Wyszukiwaniex

Proszę wpisać poszukiwane słowo lub jego fragment.

Opcja fragment pozwala wyszukać każde wystąpienie poszukiwanego wyrażenia.

Opcja początek pozwala wyszukać wszystkie tytuły i nazwiska rozpoczynające się od wyszukiwanego wyrażenia.

Opcja dokładnie wyszukuje tylko te filmy i osoby, których tytuły, imiona i/lub nazwiska są takie same jak wyszukiwane wyrażenie.

WAŻNE!
W tytułach filmów w wyszukiwarce nie uwzględniamy występujących w nich znaków przestankowych.
Proszę pamiętać, że każda osoba wpisana jest do bazy w formie „nazwisko, imię”. Wyszukując osoby w opcji początek należy wpisać jej nazwisko lub jego początkowy fragment, w opcji dokładnie należy wpisać np. Kowalski, Jan (nie Jan Kowalski). W tej opcji wpisanie przecinka i spacji JEST KONIECZNE.

Szukaj w bazie

SAMO ŻYCIE

89

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 22 min

Agnieszka poruszona "głuchym telefonem" odkłada słuchawkę i otarłszy łzy wraca do matki i rozmowy na temat sukienki ślubnej, mówi, że muszą się wreszcie zdecydować czy wypożyczają, kupują czy też szyją nową. Augustynkowa uważa, że chyba będą musieli pojechać do Warszawy, bo tutaj w Dęblinie nie znajdą niczego porządnego, Agnieszka zaś przekonuje, że w stolicy jest dokładnie to samo co tutaj tylko trzy razy droższe. Renata uważnie przyglądając się córce pyta ją czy żałuje, że wróciła, kiedy zaś Agnieszka odpowiada, że nie, stwierdza, że Piotrek to tak się śpieszy ze ślubem jakby się bał, że mu narzeczona ucieknie. Agnieszka uspokaja matkę, że nie ucieknie. Augustynkowa nie rozumie dlaczego córka mówi to z taką rezygnacją, pyta ją czy aby na pewno chce wyjść za Piotra? Agnieszka odpowiada, że chce, tylko męczy ją to całe zamieszanie związane ze ślubem i weselem, kiedy zaś Renata proponuje by urządzili skromny ślub dziewczyna znając marzenia matki by jej córka miała ślub z wielką pompą, fanfarami, białą suknią i welonem odpowiada, że niech będzie tak jak wcześniej ustalili. Augustynkowa z miny córki i jej dziwnego zachowania wnioskuje, że chyba jednak coś jest nie tak. Jarek cierpliwie waruje pod domem Patrycji, kiedy zaś dziewczyna wreszcie wychodzi śledzi każdy jej krok. W "Samym Życiu" ukazuje się artykuł Teresy Jankowskiej pt. "Walka z Ciemnogrodem" traktujący o nietolerancji wobec chorego dyrektora szkoły. W CVIII Liceum Ogólnokształcącym tekst ten na szkolnej tablicy ogłoszeń wywiesza Rafał, zgromadzeni przed tablicą uczniowie nie bez złośliwości i głosów oburzenia cytują najbardziej kontrowersyjne fragmenty: "Najbardziej zaskakujący u licealistów był całkowity brak tolerancji do osób o odmiennej orientacji seksualnej", "Dyktatura ciemniaków", "Młodzi ludzie o mentalności kołtunów", "Dyrektor R. podjął samotną walkę o prawa osób zakażonych wirusem HIV o życie w społeczeństwie" czy "Głosy młodych ludzi były w rzeczywistości głosem ich rodziców, głosem nietolerancji, egoizmu i strachu dorosłych". Menderak stwierdza, że jakby jego ojciec dorwał ten artykuł to by zapewne podał gazetę do sądu, ale ci się niestety wycwanili i pozmieniali dane, w tekście Rowicki jest dyrektorem R., a Poleszukowa vice dyrektorem Anielą C. Kiedy to tablicy podchodzi Antek Tkacz, Konopka i Menderak nie szczędzą mu złośliwości, sugerują Knapikowi, że próbuje się podlizać Rowickiemu, pewnie chce żeby został jego tatusiem, bo jego naturalny za dużo w nerki daje. Antek nie daje się sprowokować, upomina tylko kolegów by sobie jego ojcem gęby nie wycierali. Za chwilę przy tablicy pojawia się główny bohater artykułu w najnowszym wydaniu "Samego Życia" Henryk Rowicki i z uwagą czyta ten tekst, uczniowie zaś, jako że rozległ się głos dzwonka rozchodzą się do klas. Artykuł "Walka z Ciemnogrodem" wywołuje także rozliczne komentarze wśród dziennikarzy "Samego Życia". Podczas dyskusji na kolegium redakcyjnym Teresa, autorka tego tekstu wyjaśnia, że pisała go z myślą o młodych ludziach jako przestroga, bo i wśród nich są kołtuni, którzy nieświadomie ulegają wpływom domu, bezmyślnie powtarzają poglądy swoich rodziców, którzy nie zawsze mają rację. Andrzej zauważa, że w tym przypadku zdecydowanie nie mają skoro chcą usunąć dyrektora tylko dlatego, że przypadkowo został zakażony wirusem HIV. Edyta nie rozumie dlaczego Jankowska dała takie łagodne zakończenie skoro opisuje, że ta młodzież jest taka nietolerancyjna i przedstawia przepadek jakiegoś ostracyzmu wobec dyrektora, który ma "adidasa" czyli jak się mówi "chodzi w trampkach", nie rozumie też dlaczego tak wyolbrzymia tę małą grupkę, która popiera tego dyrektora z HIV-em, przecież to osłabia wymowę artykułu. Teresa wtrąca, że być może i osłabia, ale na szczęście nie wszyscy uczniowie w tej szkole to barany, jest tam także i spora grupa takich, co mieli odwagę poprzeć dyrektora. Kamińska nie czuje się przekonana, mówi, że tak czy inaczej takie zakończenie artykułu i tak rozmydla całą sprawę. Andrzej chcąc jakoś skomentować ostatnie stwierdzenie Kamińskiej zauważa, że komuś tu chyba brakuje Turkiewicza i jego słynnej dewizy, że trzeba pisać efektownie i tendencyjnie. Elżbieta nie zabiera głosu w tej dyskusji, choć niektóre stwierdzenia kolegów aż proszą się o komentarz, mówi tylko, że ma nadzieję, że ten tekst zrobi więcej dobrego niż złego. Poleszukowa oburzona artykułem w "Samym Życiu" dowiedziawszy się, że uczniowie wywiesili go na tablicy ogłoszeń postanawia natychmiast go stamtąd zdjąć, uważa bowiem iż godzi on w dobre imię ich liceum. Rowicki nie pozwala na usunięcie tekstu z tablicy, radzi Poleszukowej głębiej wczytać się w ten artykuł, a na pewno znajdzie w nim wiele pozytywów. Nauczycielka doczytując tekst do końca stwierdza, że to chyba jednak nie jest artykuł o ich szkole, bo autorka pisze tu o jakimś dyrektorze R. i vice dyrektor Anieli C. Rowicki daje swojej zastępczyni do zrozumienia, że to jednak artykuł o ich liceum, a zmiana imion i nazwisk bohaterów to częsta praktyka dziennikarska, dodaje, iż on zgodził się na ujawnienie swoich inicjałów a nawet całego nazwiska, bo nie ma nic do ukrycia, prawda jest prawdą, w końcu zadaniem szkoły jest nauczanie młodzieży prawdomówności. Tymczasem w szkolnej szatni Rafał zaczepia Agatę i próbuje ją obrazić, mówi, że jej mamusia załatwiła tatusiowi artykuł w gazecie i teraz wszyscy są be tylko dyrektor cacy, oświadcza, że nikt mu nie zabroni otwarcie mówić o tej całej aferze z "adidasem" i nikt też nie będzie mu dyktował jak ma myśleć zaś opinie tej gryzipióry ma gdzieś, dodaje, że gdyby jej ojciec nie przywlókł tutaj tego HIV-a to nie byłoby tu żadnego Ciemnogrodu i jeszcze trochę a ona i jej stary będą musieli się z tej szkoły wynieść. Agata nie może znieść słów Konopki, nie mogąc się też uwolnić od jego towarzystwa przysiada zrezygnowana i wybucha płaczem. W sukurs dziewczynie przychodzi Antek i wyrzuca Konopkę z szatni. Rafał odgraża się Knapikowi, że niedługo i on będzie musiał wynieść się z liceum, po czym ucieka. Janina przysiada na krześle obok kiosku pana Lucjana i kolejny już raz dzieli się z nim swoimi troskami, skarży się, że czuje się bardzo zgnębiona życiem, Mirek zachowuje się jak wariat, wymyśla jakieś niestworzone historie, jakieś złote interesy, miała nadzieję, że Grzesiek przemówi mu do rozumu, ale on go jeszcze nakręca, mówi, że Mirek nie dostał jeszcze tej odprawy a już przepuścił wszystkie pieniądze w tych swoich kombinacjach, synowie siedzą, gadają i cieszą się jak dzieci niewiadomo z czego, dodaje, że Grzesiek to zawsze był postrzelony, ale Mirka zawsze miała za rozsądnego, a on daje się podpuszczać młodszemu bratu i tańczy tak jak ten u zagra. Michalak stara się jakoś podnieść Janinę na duchu, przekonuje, że niepotrzebnie tak się zamartwia o tych swoich synów, oni są młodzi, zdrowi i na pewno jakoś sobie poradzą. Tymczasem Grzesiek i Mirek zastanawiają się w jaki sposób przekonać Jarka by przyłączył się do ich biznesu. Grzegorz mówi, że jak młody dostanie łomot na tym Turnieju Stolic to sam przyjdzie do nich w łaskę, wie, że brat jest dobry, szczególnie technicznie, ale prędzej czy później jakiś nakoksowany łom go skasuje, oni przecież na takich turniejach na pewno na samych płatkach z mlekiem nie jadą tylko biorą jakieś środki dopingujące, inaczej się nie da. W tym samym czasie Jarek śledzący Patrycję odkrywa, że dziewczyna udaje się do mieszkania Duninów. Patrycji drzwi do mieszkania Duninów otwiera Donata. Dziewczyna jest zaskoczona obecnością w domu Leszczyńskiej, mimo jej zapewnień, że nie będzie przeszkadzać nie ufa jej, mówi, że nie jest złodziejką. Donata wtrąca, że wcale tak nie uważa. Za chwilę przyjeżdża Łukasz i w mało uprzejmy sposób daje Donacie do zrozumienia, że jest już całkowicie zbędna. Już w swoim pokoju Łukasz chce pocałować Patrycję, ale ta odsuwa twarz i z wyrzutem przypomina mu jak obiecał, iż rano chata zawsze będzie wolna. Łukasz wyjaśnia, że ojciec wczoraj zachorował, więc zadzwonił po Donatę, prosi o zrozumienie tej naprawdę wyjątkowej sytuacji i błaga o wybaczenie. Po chwili do pokoju Łukasza wchodzi Leszczyńska i anonsuje chłopakowi przybycie jeszcze jednego gościa, Jarka. Na twarzach Łukasza i Patrycji maluje się przerażenie, chłopak ma pretensje do dziewczyny, że mimo jego wielokrotnych próśb nie rozmówiła się jeszcze z Jarkiem, złości się także na Donatę, która bez jego pozwolenia wpuściła do domu niepożądanego w tym momencie gościa. Patrycja chce się natychmiast gdzieś ukryć, ale jest już na to za późno bowiem do mieszkania Duninów wpada wściekły Jarek i surowo patrząc na dziewczynę pyta jaką bajeczkę mu teraz sprzeda, wskazując na Łukasza pyta czy to przez niego poszedł w odstawkę? Patrycja milczy, a całą sytuację chce wyjaśnić Łukasz, ale Jarek ucisza go słowami, że z nim pogada sobie później. Chwilę konsternacji przerywa wejście do pokoju Donaty, która jak gdyby nigdy nic mówi do, Patrycji że dziękuje jej już za opiekę nad Łukaszem, ale przygotowała już Pawłowi śniadanie i leki, więc mogą sobie pogadać. Patrycja w mig łapie aluzję Leszczyńskiej i odpowiada kobiecie, że jeśli nie sprawi jej to różnicy to może umówią się na jakiś inny termin u niej w Cafe "Kredens". Łukasz patrzy raz na Donatę, raz na Patrycję i nie rozumie o co chodzi, Jarek zaś uświadamia sobie, że się wygłupił, bo jego dziewczyna nie przyszła do Dunina tylko do Leszczyńskiej. Patrycja całe to zdarzenie obraca w żart, Jarek przeprasza Łukasza za nieporozumienie i wychodzi, zaraz za nim Głowacka, a młody Dunin czuje się upokorzony, bo nie dość, że Patrycja wyraźnie go zignorowała to jeszcze musi być wdzięczny Donacie za wybawienie z tarapatów. Piotrek przychodzi do majora Wójcika, komendanta dęblińskiej Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lotniczych i prosi o udzielenie przepustki, prośbę swoją motywuje tym, że musi pilnie pojechać do Warszawy w sprawie ślubu. Major przejrzawszy swój notes stwierdza, że chłopak wykorzystał limit przepustek do końca przyszłego roku i odmawia udzielenia następnej, mimo nalegań Piotra nie zmienia swojej decyzji mówiąc jedynie, że może być inaczej, jeśli żołnierz poda prawdziwe powodu wyjazdu, bo te, które przedstawił są mało wiarygodne. Piotrek, jako że nie może ujawnić prawdy milczy. [Robert Kufel]

90

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 23 min

Piotr będąc w podbramkowej sytuacji raz jeszcze prosi komendanta Wójcika o udzielenie przepustki na wyjazd do Warszawy, major jednak zdenerwowany już namolnością chłopaka kategorycznie odmawia, krzyczy, że tu jest wojsko, Szkoła Orląt a nie biuro organizacji jego randek, dodaje, że doskonale wie o jego codziennych wyskokach poza jednostkę i zapowiada, że od dziś nie zamierza tego tolerować, potem uważając rozmowę za zakończoną poleca żołnierzowi odmaszerować. Augustynkowa relacjonuje córce swoją telefoniczną rozmowę z rodzicami Piotrka, mówi, iż odniosła wrażenia, że ten Markowski to bardzo kulturalny i miły człowiek, a co do pani Markowskiej to nie ma zdania, bo po prostu nie zdążyła zamienić z nią ani słowa. Renata komunikuje córce, że Markowscy przyjadą do Dęblina w piątek i zostaną aż do niedzieli. Renata jest bardzo podekscytowana zbliżającą się wizytą przyszłych teściów Agnieszki, zastanawia się jak ich ugościć, co ugotować, w którym pokoju ich umieścić. Wracająca od Łukasza Patrycja sztorcuje towarzyszącego jej Jarka, pyta co mu się wydawało, kiedy wtargnął do Duninów, że może jak w westernie wejdzie tam i powystrzela wszystkich jej potencjalnych kochanków, nie czekając na odpowiedź stwierdza że jest idiotą. Jarek prosi dziewczynę by się na niego nie gniewała, tłumaczy, że po prostu był o nią zazdrosny, bo ją kocha. Dziewczyna oświadcza, że za to ona go nie kocha, co więcej, nie chce go więcej widzieć na oczy, dość ma jego towarzystwa i nieodpowiedzialnych zagrywek. Jarek jest tak zszokowany, że aż przystaje z wrażenia, Patrycja zaś idzie dalej, Kubiak jednak nie podąża za nią, uświadamia sobie bowiem, że to już nie jest jego dziewczyna, właśnie ją stracił. Tymczasem Grzesiek, któremu nie udało się nakłonić Jarka do udziału w nielegalnych walkach bokserskich chce zatelefonować do dziewczyny brata i przekonać ją by w jakiś sposób wpłynęła na chłopaka, w tym celu, co zresztą bardzo nie podoba się Mirkowi, buszuje po jego pokoju w poszukiwaniu numeru telefonu Patrycji. Grzesiek wyjaśnia Mirkowi, że trzeba się chwytać każdego sposobu do zmiany stanowiska Jarka w sprawie ich wspólnego biznesu, potem, kiedy już znajduje numer telefonu Patrycji poleca bratu by przyniósł telefon komórkowy. Mirek mówi, że nie ma komórki, zdziwiony Grzesiek stwierdza, że to błąd, bo fura i komóra w biznesie są najważniejsze, dodaje, że jak brat już dostanie tę odprawę to w pierwszej kolejności musi sobie kupić telefon komórkowy. Patrycja zirytowana jeszcze rozmową z Jarkiem odbiera swoją dzwoniącą komórkę, kiedy orientuje się, że to telefonuje do niej Grzesiek Kubiak zdenerwowana do granic możliwości pyta chłopaka kto zadzwoni następnym razem, może tatuś, dziadek albo wujkowie Jarka, oświadczając, że ma dosyć kontaktów z kimkolwiek z rodziny Kubiaków przerywa połączenie. Grzesiek spłoszony nagłym wybuchem dziewczyny odkłada słuchawkę, nie ujawnia jednak Mirkowi fiaska swojego pomysłu wykorzystania Patrycji do przekonania Jarka, mówi tylko, że dziewczyna nie miała czasu z nim rozmawiać bo była bardzo zajęta. Agata odpowiada na lekcji Poleszukowej, jest bardzo zdenerwowana i pomimo obszernej wiedzy nie potrafi wyczerpująco odpowiedzieć na postawione przez nauczycielkę pytania. Poleszukowa stawia dziewczynie jedynkę mówiąc, że może to ją zmobilizuje do lepszej pracy. Agata nie zgadza się z tą oceną i próbuje protestować, ale Poleszukowa nie uznaje jej argumentów, złośliwie mówi też, że ma nadzieję, iż nie przeczyta w jutrzejszej prasie artykułu jaką to jest złą nauczycielką. To stwierdzenie Poleszukowej wywołuje w klasie ogólną wesołość, Agata zaś czuje, że nauczycielka wyżywa się na niej za artykuł w "Samym Życiu", który jej osobę przedstawił w bardzo niekorzystnym świetle. Artykuł "Walka z Ciemnogrodem" o zarażonym wirusem HIV dyrektorze liceum wzbudza wśród czytelników "Samego Życia" ogromne emocje, w przeważającej większości negatywne, telefony do redakcji wręcz się urywają, wszyscy chcą wiedzieć o które liceum konkretnie chodzi. Teresa jak może odpiera ataki zarówno na swoją osobę jak i na głównego bohatera tej historii. Negatywne opinie czytelników podzielają niektórzy dziennikarze gazety, Majka mówi, że każdy normalny człowiek na miejscu tego dyrektora po prostu by zrezygnował, Gośka zaś stwierdza, że trzeba być palantem żeby tak się upierać. Elżbieta z bólem przyjmuje te komentarze, ale nic nie mówi. Teresa prosi Majkę o podanie choć jednego rozsądnego argumentu na obronę swojego zdania, dziennikarka mówi, że to już nawet nie chodzi o zagrożenie zakażeniem tylko jak to wygląda że dyrektor szkoły walczy o tolerancję dla nosicieli wirusa HIV, twierdzi że to jakaś paranoja. Marek wtrąca, że ten dyrektor sam strzela sobie samobójczego gola, bo przecież jasne, że żaden rodzic nie pośle swojego dziecka do szkoły, którą kieruje zakażony wirusem HIV człowiek, a poza tym wydaje mu się, że ten facet po prostu walczy o jakieś swoje ambicje, chce koniecznie postawić na swoim i utrzymać się na stanowisku i nie chodzi mu o żadną tolerancję, on zachowuje się podobnie jak politycy - idee na sztandarach a tyłki na stołkach, na koniec stwierdza, że wkrótce i tak wyjdzie na jaw które to liceum i wszystko się skończy. Krzysztof nie może znieść cynizmu Marka, mówi, że przecież ten dyrektor po prostu walczy o swoją godność. Rozbawiona tymi słowami Majka pyta czy godność człowieka polega na obnoszeniu się ze swoimi chorobami i preferencjami seksualnymi. Elżbieta nie może już dłużej zdzierżyć demagogicznych sądów niektórych swoich kolegów, pyta o czym oni właściwie mówią, czy AIDS i HIV to jest jakaś dżuma XX wieku, wszyscy wiedzą jak się zarazić a nikt nie poda ręki, a dzieci najlepiej przeprowadzać na zdrową stronę ulicy, mówi, że przecież ten facet nie stanowi żadnego zagrożenia dla swoich uczniów, prowadzi jakieś normalne życie jak każdy inny, chce robić to co umie i lubi, próbuje jakoś żyć. Marek nie rozumie dlaczego Rowicka tak zaciekle broni tego dyrektora, Elżbieta odpowiada, że dlatego bo ten dyrektor jest jej mężem. Marek oraz reszta zespołu redakcyjnego, która nie znała tajemnicy Rowickiej staje osłupiała i totalnie zmieszana, następuje długa cisza, bo nikt nie wie co teraz powiedzieć, zresztą każde słowo byłoby nie na miejscu. Agata wściekła, że zupełnie niezasłużenie otrzymała jedynkę wbiega do szatni, tam przypadkowo słyszy rozmowę swoich koleżanek, które sugerują, że jej ojciec jest homoseksualistą, a to, że ma żonę i dzieci jeszcze o niczym nie świadczy, przecież geje od tego, że współżyją z facetami nie stają się bezpłodni. Agata czuje się upokorzona tymi przecież zupełnie nieprawdziwymi plotkami i z płaczem wybiega ze szkoły. Danuta przychodzi do siedziby swojej szkółki baletowej, tam spotyka właściciela budynku, Baranowskiego. Załamana Jankowska przysiada na schodach i oświadcza, że przegrała, owszem, mogła postawić wszystko na jedną kartę i albo w ogóle nie liczyć się z cudzym nieszczęściem i krzywdą albo walczyć, wybrała to drugie i poniosła sromotną klęskę. Baranowski przekonuje Danutę, że wybierając to drugie rozwiązanie postąpiła jak najbardziej słusznie, bo jest po prostu uczciwym człowiekiem. Jankowska stwierdza, że nic jej z tej walki nie przyszło, wszystkie uczennice zrezygnowały i nie zostało jej nic innego jak zamknąć szkółkę i przejść na zasłużoną emeryturę, potem wychodzi, bo nie chce by Dariusz widział jak płacze. Marek fatalnie się czuje po nieoczekiwanym epilogu dyskusji o dyrektorze zarażonym wirusem HIV, wie, że powinien przeprosić Elżbietę, ale zupełnie nie wie jak to zrobić. Niesubordynacja Piotrka odbija się na całej jego kompanii, żołnierze dostają potworny wycisk na placu ćwiczeń. Piotrek nie zmienia decyzji o wyjeździe do Warszawy, postanawia nielegalnie opuścić koszary i załatwić to, co zamierzał. Agnieszka wraz z matką udaje się do Salonu Sukien Ślubnych gdzie przymierza mnóstwo kreacji, wydaje się być szczęśliwą, że niedługo zostanie żoną Piotrka, ale to tylko pozory, ona bowiem tak naprawdę wciąż kocha Pawła. Donata nadal opiekująca się chorym Pawłem podczas zmiany zupełnie przepoconej pościeli wypytuje go o wizytę w Dęblinie, chce wiedzieć o czym rozmawiał z Agnieszką. Paweł wyjaśnia, że nie rozmawiał z Agnieszką, nawet jej nie widział. Leszczyńska próbuje wmówić Duninowi, że Agnieszka zawsze była z Piotrkiem a jego tylko wykorzystywała, przekonuje go, że nie powinien się dłużej dręczyć, nie może przecież wciąż żyć nieudaną przeszłością. Paweł nie może znieść gorzkich słów Donaty, jest przekonany, że Agnieszka naprawdę go kochała. Tymczasem do Warszawy przyjeżdża Piotrek by spotkać się z Duninem i ostatecznie się z nim rozmówić, jednak w stolicy spotyka go przykra niespodzianka, zatrzymuje go patrol Żandarmerii Wojskowej i aresztuje za samowolne opuszczenie macierzystej jednostki. [Robert Kufel]

91

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 24 min

Jarek spóźnia się na trening, czym naraża się na wymówki trenera, Fajkowski zarzuca chłopakowi, że nie dość, że nie chodzi do szkoły, czego nie omieszkał sprawdzić, to jeszcze kłamie i olewa treningi na parę dni przed turniejem. Jarek nieco butnie odpowiada trenerowi, że wygra dla niego ten Turniej Stolic. Fajkowski stwierdza, że według niego to chłopak może się bawić z dziewczynkami w piaskownicy, najważniejsze jednak jest to, że olewa szkolenie, a tacy na turniej się nie kwalifikują. Jarek arogancko wtrąca, że miał szczęcie, iż go już dużo wcześniej Głowacki zakwalifikował na ten turniej. Fajkowski oburzony butą Kubiaka stawia mu pewien warunek, otóż pojedzie na Turniej Stolic pod warunkiem, że wygra walkę kontrolną z Jędrkiem, który wedle jego zdania jest lepszym zawodnikiem zarówno pod względem wydolnościowym jak i technicznym. Jarek pewny swojego zwycięstwa przyjmuje to wyzwanie. Donata przynosi Pawłowi do łóżka specjalnie dla niego ugotowany rosół i nakazuje mu go zjeść, to doskonałe lekarstwo na dęblińską grypę, która łapie tylko nieodpowiedzialnych facetów po czterdziestce, którzy jeżdżą tam Bóg wie po co. Dunin wzbrania się przed zjedzeniem tej potrawy, ale dla świętego spokoju ulega jednak presji i ją zjada, przy okazji przeprasza Donatę za to jak ją potraktował kilka dni temu. Leszczyńska zważywszy na to, że Paweł przeżywa teraz trudne chwile przyjmuje przeprosiny. Agnieszka i Renata, jako że nie zdecydowały się na kupno gotowej sukienki ślubnej udają się do znajomej krawcowej, która ma uszyć dla dziewczyny ślubną kreację. Krawcowa i Augustynkowa podczas tej wizyty wymieniają się poglądami na temat ślubnych przesądów. Krawcowa zdejmując z Agnieszki miarę nie szczędzi sobie nieco kłopotliwych uwag, na przykład postanawia zrobić mały zapasik w pasie tak w razie jakby co, mówi też, że panna młoda nigdy nie powinna przechodzić pod sznurem z wywieszonym praniem, bo to może spowodować komplikacje przy porodzie. Agnieszka jest nieco przestraszona tymi słowami Kaweckiej, Renata zaś nie kryje swojego oburzenia horrorami, które opowiada krawcowa. Kawecka dostrzegając smutek na twarzy Agnieszki pociesza ją, że małżeństwo to bardzo przyjemna instytucja, dodaje też, że jak panna młoda przed ślubem smutna i popłakuje sobie czasem to potem czekają ją tylko same pomyślne dni. Agnieszka nie jest tego wcale taka pewna, ale nie werbalizuje swoich obaw. Donata raz jeszcze ostrzega Pawła przed Patrycją, mówi, że nie ufa tej dziewczynie, sugeruje nawet, że to ona jest sprawczynią drobnych kradzieży, jakie miały miejsce w domu. Dunin stanowczo odrzuca te sugestie Leszczyńskiej, wiedząc, iż zamierza się ona spotkać z Patrycją prosi by nie popsuła swoją nierozważną gadaniną tego, co jest pomiędzy tą dziewczyną a Łukaszem. Donata prosząc Pawła o odrobinę zaufania wychodzi na umówione spotkanie. Przed rozpoczęciem kontrolnej walki bokserskiej pomiędzy Jarkiem a Jędrkiem trener przedstawia zawodnikom zasady tej rozgrywki, mówi, że będą walczyć przez trzy dwuminutowe rundy, punktowane będą tylko ciosy na korpus, kto uderzy nieczysto przegrywa, nie będzie tolerował żadnych nokautów i nawalanki. Przed spotkaniem Jarek jest pewny swojej wygranej. Walkę brata obserwują przybyli do Klubu Sportowego "Sparta" Mirek i Grzesiek, w przerwach szukają zawodników do swoich nielegalnych turniejów. Walka na ringu jest bardzo wyrównana, jednak w ostatniej rundzie Jarek nokautuje swojego przeciwnika potężnym ciosem w głowę. Trener Fajkowski uznaje ten nokaut jako niezgodny z regulaminem i dyskwalifikuje Kubiaka, a do kadry na Turniej Stolic awansuje Jędrek. Jarek nie kryje wściekłości. Maciuś ma problemy z rozwiązaniem zadania z matematyki, jako że w domu nie ma ojca nikt nie może mu pomóc, chłopiec więc idąc po najmniejszej linii oporu postanawia ściągnąć zadanie od któregoś z kolegów. Janina uświadamia wnukowi, że to bardzo nieuczciwe i deklaruje, że pomoże mu rozwiązać to zadanie. Kubiakowa posługując się makaronem i biorąc wszystko na tzw. babski rozum rozwiązuje to zadanie matematyczne. Maciuś z satysfakcją stwierdza, że babcia jest bardzo mądra i fajna. Agnieszka wracając od krawcowej by skrócić sobie drogę do domu musi przejść pod sznurem z rozwieszonym praniem, jednak pomna ostrzeżeń Kaweckiej przechodzi okrężną drogą, zaś matce zdziwionej jej postępowaniem wyjaśnia, że nie chce pani Trzebiatowskiej prania brudzić. Paweł korzystając ze zwolnienia lekarskiego postanawia wrócić do pisania swojej książki, którą zaczął jeszcze podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych, nie mogąc znaleźć polskiego synonimu jakiegoś angielskiego zwrotu prosi Łukasza by podał mu słownik. Chłopak nie może znaleźć słownika, sugeruje ojcu, że to wina Donaty, która wprowadza w ich domu swoje porządki, mówi, że trzeba się będzie jej jakoś wreszcie pozbyć. Paweł nie komentuje słów Łukasza, jemu także obecność w domu Donaty zaczyna nieco przeszkadzać, ale nie ma odwagi jej o tym powiedzieć, zresztą byłoby to o tyle niezręcznie, że właśnie ją przeprosił. Tymczasem w Cafe "Kredens" Donata spotyka się z Patrycją, jak tylko może stara się być miła dla swojego gościa, proponuje jej nawet przyjaźń, sugeruje też dziewczynie, że powinna być jej wdzięczna, że uratowała ją przed Jarkiem. Dziewczyna odrzuca wszystkie przyjazne gesty Donaty, oświadczając, że nie czuje się jej w żadnym stopniu zobowiązana, a przyjaciół dobiera sobie sama a także podziękowawszy za drinka wychodzi z kawiarni. Antek spotyka się z Agatą i próbuje ją przekonać, że nie warto przejmować się tymi plotkami krążącymi po szkole na temat jej ojca. Dziewczyna nie daje się przekonać, mówi, że zgodziła się dzisiaj przyjść do szkoły, bo ojciec ją do tego przekonał, ale chyba powinna była jednak zostać w domu. Antek pyta Agatę czy chce dać tym wszystkim idiotom satysfakcję, że ją zastraszyli, dziewczyna odpowiada, że nie chce by się jej czepiali, chce być Agatą - koleżanką z klasy, a nie Agatą - córką dyrektora z HIV-em. Chłopak proponuje dziewczynie by pogadała z ojcem by załatwił jej inną szkołę, Agata twierdzi jednak, że to nic nie zmieni, fama, iż jest córką człowieka zakażonego wirusem HIV pójdzie za nią wszędzie, dodaje, że czuje się jakby napiętnowana. Tymczasem dyrektor Rowicki spotyka się z gronem pedagogicznym liceum którym kieruje. Podczas tego spotkania Poleszukowa informuje Rowickiego, iż po artykule w "Samym Życiu" o zakażonym dyrektorze rodzice masowo wycofują zgłoszenia uczniów do klas pierwszych liceum, Grzybowski zaś dodaje, że ci rodzice nawet nie ukrywają dlaczego to robią, mówią że nie poślą swojego dziecka do szkoły w której uczą pedagodzy zakażenie wirusem HIV. Podirytowany Henryk żąda by nauczyciele nie robili ze szkoły magla, Grzybowski zaś wtrąca że ich liceum jest szkołą z tradycjami i nie można jej zamienić w miejsce dla takich degeneratów jak choćby Antek Knapik. Nauczyciele zgodnie stwierdzają, że jeśli nie uda się skompletować więcej niż dwóch klas pierwszych to część grona pedagogicznego będzie musiała odejść, więc trzeba się poważnie zastanowić co w zaistniałej sytuacji robić. Henryk chce wiedzieć czego nauczyciele od niego oczekują, pyta ich wprost czy chcą żeby odszedł. Nauczyciele milczą, ale to jest dla Rowickiego zupełnie jasną odpowiedzią na jego pytanie. [Robert Kufel]

92

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

Henryk podczas spotkania z gronem pedagogicznym kierowanego przez siebie liceum pyta nauczycieli, co by zrobili gdyby ich dotknęła podobna jak jego choroba, wprost zdaje to pytanie Grzybowskiemu. Nauczyciel odpowiada, że trudno jest mu się wypowiedzieć w tej kwestii, bo to tak mało prawdopodobne, że aż trudne do wyobrażenia. Rowicki kolejny raz sam sobie odpowiada na zadane pytanie, mówi, że on podjął taką a nie inną decyzję, pyta zgromadzonych czy chcą mu odmówić prawa do kierowania własnym życiem i samodzielnego podejmowania decyzji. Nieco zmieszana Poleszukowa wtrąca, że oczywiście nikt nie odmawia dyrektorowi tego prawa, jednak nie musiał on od razu ogłaszać w prasie, iż jest dyskryminowany we własnej szkole, zaś niektórzy nauczyciele mogą się czuć dotknięci tym, co o nich napisano w "Samym Życiu", poza tym co o ich liceum pomyśleli sobie ludzie. Grzybowski dodaje, że to walka z wiatrakami, przecież o ich losie nie decydują oni sami tylko rodzice, a ci masowo wycofują podania i zabierają ze szkoły swoje dzieci. Poleszukowa stwierdza, że atmosfera we liceum staje się coraz gorsza, a to całe zamieszanie najbardziej odbija się na uczniach, a przecież oni są tutaj najważniejsi. Jednak z nauczycielek nieopatrznie zauważa, że do ich liceum chodzi także córka dyrektora. Rowicki stanowczym gestem przerywa dalszą dyskusję na ten temat i prosi by nie mieszać do tej sprawy Agaty. Nauczycielka przeprasza, ale Agata jest jej uczennicą i ona musi brać za nią odpowiedzialność tak jak i za inne dzieci czy to się komu podoba czy nie. Agata coraz boleśniej odczuwająca objawy nietolerancji wobec chorego ojca postanawia w tajemnicy przed rodzicami uciec z domu by w samotności zastanowić się nad swoimi problemami, o pomoc w zorganizowaniu ucieczki prosi Antka. Chłopak próbuje wytłumaczyć dziewczynie, iż ucieczka nie jest żadnym rozwiązaniem, oddala tylko na chwilę podjęcie bardziej wyważonych decyzji. Agata stanowczo odrzuca sugestię Antka by spróbowała raz jeszcze porozmawiać z ojcem, mówi, że to właśnie ojciec stworzył jej świat i nauczył co jest w życiu najważniejsze, że trzeba iść przez nie z podniesionym czołem i nie bać się prawdy nawet tej najgorszej, ale teraz ten świat się rozpadł, więc ona musi go sama od nowa pozbierać. Antek wydaje się być przekonany argumentami Agaty, zgadza się jej pomóc w ucieczce, obiecuje, że przyjdzie do niej wieczorem i wszystko starannie przygotują. Jarek nie może pogodzić się z decyzją trenera Fajkowskiego o odsunięciu go od udziału w Turnieju Stolic. Grzesiek wykorzystuje sytuację i ponawia propozycję odbywania nielegalnych walkach bokserskich. Augustynkowa przeczuwa, że Agnieszka nie kocha Piotrka, mimo zapewnień córki, że to nieprawda nie daje się zwieść i przekonuje ją, że z czasem wszystko się ułoży i jeszcze będzie szczęśliwa. Renata wyznaje córce, że kiedyś też miała podobny problem jak i ona, wyznaje, że zanim poznała jej ojca to chodziła z Jaśkiem Węglarskim, bardzo przystojnym synem oficera i właśnie Jerzy uratował ją przed być może największym błędem jej życia, okazało się bowiem, że ten Jasiek od dawna miał dziewczynę i dziecko, ją zaś cały czas okłamywał. Augustynkowa wyznaje, że na początku nie kochała Jerzego, jak ta głupia cały czas myślała o Jaśku, Jurek jednak był dla niej bardzo czuły, ciepły i wyrozumiały, właśnie za to później go pokochała, zrozumiała gdzie jest jej prawdziwa miłość, odnalazła szczęście, dodaje, że jak to mówią do zakochania jeden krok, ale do prawdziwej miłości znacznie dalej. Agnieszka wysłuchawszy historii miłości matki stwierdza, że chyba wypadałoby zatelefonować do cioci Janiny i poinformować ją o ślubie, tak też czyni. Kubiakowa gratuluje siostrzenicy odnalezienia szczęścia, o co się dla niej żarliwie modliła, życzy Agnieszce wszystkiego najlepszego. Po chwili do domu wraca Augustynek i informuje córkę oraz żonę, że Piotrka w Warszawie zgarnęła Żandarmeria Wojskowa za brak przepustki. Agnieszka nie rozumie, co Piotr robił w stolicy, Jerzy też nie ma zielonego pojęcia po co chłopak pojechał do Warszawy. Rowiccy przy kolacji wzajemnie opowiadają sobie o reakcjach ich współpracowników na artykuł w "Samym Życiu" pt. "Walka z Ciemnogrodem". Elżbieta opowiada o gorącej dyskusji podczas kolegium redakcyjnego na temat czy ten dyrektor z HIV-em powinien uczyć w szkole czy nie, mówi, że w końcu powiedziała kolegom, że chodzi o jej męża, czym zamknęła usta wszystkim oponentom. Henryk wyznaje żonie, że dzisiaj w szkole nauczyciele zaatakowali go wprost dając mu do zrozumienia, że lepiej by było gdyby odszedł mówiąc, iż w miasto poszła już fama, że w ich szkole jest dyrektor z HIV-em i z tego powodu rodzice przestali przysyłać do nich swoje dzieci. Rowicka ubolewa nad okrucieństwem ludzi, Henryk zaś dodaje, że to jeszcze nie koniec ich kłopotów. Przysłuchujący się tej dyskusji rodziców Krzyś stwierdza, że nie chce być dorosłym. Tymczasem Teresa bardzo zdenerwowana wraca do domu i opowiada matce o wydarzeniach jakie miały miejsce w redakcji po ukazaniu się na łamach "Samego Życia" jej artykułu o liceum Rowickiego, stwierdza, że prawdziwa ciemnota nie panuje, tak jak dotąd myślała w tej szkole i w mentalności jej uczniów i rodziców, ale w redakcji ogólnopolskiego dziennika mającego ambicje opiniotwórczej gazety. Danuta stwierdza, że głupich ludzi nie brakuje na tym świecie. Po chwili w mieszkaniu pań Jankowskich z wielkim bukietem kwiatów dla Danuty pojawia się Dariusz Baranowski i składa jej propozycję otwarcia szkoły tańca towarzyskiego i nowoczesnego oraz stworzenia własnego zespołu tanecznego, który mógłby występować w telewizji i na festiwalach. Danuta jest pod wrażeniem propozycji Baranowskiego, sprawia wrażenie zainteresowanej tym wspólnym projektem. Bracia Kubiakowie popijając alkohol omawiają szczegóły rodzinnego interesu, Grzegorz przykazuje Jarkowi by zwinął z klubu rękawice bokserskie i inne potrzebne do walki akcesoria, wymyśla także dla niego pseudonim, spośród wielu propozycji wybiera "Upiorna Pięść", Mirek zaś jako manager będzie nosił przydomek Cobi Kubiak. Bracia Kubiakowie postanawiają także kupić za odprawę Mirka samochód by mieć czym wozić swojego zawodnika na spotkania na ringu. Jarek wraz z braćmi racząc się alkoholem jest pełen entuzjazmu co do swojej przyszłości na zawodowym ringu, twierdzi, że takie okazy z wiejskiej dyskoteki są tylko mocne w gębie, a jak przychodzi co do czego to wymiękają, dowodzi że gotów jest ich pokonać już w pierwszej rundzie. Nagle do pokoju wpada zdenerwowana Janina i ruga Mirka oraz Grześka za kolejną noc pijaństwa, podejrzliwie przygląda się też Jarkowi oraz zabiera Maciusia do siebie mówiąc, iż wnuk będzie dzisiaj spał razem z nią, wychodząc radzi synom by trochę zastanowili się nad swoim postępowaniem. Kiedy tylko Janina zamyka za sobą drzwi bracia Kubiakowie wyciągają ukryte przed matką kieliszki i przystępują do rozpijania kolejnej butelki wódki. Agnieszka jest zmartwiona aresztowaniem Piotrka, zwłaszcza, że lada moment mają z Wrocławia przyjechać jego rodzice. Augustynek wyjaśnia, iż chłopak wcale nie został aresztowany tylko nałożono nań karę w postaci zakazu opuszczania miejsca zakwaterowania. Renata prosi męża by wstawił się za Piotrkiem u majora Wójcika i spowodował by komendant odwołał karę. Agnieszka deklaruje, że pójdzie razem z ojcem do komendanta by ubłagać go by choć na pół dnia wypuścił Piotrka, a potem niech mu nawet podwójnie tego ZOMZ-u nałoży. Jarzy ulega presji kobiet i obiecuje porozmawiać z majorem. Wieczorem ku wielkiemu zdumieniu Rowickich w ich mieszkaniu pojawia się Antek Knapik mówiąc, iż przyszedł do Agaty. Chłopak raz jeszcze próbuje przekonać dziewczynę by odstąpiła od zamiaru ucieczki i porozmawiała z ojcem. Agata jest nieprzejednana, twierdzi, że kolejna rozmowa nie ma sensu, nawet zmiana szkoły nic nie da, bo wszędzie będzie tak samo, a może nawet i gorzej. Antek przekonuje, że niedługo wrzawa wokół choroby dyrektora ucichnie, niech tylko pojawi się jakaś nowa sensacja, a jego HIV przestanie być tak atrakcyjny, dodaje, że o nim też kiedyś plotkowali, że ma z panią Daniluk bliźnięta, ale im przeszło, tak więc z nią i jej ojcem będzie tak samo. Agata nie zmienia zdania i postanawia opuścić rodzinne pielesze, poleca Antkowi by zabrał jej plecak i namiot, odda go jej jutro rano, gdy się spotkają, prosi by wyszedł tak by nie wzbudzić żadnych podejrzeń u jej rodziców. Ten zamiar nie do końca się udaje, bowiem kiedy Antek próbuje niepostrzeżenie puścić mieszkanie Rowickich w przedpokoju nieoczekiwanie pojawiają się gospodarze. Agata by uniknąć zbyt szczegółowych pytań rodziców asekuracyjnie wyjaśnia, iż pożyczyła Antkowi plecak i namiot, bo ten w sobotę wybiera się z kolegami na ryby. Rowickich zadawalają te wyjaśnienia i przypuszczając, iż Agata i Antek chcą się bardziej czule pożegnać wycofują się do salonu. Pijany już Jarek ma dość alkoholu, wypiwszy ostatni kieliszek wódki postanawia iść spać, rozgoryczony wciąż niesprawiedliwym potraktowaniem go przez trenera odgraża mu się, iż jeszcze mu pokaże na co go stać, przysięga braciom, że Fajkowski jeszcze będzie go błagał by wrócił do klubu. Grzesiek prosi brata by schłodził rozpaloną emocjami i alkoholem głowę wkładając ją pod kran z zimną wodą, ale tak by matka się nie zorientowała, że jest pijany. Niestety, w przedpokoju Jarka przyłapuje czujna jak zwykle Janina, wyczuwszy od syna woń alkoholu wymierza mu mocny matczyny policzek i patrząc mu prosto w oczy z wyrzutem pyta jak mógł jej to zrobić. [Robert Kufel]

93

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 23 min

Po tym jak Jarek zgodził się na udział w walkach bokserskich Mirek i Grzesiek wznoszą toast za pomyślność ich rodzinnego interesu. Po chwili do ich pokoju wpada wściekła Janina i okładając synów szmatą ruga ich za to, że upili najmłodszego brata. Grzegorz broniąc się przed razami matki tłumaczy, że Jarek wypił tylko jeden kieliszek wódki. Kubiakowa z wyrzutem pyta syna czy po to przyjechał na przepustkę żeby z domu knajpę robić, krzyczy, że jak chce chlać to musi iść gdzie indziej. Mirek próbuje jakoś uspokoić rozwścieczoną matkę, wyjaśnia, iż oni tylko opijali rodzinny interes, a poza tym przecież są już dorośli. Janina nie daje się przekonać, wciąż okładając synów szmatą mówi, iż są oni zwykłymi smarkaczami, patrząc na Mirka pyta go czy tak go wychowała, czy taki przykład chce dawać swojemu synowi, dodaje, że powinien on pracy szukać, a nie całymi dniami wódkę chlać. Nieco skruszony Mirek raz jeszcze wyjaśnia, że oni tu biznes robią. Kubiakowa ripostuje, że jego interesem jest syna wychowywać, a nie dorosłego udawać, potem zwracając się do Grześka mówi, że rządzić to on może, ale w swoim wojsku, a tu jest jej dom i ona tu rządzi, zapowiada, że albo będzie jej synem i tym samym będzie się zachowywał przyzwoicie albo też może się wynosić z domu, po czym wychodzi z pokoju. Grzesiek komentuje akcję matki jako prawdziwe wejście smoka, potem wraz z Mirkiem nie chcąc się dłużej narażać na jej gniew potulnie idą spać. Rankiem Agata przystępuje do realizacji swojego planu ucieczki z domu, by nie wzbudzić w rodzicach jakichkolwiek podejrzeń razem z ojcem wychodzi do szkoły, wcześniej jednak skutecznie odwodzi go od pomysłu pozostania w domu, jaki zrodził się w jego głowie mówiąc, że musi iść do szkoły, bo umówiła się tam z Antkiem. Już w budynku liceum, kiedy tylko Henryk znika za drzwiami sekretariatu Agata zawraca do wyjścia, jednak tam zatrzymuje ją Poleszukowa i zwraca uwagę, że jest już po dzwonku i uczennica dawno powinna być w klasie. Nieco zmieszana Agata wyjaśnia, iż ojciec polecił jej wrócić do domu po prace klasowe II b, których zapomniał zabrać. Poleszukowa przyjmuje to wyjaśnienie, jednak jako komentarz sama siebie pyta, kogo ona miałaby posłać do domu gdyby jej przydarzyło się coś zapomnieć. Grzesiek budzi się z potwornym kacem, jako że nie znajduje w pokoju nic do picia chce wyjść do kuchni, słysząc jednak dobiegający stamtąd głos matki cofa się, bo póki co woli nie pokazywać się jej na oczy. Tymczasem Kubiakowa pogania ociągającego się z jedzeniem śniadania Maciusia. Chłopiec zastanawia się dlaczego jego ojciec i wujek jeszcze śpią, kątem oka dostrzegając Grześka rozpaczliwie poszukującego czegoś do picia pyta babcię czy to prawda, że jeśli komuś rano chce się pić to znaczy że jak wczoraj kładł się spać to był pijany. Janina wyjaśnia wnukowi, że niekoniecznie, ale jeśli poprzedniego dnia ktoś był pijany to znaczy, że rano na pewno chce mu się pić, dodaje, że niekiedy każdemu mężczyźnie zdarza się trochę nadużyć alkoholu, ale to jeszcze o niczym nie świadczy, mówi, że jego ojciec jest porządnym człowiekiem, ale wczoraj musiała go skrzyczeć, bo nie lubi jak ktoś jest pijany. Maciek zauważa, że wczoraj tata i wujek Grzesiek zachowywali się bardzo śmiesznie, Janina jednak mówi, że nie było w tym nic zabawnego, potem nieco podirytowana nakazuje wnukowi kończyć wreszcie to śniadanie. Tymczasem Grzesiek z butelką zdobycznej wody mineralnej udaje się do pokoju Mirka i budzi śpiącego jeszcze brata, bo mają jeszcze kilka spraw do załatwienia, a on przecież wieczorem musi wracać do jednostki. Mirek ma wyrzuty sumienia, że pozwolił wczoraj na to pijaństwo, a do tego upił najmłodszego brata. Grzesiek przekonuje, że Jarek musi się wreszcie nauczyć życia, a poza tym już zawsze będzie pamiętał, że po raz pierwszy upił się z własnymi braćmi. Mirek w obawie przed gniewem matki nie chce wychodzić z pokoju, kiedy jednak Grzesiek uspokaja go, iż matula właśnie wyszła z Maćkiem nie bez ulgi udaje się do łazienki by wziąć zimny prysznic. Maciek w drodze do szkoły przyznaje się babci, że to dobrze, iż jego tatę zwolnili z pracy, bo ten powiedział, iż teraz kupi sobie samochód i będzie zarabiał dużo więcej niż dotąd, więc wreszcie będą żyli jak ludzie. Janina stwierdza, że dotąd także żyli jak ludzie i ma nadzieję, że nadal tak będą żyli, a wczoraj to Mirek i Grzesiek wygadywali różne głupstwa, których nawet nie warto pamiętać. Maciuś chcąc uniknąć kompromitacji w oczach kolegów, którzy mogliby dostrzec, że odprowadza go babcia uwalnia się spod jej opieki i sam biegnie do szkoły. Antek w umówionym miejscu czeka na Agatę, kiedy dziewczyna się wreszcie pojawia oddaje jej bagaże i ku wielkiemu zaskoczeniu młodej Rowickiej oświadcza, iż postanowił jej towarzyszyć w wyprawie na Mazury. Agata próbuje wyperswadować Antkowi ten pomysł, mówi, że nie chce go narażać, i tak już jest on dostatecznie w to wszystko wplatany, przekonuje, że chce być sama by w spokoju wszystko przemyśleć. Antek zapewnia dziewczynę, że nie ma zamiaru jej w niczym przeszkadzać, będzie dlań niewidzialny, ale musi też się nią zaopiekować. Agata ujęta wielkodusznością chłopaka zgadza się by pojechał on wraz z nią na Mazury. Chorąży Augustynek udaje się do gabinetu komendanta dęblińskiej Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lotniczych i próbuje przekonać go, aby potraktował Piotrka wyjątkowo i wypuścił na przepustkę, dodaje, że mają przyjechać jego rodzice i jak to będzie wyglądało, kiedy nie zobaczą swojego syna. Major Wójcik jest nieugięty, mówi, że prócz tego, że Piotr złamał regulamin to jeszcze znacznie opuścił się w nauce, poza tym nie zwykł cofać raz już wydanego rozkazu, mówi, że już raz mu uległ wydając zgodę na ślub, ale przecież dziecko jest w drodze, więc nie miał wyjścia. Jerzy nie bardzo rozumie jakie dziecko, kiedy zaś komendant wyraża zdziwienie, że Augustynek nic jeszcze nie wie że Agnieszka jest w ciąży, udaje, że wie, tylko nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić do tej myśli. Wójcik poklepując Augustynka po plecach gratuluje mu, że ten niedługo zostanie dziadkiem, mówi, że to piękna sprawa, sam też by chciał, ale jego córka Magda jakoś się z tym nie śpieszy, na koniec dodaje by chorąży pogadał z przyszłym zięciem i przemówił mu do rozsądku. Jerzy szczęśliwy z powodu nieoczekiwanej wiadomości obiecuje komendantowi, że na pewno porozmawia z Piotrkiem i uśmiechnięty opuszcza jego gabinet. Wójcik dziwnie patrzy za wychodzącym Augustynkiem, bo nie bardzo rozumie jego zadowolenia, przecież nic nie udało mu się załatwić. Donata przynosi choremu Pawłowi śniadanie do łóżka, ten pyta kobietę czy rozmawiała z Patrycją. Leszczyńska przyznaje się, że spotkała się z dziewczyną i trochę sobie porozmawiały. Nagle do pokoju ojca wpada wściekły Łukasz i pyta Donatę o czy rozmawiała z Patrycją, chce wiedzieć co ta znowu knuje i po co wcina się pomiędzy nich. Donata pyta Łukasza dlaczego uważa ją za wroga, przecież już niejednokrotnie dowiodła, że jest inaczej, wyjaśnia też że spotkała się z Patrycją bo chciała ją bliżej poznać. Łukasz radzi Leszczyńskiej by nie próbowała bawić się w jego matkę, bo to jej się nigdy nie uda. Kiedy chłopak opuszcza pokój Paweł usprawiedliwia syna przed Donatą, mówi, że Łukasz czasami potrafi być bardzo przykry. Agata i Antek siedząc na rogatkach miasta próbują zatrzymać jakiś samochód, który podwiózłby ich na Mazury, a tymczasem Poleszukowa wywołuje Rowickiego z lekcji i pyta go czy zwolnił córkę z lekcji na cały dzień, bo jak dotąd nie ma jej w szkole. Henryk z zaskoczeniem przyjmuje informację o nieobecności Agaty, zwłaszcza, że przecież przyszła do szkoły razem z nim, uważa, że to jakieś nieporozumienie, jednak po sprawdzeniu tego faktu zdenerwowany telefonuje do Elżbiety i informuje ją o zniknięciu córki. Rowicka postanawia natychmiast pojechać do domu, przypuszcza bowiem, iż Agacie mogło przyjść do głowy coś głupiego. Marek napotkawszy na korytarzu wychodzącą z redakcji Rowicką próbuje przeprosić ją za swoje nierozważne słowa, mówi, że fatalnie się z tym czuje, tłumaczy, że nie widział, iż dyrektor, o którym rozmawiali jest jej mężem. Rowicka nie podejmuje dyskusji z Szafrańskim, nie przyjmuje także jego przeprosin, mówi, że każdy ma takie poglądy jakie ma, pyta czy gdyby ten dyrektor nie był jej mężem to zmieniłby zdanie, jednak nie oczekując odpowiedzi biegnie do domu wyjaśniając tylko, że chyba coś stało się z Agatą. Tymczasem w hollu redakcji pojawia się Marta Ignis, współwłaścicielka gazety w towarzystwie tajemniczego Amerykanina Henry Slotnego i Stanisława Turkiewicza, byłego dziennikarza "Samego Życia" i żąda zaprowadzenia ich do gabinetu redaktora naczelnego. Kiedy Ignis dowiaduje się, że Paweł Dunin jest nieobecny z powodu choroby mówi, że to bardzo dobrze się składa, bo jego biuro jest wolne i nie czekając na zezwolenie wjeżdża ze swoimi gośćmi na górę. Augustynek wchodzi do koszarnianej łaźni, w której posadzki pucuje Piotrek i z wyrzutem pyta chłopaka dlaczego nazmyślał Wójcikowi, że Agnieszka jest w ciąży. Skonsternowany Piotrek po chwili milczenia wyznaje, iż to wszystko co powiedział komendantowi jest prawdą, Agnieszka bowiem rzeczywiście jest w ciąży. Jerzy ze zdziwienia szeroko otwiera oczy, bo już drugi raz w ciągu niespełna godziny jest zaskakiwany niecodziennymi wiadomościami. [Robert Kufel]

94

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 24 min

Augustynek ma pretensje do Piotra, że o tym, iż wkrótce zostanie dziadkiem dowiaduje się od komendanta Wójcika, pyta chłopaka, kiedy on i Agnieszka zamierzali o tym powiedzieć. Piotrek wyjaśnia, że zataili fakt, iż Agnieszka jest w ciąży, bo nie chcieli, aby rodzice pomyśleli, że pobierają się tylko ze względu na dziecko, oświadcza, że biorą ślub, bo naprawdę się kochają. Augustynek nie potrafi już dłużej utrzymać poważnej miny i uśmiechając się pełną gębą poklepując jednocześnie Piotrka po ramieniu mówi, że ta wiadomość o ciąży jest wręcz wspaniała. Piotrek oddycha z ulgą, jednak mina rzednie mu po pytaniu chorążego, po co urwał się z jednostki i pojechał do Warszawy, enigmatycznie odpowiada, że miał w stolicy bardzo ważną sprawę do załatwienia. Augustynek z politowaniem kręci głową nad głupotą chłopaka, mówi, że major jest bardzo na niego cięty i teraz miast spotkać się ze swoimi rodzicami będzie musiał czyścić koszarniane kible, radzi mu się ustatkować i poprawić, bo przecież już wkrótce będzie musiał wstydzić się za niego podwójnie, jako bezpośredni przełożony i jako teść. Tymczasem Renata i Agnieszka udają się do kantyny oficerskiej by wraz z Gaworową ustalić weselne menu. Podczas rozmowy Gaworowa usiłuje wywiedzieć się dlaczego Agnieszka tak nagle porzuciła pracę w Warszawie i wróciła do Dęblina oraz dlaczego tak niespodziewanie zdecydowała się wyjść za Piotrka. Dziewczyna jak może zbywa pytania wścibskiej barmanki, dyskusji na temat ślubu nie podejmuje także Renata, zaprzecza też sugestiom kobiety jakoby córka spodziewała się dziecka. Agnieszka na wspomnienie o ciąży odwraca oczy, obawia się bowiem, iż matka mogłaby wyczytać z nich prawdę. W redakcji "Samego Życia" Marta Ignis poleca kierownikowi administracyjnemu Ratajczakowi natychmiast wezwać do niej zastępcę redaktora naczelnego Marka Szafrańskiego. Turkiewicz by przypodobać się jakoś Ignis pokazuje jej artykuł Teresy Jankowskiej "Walka z Ciemnogrodem" i przekonuje, że łagodne zakończenie tego tekstu jest na pewno wynikiem nacisków Dunina, bowiem sama Jankowska nigdy by tak nie napisała, to nie w jej stylu. Ignis nie bardzo jest zainteresowana merytoryczną zawartością gazety, bardziej interesują ją wpływy z reklam, Slotny zaś chce wiedzieć ile lat ma wyposażenie redakcji. Turkiewicz służy obojgu swoją wiedzą w interesujących ich tematach. Po chwili w gabinecie redaktora naczelnego pojawia się zawezwany tam Szafrański, ujrzawszy gości, w szczególności zaś Turkiewicza, który jak wiadomo rozstał się z redakcją w atmosferze skandalu oświadcza, że o tej wizycie musi powiadomić Pawła Dunina. Turkiewicz wychodzi ze Slotnym chcąc pokazać mu pozostałą część redakcji, Ignis zaś wypytuje Szafrańskiego jakie według niego zmiany powinny nastąpić w gazecie. Marek jest zaskoczony sondażem współwłaścicielki "Samego Życia", odmawia kategorycznie udzielania jej jakichkolwiek informacji na temat redakcji i opuszcza gabinet naczelnego, po czym próbuje dodzwonić się do Pawła. Telefon odbiera Donata, która mimo pilnej sprawy, nie zamierza budzić chorego Pawła, obiecuje jedynie, iż przekaże mu, iż ktoś z redakcji chciał się z nim skontaktować. Zdenerwowany Marek nalega na zbudzenie Dunina, jednak Leszczyńska nie ulega presji i ostentacyjnie odkłada słuchawkę telefonu. Wściekły Szafrański postanawia pojechać do Pawła do domu by opowiedzieć mu o nieoczekiwanych odwiedzinach współwłaścicielki gazety i towarzyszących jej gości. Tymczasem zaniepokojona Elżbieta przybiega do domu i szuka tam Agaty, po chwili przychodzi także i Henryk. Agaty nie ma w domu, za to Rowiccy odnajdują na stole pożegnalny list od córki następującej treści:

Kochani Rodzice!

Przepraszam, że wyjechałam bez uprzedzenia, ale nie miałam innego wyjścia. Nie obwiniajcie siebie. To nie jest Wasza wina. To są moje problemy, z którymi muszę sama sobie poradzić. Nie martwcie się o mnie. Jesteście cudownymi i mądrymi rodzicami. Kocham Was najmocniej jak można.

Agata


Elżbieta przeczytawszy list wybucha płaczem i pyta męża gdzie jest Agata. Henryk przytula żonę do piersi i milczy, bo nie potrafi odpowiedzieć jej na to pytanie. Rowicka chce natychmiast dzwonić na policję, Henryk jednak odwodzi żonę od tego zamiaru twierdząc, iż ograna ścigania mogą podjąć poszukiwania dopiero po upływie 48 godzin o zgłoszenia zaginięcia, poza tym Agata nigdy im nie wybaczy, że puścili za nią policyjny pościg. Rozhisteryzowana Elżbieta mówi, że oni oboje są winni ucieczki Agaty, oboje w równym stopniu przyczynili się do jej desperackiego czynu. Henryk musi się zgodzić z tą opinią żony. W tym samym czasie Agata i Antek wciąż próbuje złapać jakąś okazję by jakoś dotrzeć na Mazury, kiedy im się to nie udaje kontynuują podróż na pieszo nadal próbując zatrzymać jakieś auto, co w końcu ich wysiłki odnoszą skutek, kierowca Forda Transita zgadza się zabrać autostopowiczów do Orzysza. Rowiccy już nieco ochłonąwszy z emocji zastanawiają się dokąd mogła pojechać Agata, Henryk siebie obwinia o ucieczkę córki, twierdzi, że nie potrafił jej zaufać, a ona to wyczuła. Elżbieta zabrania mężowi myśleć w taki sposób. Turkiewicz oprowadza Slotnego po redakcji "Samego Życia". Dziennikarze gazety z niedowierzaniem przyglądają się gościom i nie bardzo rozumieją co oni tutaj robią. Po chwili do news room'u wchodzi Marta Ignis i oświadcza zebranym, iż w najbliższym czasie zajdą w gazecie pewne zmiany podyktowane interesem ekonomicznym jak koniecznością poprawy wizerunku "Samego Życia". Jankowska pyta Ignis kim ona jest żeby rozmawiać z nimi o stronie merytorycznej gazety. Marta odpowiada, iż jest właścicielką "Samego Życia", jednak nie wyjaśnia jak do tego doszło, bo odzywa się dzwonek jej telefonu komórkowego, który pośpiesznie odbiera. Głos zamierza zabrać Turkiewicz, jednak nikt z dziennikarzy nie zamierza go słuchać i wszyscy na polecenie Andrzeja wracają do swoich zajęć. Turkiewicz czuje się całkowicie zignorowany, jedyną osobą, która chce z nim rozmawiać jest Edyta Kamińska, jej więc Turek przedstawia Henry Slotnego jako potencjalnego nowego właściciela "Samego Życia", bowiem ten amerykański biznesmen zamierza kupić od "KIM Investment Group" większość udziałów w gazecie. Edyta kwituje tę wiadomość wybuchem śmiechu, zaś reszta zespołu redakcyjnego ze zdumieniem patrzy to na Turkiewicza to na Slotnego. [Robert Kufel]

95

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 22 min

Agata i Antek docierają wreszcie na miejsce obozowiska na Mazurach. Dziewczyna wspomina, że kiedy była tu po raz pierwszy kilka lat temu na wakacjach to nieopodal były stawy, teraz jednak wszystko zarosło, dodaje, iż wtedy to były piękne czasy, wszystko było zupełnie inne, prostsze. Antek rozkładając namioty wyznaje, że kiedy po raz pierwszy w wieku ośmiu lat uciekał z domu nie miał nawet pojęcia, że można żyć inaczej, że można mieć rodziców, którzy nie są codziennie pijani, mówi, że wtedy właśnie w pojemniku na makulaturę znalazł książkę "Pan Piramidon z trzynastego piętra", która opowiadała o człowieku, który zawsze przychodził do dzieci, które zawsze zostawały same w domu, wtedy myślał, że ten pan Piramidon przyjdzie także do niego by go pocieszyć, ale bardzo szybko zrozumiał, że takiego pana Piramidona musi odnaleźć sam w sobie. Agata wspomina, że kiedy była małą dziewczynką to najbardziej imponowało jej życie cyrkowców, ale jednocześnie wydawało się jej, że najtrudniej jest żyć w drodze, potem doszła do wniosku, że to trochę nieodpowiedzialne tak ciągle iść do przodu i nie oglądać się za siebie, teraz jednak wydaje się jej, że najtrudniej jest żyć bez akceptacji, kiedy nikt nie widzi w tobie człowieka. Antek wtrąca, że dla niego też to jest najtrudniejsze. Agata na koniec tych filozoficznych rozważań z satysfakcją stwierdza, że jeszcze nigdy dotąd nikt nie rozmawiał z nią tak jak Antek, mówi, że to jest dla niej bardzo ważne, bo powinna oderwać się od tego wszystkiego i zobaczyć co się dzieje naprawdę. Tymczasem Rowiccy zastanawiają się wciąż w jaki sposób Agacie udało się uciec i gdzie teraz jest. Elżbieta zauważa, że przecież córka musiała to wszystko jakoś zaplanować, spakować ekwipunek, którego przecież nie wzięła ze sobą do szkoły. Henryk nagle uświadamia sobie, że Agata uciekła razem z Antkiem, przecież to on wczoraj wychodził z ich mieszkania z plecakiem, Rowicki podejrzewa nawet, iż Antek chce uwieść jego córkę, wykorzystać a potem porzucić, po czym chwyta za telefon i dzwoni do pani Daniluk. Kobieta odbiera swoją komórkę w pokoju nauczycielskim, na pytanie Rowickiego czy Antek jest w szkole nie potrafi odpowiedzieć twierdząco, obiecuje jednak, iż to sprawdzi, a dowiedziawszy się o zniknięciu Agaty przyrzeka, że jak tylko zorientuje się w sytuacji to natychmiast zatelefonuje do dyrektora. Wścibska jak zawsze Poleszukowa wypytuje Danilukową czy to może dyrektor Rowicki do niej telefonował, jednak nieco zmieszana nauczycielka wyjaśnia, iż to dzwonił do niej jej ojciec, którego niekiedy w żartach nazywa dyrektorem. Poleszukowa nie daje wiary tym wyjaśnieniom pani Iwony, podejrzewa, że Agata uciekła z domu, jednak nie werbalizuje tych swoich domysłów. Elżbieta stanowczo odrzuca sugestie męża, iż Antek chciałby skrzywdzić Agatę, twierdzi, że córka jest już na tyle dojrzała, że nigdy by na to nie pozwoliła. Po chwili do domu Rowickich telefonuje Danilukowa z potwierdzeniem, iż Antka także nie ma w szkole. Henryk prosi panią Iwonę by wieczorem przyszła do jego mieszkania by mogli wszyscy wspólnie zastanowić się co robić w zaistniałej sytuacji. Janina, pan Lucjan i ochroniarze rozmawiają o nowej sytuacji, jaka zaistniała w redakcji "Samego Życia", jednak żadne z nich nie ma żadnych pewnych informacji, wszyscy bazują tylko na plotkach, a te są zupełnie sprzeczne, jedyne, co jest całkowicie pewne to fakt, że Turkiewicz jest bardzo pewny siebie i bardzo się szarogęsi zachowując się prostacko, a nawet wręcz po chamsku. Tymczasem do mieszkaniu Pawła Dunina przychodzi Marek Szafrański, gospodarz jest bardzo zaskoczony niespodziewaną wizytą swojego zastępcy. Marek wyjaśnia Pawłowi, iż próbował się z nim skontaktować, ale, tu wskazuje na Leszczyńską, ta pani skutecznie mu to uniemożliwiła, po czy oświadcza, iż Marta Ignis przejmuje "KIM Investment Group", a zaczęła od ich gazety i przyprowadziła tam Turkiewicza, którego traktuje jak swojego głównego eksperta. Paweł decyduje się natychmiast pojechać do redakcji, nie zważa na żadne protesty Donaty, co więcej, ma do niej pretensje, że nie obudziła go, gdy już wcześniej dzwonił doń Szafrański, dodaje, że jest jej wdzięczny że mu pomaga, ale chyba trochę przesadza, oświadcza iż nie życzy sobie by układała mu ona życie i decydowała z kim ma rozmawiać a z kim nie. Leszczyńska upokorzona słowami Pawła wychodzi do salonu, po chwili z sypialni wychodzi Paweł i wraz z Szafrańskim pośpiesznie opuszcza mieszkanie. Łukasz sprytnie wykorzystuje zaistniałą sytuację by jeszcze bardziej dopiec Donacie, mówi, iż widzi, że niepotrzebnie się ona męczy, uświadamia jej, iż źle postępuje z jego ojcem, twierdzi, iż on woli, kiedy kobieta nie jest taka nachalna, chce mieć szansę sam podejmować decyzje, ona zaś musi wreszcie zrozumieć, że to już nie jest mały Pawełek, którego można urobić na swój sposób. Donata ukradkiem ociera łzy żalu i zarazem złości. Augustynek bardzo zadowolony wraca do domu i pyta Agnieszkę dlaczego im nie powiedziała. Dziewczyna rozumie już, iż ojciec dowiedział się o jej ciąży, Renata jednak pytająco patrzy na męża, bo zupełnie nie rozumie o co chodzi, o czy niby córka im nie powiedziała. Jerzy z radością przytula żonę do siebie i komunikuje jej, iż wkrótce zostanie babcią, bo Agnieszka spodziewa się dziecka. Renata aż przysiada z wrażenia, a Agnieszka niepewnie patrzy na matkę, bo nie jest pewna jej reakcji na ciążę, kiedy ta jednak zaczyna płakać ze szczęścia dołącza i swoje łzy, jednak nie są to łzy szczęścia, i ona to wie najlepiej. Bracia Kubiakowie kupują samochód, chcą zrobić matce niespodziankę i przyjeżdżają po nią pod redakcję, jednak ani Mirek ani Grzesiek nie mają odwagi powiedzieć matce o nowym zakupie, z tajną misją do budynku redakcji wysyłają więc Maćka. Janina jest bardzo zdziwiona wizytą wnuka u niej w pracy, jej zdziwienie jest jeszcze większe, kiedy chłopiec oświadcza, iż przeszedł z niespodzianką, po czym wyciąga babcię na zewnątrz i pokazuje auto, które kupił jego ojciec. Obawy Mirka, iż matce nie spodoba się jego nowy pomysł ziszczają się całkowicie, Kubiakowa bowiem odmawia wejścia do samochodu syna, nie omieszka wypomnieć synowi, iż nie stać go na taki luksus, przecież takie auto kosztuje mnóstwo pieniędzy, a on na pewno przepuścił na nie całą odprawę i za chwilę nie będzie miał z czego żyć. Niezręczną sytuację próbuje jakoś ratować Grzesiek, podbiega do matki i przekonuje ją, że nie powinna mieć Mirkowi za złe, że kupił sobie samochód, przecież on nigdy w życiu nie miał nic własnego, teraz zaś czuje się szczęśliwy, że wreszcie coś ma, więc niech nie psuje mu ona tej radości. Janina nie daje się przekonać, twierdzi, że bezrobotnego Mirka nie stać na własny samochód. Tymczasem w redakcji pojawia się długo oczekiwany Paweł Dunin i domaga się od Marty Ignis wyjaśnień czemu zawdzięcza jej wizytę. Ignis wyjaśnia mu, że po śmierci Igora Szpunara większość udziałów w "KIM Investment Group" należy do niej, więc i tym samym periodyk "Samo Życie". Dunin wtrąca, że zatrudnił go Kacper Szpunar i ustne deklaracje Ignis nie są dla niego wiążące, dodaje, że dopóki on prowadzi gazetę to dalsza dyskusja na ten temat nie ma sensu. Po tych słowach Marta Ignis oświadcza Pawłowi, iż już nie jest szefem "Samego Życia", a obowiązki redaktora naczelnego gazety od tej chwili będzie pełnił Stanisław Turkiewicz. Zaskoczony Dunin nie wie co powiedzieć, a Turkiewicz patrząc Pawłowi prosto w oczy uśmiecha się tryumfująco. [Robert Kufel]

96

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

Elżbieta nie chcąc być świadkiem rozmowy męża z Danilukową, bowiem podejrzewa, iż mąż będzie wszystkiego unikał, a najbardziej swoich błędów wychodzi z domu i odwiedza Barbarę Kornacką, której zwierza się jej ze swoich problemów z Agatą, wyznaje, że gdyby dziewczynka czuła jakiekolwiek wsparcie w domu to nie szukałaby go u kogoś innego, a Henryk zapomniał, że ma córkę, bardzo wrażliwą córkę. Tymczasem w mieszkaniu Rowickich Henryk rozmawia z Iwoną Daniluk, uważa, że wyjazd Agaty to sprawka Antka, który zamierza ją wykorzystać. Pani Daniluk jest oburzona sugestiami dyrektora, wskazując na list dziewczynki stwierdza, że z tego co pisze wynika całkiem co innego, dodaje, iż wierzy iż Antek nie pozwoli skrzywdzić Agaty, bo to bardzo wartościowy i odpowiedzialny młody człowiek, po czym podziękowawszy Rowickiemu za bardzo jednostronną rozmowę zdenerwowana opuszcza jego mieszkanie. W tym czasie Antek próbuje namówić Agatę, aby skontaktowała się z rodzicami, twierdzi, że oni na pewno bardzo się o nią niepokoją, pewnie gotowi są nawet powiadomić policję. Dziewczyna nie przyjmuje tej sugestii chłopaka, obiecuje jednak, iż rozważy ją, ale dopiero jutro, teraz bowiem czuje się zmęczona i chce już iść spać. Antek życzy Agacie kolorowych snów, sam zaś postanawia posiedzieć jeszcze przy ognisku. Barbara w rozmowie z Elżbietą pyta ją jak wytłumaczyli Krzysiowi nagłe zniknięcie Agaty. Rowicka wyjaśnia, że Krzyś jest tak zajęty swoimi sprawami, że nie zwraca uwagi na to, co się dzieje na świecie, śmiejąc się stwierdza, że pewnie wrodził się w Henryka. Po chwili do domu powraca Andrzej i komunikuje Elżbiecie, iż dzisiaj do redakcji przyszła Marta Ignis i wyrzuciła z pracy Pawła, a na stanowisko redaktora naczelnego "Samego Życia" mianowała Turkiewicza. Zarówno Elżbiecie jak i Barbarze trudno jest uwierzyć w te rewelacje Andrzeja. Tymczasem Paweł wraca do domu i próbuje skontaktować się z Kacprem przebywającym na Malediwach, niestety, wciąż włącza się automatyczna sekretarka jego telefonu, Dunin więc nagrywa dla Szpunara wiadomość by jak najszybciej się z nim skontaktował. Paweł wciąż jest chory, kicha, prycha, kaszle. Dostrzega to Łukasz i proponuje, że wezwie Donatę, a ta na pewno szybciutko doń przybiegnie i znowu będzie się szarogęsić, jednak z dwojga złego woli mieć ojca pantoflarza niż chorego. Dunin nieco zaskoczony troskliwością syna odwodzi go od pomysłu sprowadzenia do domu Donaty, mówi, że lepiej będzie jak zostaną sami, nikogo im tu nie potrzeba. Łukasz zdobywa się na odwagę i prosi ojca by przywrócił mu dostęp do muzyki, komputera i karty kredytowej, tłumaczy, że bez muzyki czuje się jak podwójny kaleka. Paweł wyczerpany chorobą i wrażeniami mijającego dnia nie słyszy słów syna, bo po prostu zasypia. Łukasz dostrzegłszy ten fakt cichutko, tak, aby nie zbudzić ojca wyjeżdża do swojego pokoju. W Dęblinie w mieszkaniu Augustynków Jerzy wyciąga z szafy karafkę z nalewką i wznosi toast za zdrowie przyszłego wnuka. Renata próbuje wypytać Agnieszkę kiedy ma się urodzić dziecko, jednak dziewczyna jak tylko może unika tego tematu, aż wreszcie postanawia pójść na wieczorny spacer. Grzesiek musi wracać do wojska, Janina jakby nie pamiętając już pijaństwa syna raczy go domowymi frykasami. Grzegorz dziękując matce za troskę upomina ją jednocześnie by pod jego nieobecność nie sprowadziła do domu jakiegoś nowego tatusia, bo on chce bawić się na jej weselu. Wszyscy Kubiakowie śmieją się z tych słów Grześka, Janina zaś czuje się nieco zawstydzona, uświadamia sobie bowiem, iż synowie już plotkują o niej i panu Lucjanie. Kiedy tylko Kubiakowa odchodzi do swoich domowych obowiązków Mirek wyciąga zza pazuchy butelkę wódki, bo przecież trzeba jakoś "godnie" pożegnać powracającego do armii brata. Grzesiek przed odjazdem przykazuje bratu by nie zapomniał o ratach za samochód, bo facet, który mu go sprzedał ma bzika na punkcie terminów, a w przypadku spóźnienia potrafi być bardzo nieprzyjemny. Mirek przyrzeka bratu, że będzie punktualny, dodaje też, że zaraz jak tylko odbierze z drukarni odprawę to ureguluje wszelkie zobowiązania. Agnieszka przychodzi po jednostkę wojskową w której skoszarowany jest Piotrek z nadzieją, że uda się jej spotkać i porozmawiać z narzeczonym, dyżurny strażnik obiecuje jej umożliwić schadzkę z chłopakiem. Barbara rozmawia z mężem o problemach Rowickich, mówi, iż obawia się iż teraz po ucieczce Agaty z domu Elżbieta i Henryk będą się wzajemnie o to oskarżać. Andrzej wyznaje, iż podziwia Elżbietę jak może wytrzymać z tym swoim mężem, przecież on z tymi swoimi racjami zamęczyłby nawet świętego, przypomina jak to Rowicki pouczał wszystkich dookoła, twierdzi, że to typ człowieka, który choćby nie wiem co zawsze musi mieć rację, mówi, iż Henryk jest jak beton, nic go nie rusza. Barbara uważa, iż mąż jest chyba nieco niesprawiedliwy tak surowo oceniając Rowickiego, wyznaje mu, iż kilka lat temu Henryk przeszedł w jej szpitalu zabieg operacyjny i teraz wymyślił, że to właśnie wtedy zakażono go wirusem HIV, żąda od niej by pomogła mu dotrzeć do dokumentacji, a ona mu to obiecała. Agata nie mogąc zasnąć wraca do ogniska i przysiadając obok Antka kładzie głowę na jego ramieniu i wyznaje, że się boi, ale sama nie wie czego. Antek przytuliwszy Agatę zapewnia ją, iż przy nim nie ma się ona czego obawiać. Piotrkowi udaje się na chwilę wydostać z koszar, zaniepokojony przybiega do Agnieszki i pyta ją co się stało. Agnieszka pyta chłopaka czy jest pewny, że chce się z nią ożenić, czy dobrze przemyślał tę decyzję, chce wiedzieć czy będzie w stanie żyć ze świadomością, iż ona urodzi mu nie jego dziecko, że jak będzie zapisywał je do szkoły pod swoim nazwiskiem to będzie to kłamstwo, że jak będzie wyzwał do niego lekarza to także będzie to kłamstwo, a jak będą chrzciny to nie będzie to chrzest jego dziecka tylko kogoś zupełnie innego, pyta czy wytrzyma jak koledzy będą mu gratulować narodzin nie jego dziecka, a jego rodzice bawić będą nie swojego wnuka. Piotrek zapewnia Agnieszkę, że on będzie w stanie to wszystko wytrzymać, nie jest jednak pewien czy ona także to zniesie. Agnieszka chce jeszcze widzieć po co Piotr pojechał do Warszawy, chłopak jednaj nie może odpowiedzieć jej na to pytanie, bo musi już wracać do koszar. Paweł zbudziwszy się z drzemki telefonuje do Andrzeja i prosi go by jutro wszyscy przyszli do redakcji pół godziny wcześniej, bo muszą się zastanowić jaką przyjąć strategię po przejęciu gazety przez Ignis i Turkiewicza, potem zagląda jeszcze do pokoju Łukasza i troskliwie okrywa kocem śpiącego już syna. Augustynkowa tuż przed snem oblicza wiek ciąży Agnieszki biorąc pod uwagę wizyty Piotrka w Warszawie i coś się jej w tych obliczeniach nie zgadza, zaczyna mieć wątpliwości czy to na pewno Piotr jest ojcem dziecka jej córki. [Robert Kufel]

97

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

W hollu redakcji gazety "Samo Życie" ochroniarze rozmawiają o kobietach, Karol pyta Mariusza ile kobiet miał w swoim życiu, kiedy ten odpowiada, że sześć nie bardzo w to wierzy, bo zważywszy na to, iż kolega skończył trzydzieści lat to jego średnia przedstawia się bardzo marnie. Kres dyskusji na ten temat daje wejście do budynku redakcji Dunina, teraz pracownicy ochrony rozmawiają o naczelnym, Karol stwierdza, że chyba Paweł nie wyleciał, o czym świadczy jego obecność w redakcji, Mariusz zaś przypuszcza, że może Dunin przyszedł tylko coś załatwić. Te dywagacje kończy pan Lucjan uwagą, że może Dunin przyszedł załatwić tych, co się panoszą po redakcji, a myśli oczywiście o Ignis i Turkiewiczu. Karol dopinguje wchodzącego do windy Dunina, aby się nie poddawał. Kiedy Patrycja przychodzi do mieszkania Duninów, przy drzwiach czeka już na nią stęskniony Łukasz i pyta, o czym też rozmawiała z nią Donata. Patrycja bez żadnych oznak zmieszania wyjaśnia, iż Dona zaproponowała jej pracę w swojej kawiarni jako barmanka lub kelnerka, ale odrzuciła tę propozycję, bo po pierwsze wynagrodzenie ją nie satysfakcjonowało, a po drugie przecież chłopak by nie chciał, aby podszczypywali ją jacyś pijani klienci. Łukasz nie zdając sobie sprawy, że Patrycja kłamie jak z nut wyraża zadowolenie z faktu, iż odrzuciła ona propozycję Leszczyńskiej. W swoim gabinecie Paweł rozmawia z dziennikarzami "Samego Życia", wszyscy zgodnie uznają, iż odwołanie naczelnego ze stanowiska to swoisty zamach, Teresa sądzi, że Ignis świadomie wykorzystała nieobecność w Polsce Kacpra by przejąć gazetę. Paweł oświadcza, iż podjął decyzję o pozostaniu w redakcji, wyjaśnia, iż sprawa większościowych udziałów Marty Ignis w gazecie jest nierozstrzygnięta, poza tym zatrudnił go Kacper i tylko on może go zwolnić, a dopóki Szpunar nie wróci z Malediwów on nadal czuje się odpowiedzialny za gazetę i dziennikarzy. Dunin znajduje pełne poparcie wśród pracowników redakcji "Samego Życia", obiecują oni wspierać go w walce o stanowisko redaktora naczelnego. Po chwili w gabinecie naczelnego pojawiają się Ignis i Turkiewicz, Marta nie rozumie obecności w redakcji Dunina skoro na jego miejsce wyznaczyła Turkiewicza. Paweł całkowicie ignoruje obecność Ignis i Turkiewicza i dalej, jak to jest w zwyczaju, prowadzi codzienne kolegium redakcyjne. Marta wyprasza dziennikarzy z gabinetu redaktora naczelnego chce bowiem na osobności porozmawiać z Duninem. Jankowska pyta Ignis czy obawia się świadków, Kornacki zaś wyraża swoje oburzenie, iż kobieta przerywa im kolegium redakcyjne. Ignis przypomina wszystkim, iż od wczoraj gabinet redaktora naczelnego nie jest już gabinetem pana Dunina tylko Turkiewicza. Stwierdzenie to wywołuje ogólną wesołość. Milczący dotąd Turkiewicz wtrąca, że rozumie te emocje, ale przecież wszyscy są kulturalnymi ludźmi, więc niech pozwolą mu sam na sam porozmawiać z redaktorem Duninem. Paweł gestem głowy prosi dziennikarzy by spełnili tę prośbę Turkiewicza. Augustynkowa w rozmowie z Agnieszką udziela jej rad jak powinna odżywiać się w ciąży, uważa także, iż powinna ona sobie jak najszybciej znaleźć jakąś pracę póki jeszcze nie widać, że jest w odmiennym stanie, bo przecież musi z czegoś żyć i mieć ubezpieczenie zdrowotne, mówi, że już rozmawiała w tej sprawie z panią Gaworową i ta zgodziła się zatrudnić ją w kantynie oficerskiej. Augustynkowa wypytuje córkę w którym jest miesiącu ciąży. Jako że dla Agnieszki jest to bardzo niebezpieczny temat, dlatego też mimo wcześniejszych oporów moralnych, bowiem uważa, iż zatajenie faktu, że jest w ciąży jest nieuczciwe wobec jej przyszłego pracodawcy, zgadza się iść z matką do kantyny porozmawiać z Gaworową o pracy. Tymczasem Paweł rozmawia z Turkiewiczem, stwierdza, że tego zżera nienawiść i chce się na nim zemścić za to, że kiedyś wyrzucił go z gazety, dlatego też przyłączył się do spisku Marty Ignis mającym na celu przejąć kontrolę nad "Samym Życiem". Turkiewicz udaje, że nie rozumie sugestii Dunina, wyjaśnia, iż jest tylko doradcą pani Ignis. Paweł pyta Turkiewicza dlaczego więc rozpowiada te bzdury jakoby kochał jego żonę. Turkiewicz wyjaśnia, że to nie są żadne bzdury, oświadcza, iż kochał Zofię, a ona jego, Dunin zaś doskonale o tym wiedział. Zdenerwowany Paweł nazywa Turkiewicza żałosnym mitomanem, ten zaś dowodzi, iż Zofia była bardzo nieszczęśliwa w małżeństwie, wiele wycierpiała przez Dunina, oskarża go, iż ten zniszczył jej życie i zamordował ją tylko dlatego że kochała innego mężczyznę. Wstrząśnięty tymi oskarżeniami Paweł nakazuje Turkiewiczowi natychmiast wynosić się z jego gabinetu, ten wychodząc rzuca jeszcze, iż Dunin jest bardzo złym człowiekiem i uśmiecha się parszywie. Po wyjściu Turkiewicza Paweł dla ukojenia skołatanych nerwów nalewa sobie szklaneczkę whisky, a potem kolejny raz telefonuje do Kacpra i prosi go o pilny kontakt, bo w redakcji zrobił się potworny smród, Marta Ignis próbuje przejąć gazetę, a on nie wie czy uda mu się ją powstrzymać. Do zwiedzającej redakcję gazety Marty Ignis podchodzi Turkiewicz i oświadcza, iż Dunin nie chce opuścić gabinetu redaktora naczelnego, proponuje by wezwać ochronę i siłą zmusić go do kapitulacji. Ignis przyjmuje tę sugestię i poleca Ratajczakowi wezwać ochronę, ten, choć zaskoczony tym poleceniem pokornie je spełnia. Wszyscy dziennikarze "Samego Życia" są zaskoczeni nowymi porządkami, jakie zapanowały w redakcji. Łukaszowi bardzo nie podoba się, iż Patrycja w jego obecności pali papierosy, mówi, iż chyba nie mógłby być z kimś kto pali. Patrycja prosi Łukasza o powtórzenie deklaracji, że chciałby się z nią związać, chłopak odpowiada, że bardzo tego pragnie, ale pod warunkiem, że i ona chciałaby być z inwalidą. Znana z wyrachowania dziewczyna nie potwierdza, że chciałaby być z Łukaszem, ale też i temu nie zaprzecza. Do gabinetu redaktora naczelnego "Samego Życia" wraz z ochroniarzem Karolem wkracza Ignis i Turkiewicz i raz jeszcze proszą go by dobrowolnie opuścił redakcję, w przeciwnym razie zostanie usunięty siłą. Kiedy Paweł nie reaguje Ignis poleca Karolowi wyprowadzić Dunina, kiedy ten się waha Turkiewicz grozi mu, że jeśli nie spełni tego polecenia to może pożegnać się z pracą. Skonsternowany ochroniarz ulega presji, Paweł zaś chcąc uniknąć przemocy zgadza się dobrowolnie opuścić budynek redakcji. Karol prosi Dunina by nie miał do niego żalu, on przecież wykonuje tylko swoje obowiązki, Paweł odpowiada ochroniarzowi, iż nie żywi doń urazy i wychodzi. Agnieszka wraz z matką udaje się do kantyny oficerskiej na rozmowę w sprawie pracy. Gaworowa uprzedzona już wcześniej przez Augustynkową o odmiennym stanie dziewczyny mówi, że na pewno nie będzie miała ona u niej krzywdy, twierdzi, że przecież muszą sobie pomagać. Renata dziękuje Gaworowej za wyrozumiałość i troskę, ta zaś prosi Agnieszkę by jak najszybciej dostarczyła jej świadectwo pracy z redakcji "Samego Życia", które jest niezbędnie potrzebne. Agnieszka czuje się zaskoczona tym wymogiem, nie ma przecież świadectwa pracy z redakcji, a nie chce tam jechać, bowiem obawia się spotkania z Duninem, które może przynieść ze sobą bolesne wspomnienia. Janina i pan Lucjan komentują wcześniejsze niż zwykle wyjście z redakcji Dunina, zgodnie twierdzą, że chyba coś musiało się stać. Przysłuchujący się tej rozmowie ochroniarz Mariusz przyznaje rację Lucjanowi i Janinie, mówi, że Karol został wezwany na górę z jakąś interwencją. Za chwilę pojawia się rzeczony Karol, skwaszony bierze kolegę na bok i umawia się z nim po pracy na wódkę, mówi, że musi się z kimś napić, nie kryje wściekłości, iż dał się wmanewrować w personalne rozgrywki w redakcji. Tymczasem w news room'ie zespół redakcyjny "Samego Życia" zastanawia się co mogą zrobić w obronie Dunina i gazety, nikt jednak nie znajduje żadnego rozsądnego rozwiązania. [Robert Kufel]

98

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 24 min

Na Mazurach Agata zbudziwszy się rano nie znajduje w namiocie obok Antka, nieco przestraszona nawołuje chłopaka. Antek pojawia się po chwili z ręcznikiem na ramieniu i pyta Agatę czy naprawdę boi się sama spać, nie czekając na odpowiedź drwi z niej jeszcze troszeczkę mówiąc, iż wracając znad jeziora widział biegnące w jej stronę stado dzików, a poza tym słyszał, iż w okolicznych lasach grasują lisy i wilki, dodaje, że jakby się nadal bała sama spać to on chętnie prześpi się razem z nią. Agata prosi Antka by nie żartował w ten sposób i ucieczką ratuje się przed jego coraz śmielszymi zalotami. Tymczasem CVIII Liceum Ogólnokształcące lotem błyskawicy obiega już wiadomość o ucieczce Agaty i Antka, uczniowie żartują, iż pasują oni do siebie jak ulał - córeczka adidasa i synek menela. W redakcji "Samego Życia" Turkiewicz wzywa do swojego gabinetu Kornackiego, wydawcę jutrzejszego numeru gazety i poleca mu w miejsce tekstu Majki o globalnym ociepleniu wstawić swój artykuł wstępny argumentuje to tym, iż teraz w redakcji dzieją się bardzo ważne rzeczy, o których czytelnicy powinni wiedzieć. Kornacki wysuwa pogląd, iż wewnętrzne sprawy redakcji nie powinny obchodzić ich czytelników, twierdzi, że to mogłoby podważyć wiarygodność gazety. Turkiewicz próbuje zjednać sobie jakoś Andrzeja, obiecuje mu stanowisko zastępcy redaktora naczelnego oraz uruchomienie jego programu edukacyjnego, który dotąd blokował mu Dunin. Andrzej nie daje się przekupić, Turkiewicz więc w drodze polecenia służbowego nakazuje mu wstawienie do gazety jego expose, kiedy jednak i to nie skutkuje grozi Kornackiemu dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy. Andrzej nie daje się zastraszyć i komunikuje "nowemu" naczelnemu, iż od jutra bierze zaległy urlop wypoczynkowy, zaś swoim współpracownikom wyjawia, iż zamierza odejść z "Samego Życia". Turkiewicz nie kryje swojej irytacji z powodu zignorowania go przez Andrzeja, próbuje jeszcze za pośrednictwem Szafrańskiego dopiąć swego. Marek jest bardziej skłonny do współpracy, zgadza się zamieścić w najbliższym wydaniu gazety artykuł wstępny swojego nowego pryncypała, jednak uniemożliwia to Romek, redakcyjny informatyk, który sprytnym zabiegiem powoduje, iż żaden z komputerów nie czyta dyskietki Turkiewicza, ten z groźna miną patrzy na informatyka i resztę zespołu redakcyjnego i ich poczynania nazywa sabotażem. Antek udaje się do pobliskiej wsi i przesiadujących pod sklepem miejscowych meneli pyta gdzieś może w pobliżu jest telefon. Mężczyźni nie chcą bezinteresownie udzielić informacji, domagają się pieniędzy na piwo, jednak Antek odmawia i wchodzi do sklepu, a tam ekspedientka pomstuje na miejscowy element, który miast zabrać się do uczciwej pracy całymi dniami przesiaduje tutaj i nęka klientów. Antek pyta ekspedientkę gdzie tu jest najbliższy telefon, bowiem musi w pilnej sprawie zadzwonić do Warszawy. Kobieta niezgodnie z prawdą, bowiem u niej w sklepie jest aparat telefoniczny, informuje Knapika, iż najbliższy telefon jest na poczcie w oddalonej o sześć kilometrów wsi. Antek dostrzega stojący na zapleczu telefon i próbuje zjednać sobie ekspedientkę opowieścią o swoim życiu i matce, która jest nauczycielką w szkole i teraz ma właśnie przerwę. Kobieta w rewanżu opowiada o swoim synu, który także ma na imię Antek i pomimo swoich szesnastu lat chce się już żenić i szuka sobie narzeczonej poprzez telefoniczne randki, potem pozwala Knapikowi zadzwonić do stolicy. Antek telefonuje do pani Daniluk, chcąc uniknąć zdemaskowania przed ekspedientką nazywa ją swoją mamą i przeprasza, że wyjechał bez uprzedzenia oraz informuje, że jest z Agatą, oboje są cali i zdrowi, potem szybko kończy rozmowę, bowiem do sklepu powraca sroga kierowniczka owej placówki handlowej. Tymczasem Danilukowa pośpiesznie udaje się do gabinetu Rowickiego i informuje go, iż przed chwilą dzwonił do niej Antek, jednak nie udało się jej dowiedzieć gdzie on jest, bo chłopak nagle się rozłączył. Henryk nie kryje irytacji tym faktem, zarzuca nauczycielce nieodpowiedzialność. Z pomocą Rowickiemu przychodzi sekretarka Wiesia, która postanawia zatelefonować pod numer wyświetlony na komórce pani Daniluk. Telefon w sklepie odbiera kierowniczka placówki, jest zdziwiona, kiedy słyszy głos nieznajomej kobiety, która na dodatek łączy go z jakimś dyrektorem Rowickim. Henryk chce rozmawiać z Antkiem, kierowniczka myśląc, iż jej rozmówcy chodzi o syna jej ekspedientki niegrzecznie opowiada, że chłopaka tutaj nie ma i odkłada słuchawkę, potem zaś ruga swoją pracownicę, że wbrew jej wyraźnemu zakazowi udostępniała telefon swojemu synalkowi, zapowiada też, iż obciąży ją kosztami tych rozmów. Bogu ducha winna ekspedientka tłumaczy, iż nikomu nie zezwalała na korzystanie z telefonu, ale kierowniczka nie daje wiary tym tłumaczeniom i grozi, że ukróci te wydzwanianie na sex-telefony. Rowicki jest wściekły, że i tym razem nie udało mu się ustalić miejsca pobytu Agaty i Antka, jednak pani Wiesia na podstawie roaming'u telefonicznego ustala, iż Knapik dzwonił ze sklepu w Borkach w gminie Rozogi koło Spychowa w powiecie Pisz. Henryk prawie natychmiast kojarzy, że Agata jest w miejscu, gdzie spędziła najlepsze wakacje z rodzicami, jednak nie bardzo rozumie dlaczego córka akurat tam pojechała. W redakcji "Samego Życia" informatyk Romek bardziej dla zasady niż efektu próbuje naprawić komputery, które notabene sam popsuł, i ku uciesze dziennikarzy dworuje sobie przy tym z coraz bardziej wściekłego Turkiewicza mówiąc, iż nie odpowiada za to, co się wkłada do komputerów, które nie są śmietnikiem i nie każde gówno, tu ma na myśli artykuł "nowego" naczelnego, przełkną. Rozsierdzony tym stwierdzeniem Turkiewicz wychodzi z news room'u grożąc wszystkim, iż jeszcze im pokaże na co go stać. Paweł z braku innych zajęć spaceruje po parku i z rozrzewnieniem przygląda się kobietom z dziećmi, tam też spotyka dziewczynę, którą bierze za Agnieszkę, jednak szybko okazuje się, że to tylko osoba nieco do niej podoba. Dunin jest bardzo zawiedziony tym faktem. Tymczasem Agnieszka udaje się na kontrolną wizytę do ginekologa, gdzie lekarka informuje ją o konflikcie serologicznym i tym samym zagrożeniu ciąży. Lekarka zaleca dziewczynie unikanie stresu i dobre odżywianie się oraz wykonuje jej badanie USG. To badanie obserwuje towarzysząca córce Augustynkowa, lekarka prezentuje kobietom zarys kręgosłupa dziecka, kształtującą się główkę, potem zaś wskazując na pulsujący mięsień i pyta co to według nich może być. Agnieszka i Renata wpatrując się w bijący punkt zgodnie stwierdzają, że to jest serce dziecka. [Robert Kufel]

2024.10.05 00:14:47
© 1998-2024 Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera w Łodzi.
Internetowa Baza Filmu Polskiego filmpolski.pl jest bazą danych chronioną przepisami Ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych (Dz. U. 2001 nr 128 poz. 1402). Kopiowanie treści zawartych w serwisie bez zgody redakcji zabronione. Kopiowanie i wykorzystywanie fotosów oraz materiałów audiowizualnych zamieszczonych w serwisie bezwzględnie zabronione, z zastrzeżeniem wyjątków przewidzianych przez prawo. Cytowanie fragmentów treści zawartych w serwisie wymaga zgody redakcji. W każdym przypadku konieczne jest podanie źródła w podpisie pod cytowanym fragmentem. W przypadku portali internetowych żródło musi być linkiem do serwisu filmpolski.pl.
Internetowa Baza Filmu Polskiego filmpolski.pl działa na podstawie art. 2 Ustawy z dnia 10 maja 2018 r. o ochronie danych osobowych (Dz.U. 2018 poz. 1000).
Internetowa Baza Filmu Polskiego filmpolski.pl współpracuje z TVN w zakresie publikacji promocyjnych materiałów audiowizualnych. Administratorem danych pozyskanych w związku z emisją tych materiałów jest TVN.

Informacja o zasadach publikacji linków i danych adresowych w serwisie filmpolski.pl w ramach pakietu premium.

Ta strona używa plików cookie. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki.