, s. 101). Jak pisze John Parker, etiuda "zupełnie zaszokowała wykładowców i kolegów Polańskiego. Rozpętały się burzliwe dyskusje. Pytano, co miało uzasadniać wybór tak drastycznego tematu" (J. Parker, Polański, przeł. A. Milcarz, Wrocław 1998, s. 46). Dziś, gdy szkolna filmografia reżysera dawno się domknęła, łatwiej dostrzec można pewne nawracające w niej wątki - jednym z nich bez wątpienia jest przemoc. Czasami łatwa do wytłumaczenia (w niezachowanym Rowerze [1955] przestępca zwabia chłopca do bunkra, by go zabić i okraść), innym razem niepokojąco zagadkowa (choćby w Dwóch ludziach z szafą [1958], gdy w jednym ujęciu jest miejsce na przemykających bohaterów i dziejącą się w niedużej od nich odległości scenę zbrodni nad rzeką). Morderstwo - całkowicie wolne od sugerowania motywacji zabójcy - zdecydowanie wpisuje się w drugi z wariantów.