PATENT NA PRZEŻYCIE
- Film dokumentalny
- Produkcja:Polska
- Rok produkcji:2000
- 52'
Historia grupy 728 wieżniów politycznych, przywiezionych do obozu koncentracyjnego Auschwitz 14 czerwca 1940 r., z których jedna trzecia przeżyła nieludzkie warunki obozowe. O czasie obozowym opowiadają oni sami, 18 byłych wieźniów.
14 czerwca 1940 roku z więzienia w Tarnowie ruszył transport
728 więźniów politycznych. Nie wiedzieli dokąd jadą. Niektórzy myśleli, że na przymusowe roboty rolne. U celu podróży dowiedzieli się, że są w Auschwitz i mają budować obóz koncentracyjny. Tydzień później dołączono do nich 313 więźniów z Wiśnicza. Dostali numery obozowe od 31 do 1071. Malejąca grupa, tych którzy przetrwali, zbiera się w Auschwitz na dorocznych zjazdach. Realizatorzy filmu wykorzystują taki zjazd, by opowiedzieć o losach, przeżyciach i doświadczeniach niektórych z nich. W ich wspomnienia wplatają zdjęcia z teraźniejszości i archiwalia. Choć tak wcześnie trafili za druty, udało im się przetrwać niemal do wyzwolenia, masowo ginęli jednak w tzw. marszach śmierci, podczas ewakuacji do obozów w głębi Rzeszy, dokąd byli przenoszeni w miarę jak do Auschwitz zbliżała sie Armia Czerwona. Wielu nie zdołało przeżyć w kolejnych obozach. Ostatecznie, według szacunkowych danych, do domów powróciła jedna trzecia więźniów z pierwszych transportów. Z czasem rozproszyli się po Polsce i świecie. Każdy z obozu zapamiętał co innego, każdy ma o jego rzeczywistości własną prawdę. Zestawione razem wstrząsają dramatyzmem przeżyć, bezwzględnością obozowych warunków, degrengoladą człowieczeństwa, siłą woli przetrwania. Kiedy Jerzy Wojnas (nr 249) znalazł się za drutami, powiedziano mu, że w tym obozie księża mogą przeżyć najwyżej dwa miesiące, Żydzi - jeden, a on ma szansę przetrwać trzy. Powiedział sobie - nie, muszę przeżyć. Wszyscy sobie tak mówili. I szukali sposobów na przeżycie. Ważne było, by trzymać się razem. Przyjaźń była patentem na przetrwanie. Znalezienie dojścia do kuchni. Albo uprawianie sportu. Przeróżne wybiegi. Najlepiej było coś umieć. Przydatny więzień zawsze miał większe szanse. Józef Hulanicki (nr 443) znał się na księgowości, uczył więc Niemców kraść, dzięki czemu przetrwał całe trzy lata. A Marian Kołodziej (nr 432) związał się z grupa artystów, uciekał od rzeczywistości współuczestnicząc w przygotowaniach do obozowych spektakli teatralnych, co zresztą zdecydowało o jego przyszłości - po wojnie został scenografem.To paradoksalne, ale ci pierwsi więźniowie, choć dłużej od pozostałych musieli znosić głód, zimno, bestialstwo Niemców, choć rozpaczliwie musieli obmyślać, jak żyć, by przeżyć, mieli większe szanse przetrwania. Zanim zbudowali tę potworną fabrykę śmierci, zdołali w nią wrosnąć, znaleźć swoje miejsce, udowodnić, że są potrzebni. Kiedy w Auschwitz wmurowano tablicę upamiętniającą więźniów z pierwszych transportów, ślubowali sobie, że spotkają się pod nią, by wypić kielicha. Zbierają się pod nią co roku. Zjeżdżają z Polski, Szwecji, Australii, Stanów Zjednoczonych, Niemiec. W topniejącej z każdym rokiem grupie ciągle wracają do tamtych przejść. Dyskutują, kłócą o szczegóły. Bo każdy ma swoją prawdę, tak jak miał własny patent na wyjście z piekła.
[www.tvp.com.pl]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Scenariusz
- Zdjęcia
- Muzyka
- Dźwięk
- Montaż
- KonsultacjaJózef StósJan Parcer
- Kierownictwo produkcjiJanina Augustynek
- Produkcja wykonawcza
- Produkcja