Wyszukiwaniex

Proszę wpisać poszukiwane słowo lub jego fragment.

Opcja fragment pozwala wyszukać każde wystąpienie poszukiwanego wyrażenia.

Opcja początek pozwala wyszukać wszystkie tytuły i nazwiska rozpoczynające się od wyszukiwanego wyrażenia.

Opcja dokładnie wyszukuje tylko te filmy i osoby, których tytuły, imiona i/lub nazwiska są takie same jak wyszukiwane wyrażenie.

WAŻNE!
W tytułach filmów w wyszukiwarce nie uwzględniamy występujących w nich znaków przestankowych.
Proszę pamiętać, że każda osoba wpisana jest do bazy w formie „nazwisko, imię”. Wyszukując osoby w opcji początek należy wpisać jej nazwisko lub jego początkowy fragment, w opcji dokładnie należy wpisać np. Kowalski, Jan (nie Jan Kowalski). W tej opcji wpisanie przecinka i spacji JEST KONIECZNE.

Szukaj w bazie

SAMO ŻYCIE

99

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

W news room'ie dziennikarze "Samego Życia" dyskutują na temat coraz bardzie nieznośnej sytuacji, jaka panuje w redakcji. Elżbieta mówi, że powinni się zdecydować czy chcą takiego redaktora naczelnego jak Turkiewicz czy też będą walczyć o Dunina. Podczas rozmowy Andrzej uświadamia sceptycznie nastawionego do sytuacji Szafrańskiego, iż nie powinien zbytnio liczyć na łaskę Turkiewicza, bowiem ten także i jemu proponował stanowisko zastępcy redaktora naczelnego. Kiedy w news room'ie pojawia się Turkiewicz i pyta czy zgodnie z jego poleceniem dokonano zmian w najbliższym wydaniu gazety Andrzej oświadcza mu raz jeszcze, iż jego wstępniak się nie ukaże. Elżbieta postanawia zagrać z Turkiewiczem w otwarte karty i w imieniu zespołu redakcyjnego "Samego Życia" uświadamia mu, iż nie chcą takiego naczelnego jak on, w ogóle nie chcą żadnych zmian na tym stanowisku. Turkiewicz z rozbrajającą szczerością ripostuje, że na szczęście nie oni a właściciel gazety decyduje kto będzie szefem, przekonuje też dziennikarzy, że sabotując jego polecenie niczego nie osiągną, a ten idiotyczny bunt do niczego ich nie doprowadzi, zapewnia że nie chce wprowadzać w redakcji żadnych rewolucyjnych zmian, nie zamierza też nikogo zwalniać, jedynie Dunin musi pożegnać się z pracą, asekuruje się jednak stwierdzeniem iż to nie jego pomysł. Dziennikarze nie dają wiary tym zapewnieniom Turkiewicza, a lojalny dotąd Szafrański wypowiada posłuszeństwo "nowemu" naczelnemu i stwierdzając, iż będąc "wiecznym" zastępcą przynajmniej nigdy nikogo nie sprzedał dołącza do licznego grona jego oponentów. Turkiewicz wysłuchawszy dziennikarzy raz jeszcze radzi im zastanowić się czy będą z nim współpracować czy też nie, oświadczając, iż "Samo Życie" będzie się ukazywać nadal z nimi lub bez nich wychodzi z news room'u. Augustynkowa pociesza zmartwioną orzeczeniem lekarza córkę, zapewnia ją, iż wszystko będzie dobrze i urodzi ona zdrowego dzidziusia, potem wysyła ją do sklepu po zakupy, bo przecież jutro maja przyjechać rodzice Piotrka. Pod domem Augustynkową zaczepiają jacyś ludzie, którzy zabłądzili w Dęblinie, a poszukują ulicy Palmowej i bloku oznaczonego numerem 12. Renata informuje nieznajomych, iż właśnie stoją pod poszukiwanym domem, po chwili pojawia się Agnieszka i w rozmówcach matki rozpoznaje rodziców Piotra - państwa Markowskich, zarówno ona jak i Renata nie kryją zaskoczenia tak rychłym pojawieniem się ich w Dęblinie, jeszcze bardzo zmieszane zapraszają gości do swojego mieszkania. Turkiewicz telefonicznie kontaktuje się z Martą Ignis i skarży się jej na bunt w redakcji, mówi, iż dziennikarze nie przyjmują do wiadomości faktu, iż teraz to on jest redaktorem naczelnym "Samego Życia". Ignis nie przejmuje się kłopotami Turkiewicza, oświadcza mu, iż on jest teraz szefem gazety i sam musi sobie radzić z krnąbrnymi podwładnymi, przypomina mu, iż od kilku miesięcy przekonywał ją, iż Dunin to partacz i że on ma pomysł na gazetę, dostał od niej szansę, więc teraz musi sam sobie radzić, po czym przerywa połączenie. Turkiewicz jest wściekły i nie bardzo wie co ma teraz robić. Tymczasem dziennikarze "Samego Życia" postanawiają walczyć o Dunina, podejmują decyzję o proklamowaniu strajku okupacyjnego i wysuwają swoje żądania, domagają się przywrócenia na stanowisko redaktora naczelnego Pawła Dunina i zaniechania jakichkolwiek działań aż do czasu powrotu do Polski Kacpra Szpunara, decydują także, iż gazeta będzie ukazywać się normalnie, bowiem nie mogą zawieść swoich czytelników. Augustynkowa częstuje przybyłych do Dęblina rodziców Piotra herbatą i ciasteczkami. Markowski szczegółowo wyjaśnia dlaczego przyjechali dzień wcześniej niż zapowiadali, otóż najpierw zamierzali przyjechać pociągiem, w końcu jednak zdecydowali się na podróż samochodem, bo on chciał pokazać bardzo zapracowanej żonie Polskę, po drodze co chwila zmieniały im się plany, najpierw chcieli odwiedzić Częstochowę i cudowny obraz Matki Boskiej na Jasnej Górze, ale okazało się, iż otwierają go tylko raz dziennie o 18.00 i to tylko na piętnaście minut, potem mieli przenocować w Piotrkowie, ale żonie nie przypadł do gustu tamtejszy hotel, w którym na domiar złego pokoje są drogie jak w Paryżu. Renata czuje się nieco nieswojo słuchając pytlowania Markowskiego, niemniej onieśmielona wizytą przyszłych teściów jest Agnieszka. Do znudzonego bezczynnością Turkiewicza przychodzi delegacja dziennikarzy "Samego Życia" i informuje go o proklamowaniu strajku w redakcji oraz przedstawiają mu swoje żądania. Turkiewicz decyzje rzekomego komitetu strajkowego uważa za żart, twierdzi, iż nie mają oni żadnego prawa ani też podstaw do podjęcia protestu. Nikt nie chce polemizować z Turkiewiczem, jedynie Edyta radzi mu by zastanowił się nad swoim postępowaniem, Teresa zaś raz jeszcze ostrzega go by nie silił się na pisanie swoich wstępniaków, bo nie wydrukują mu ani słowa. Andrzej telefonuje do Pawła do domu by poinformować go o proklamowaniu strajku okupacyjnego, jednak Dunina nie ma w mieszkaniu, a ani Donata ani też Łukasz nie wiedzą gdzie można go znaleźć. Kornacki dzwoni więc pod numer komórkowy Dunina, Paweł odbiera swoją komórkę w parku, gdzie ze smakiem zajada kanapkę, na wieść o strajku w redakcji obiecuje, iż natychmiast tam przyjedzie i przyłączy się do protestu, z satysfakcją też stwierdza iż właśnie zrozumiał iż wreszcie stworzyli zgrany zespół. Informacja, iż Dunin przyłącza się do strajku wzbudza wśród pracowników redakcji "Samego Życia" entuzjazm. Donata wszelkimi sposobami próbuje wykorzystać Patrycję do swoich celów, nie mogąc zjednać jej sobie pokojowymi środkami zastawia nań pułapkę, mianowicie kładzie na podłodze banknot stuzłotowy i z ukrycia obserwuje jak na jego widok zareaguje dziewczyna. Zgodnie z przewidywaniami Leszczyńskiej Patrycja sądząc, iż nikt jej nie widzi zabiera banknot, wtedy to Donata ujawnia swoją obecność i oskarża dziewczynę o kradzież, zapowiada jednak, iż nie ujawni jej haniebnego czynu, jeśli tylko ta zgodzi na współpracę. Kiedy spłoszona dziewczyna przyjmuje warunki Leszczyńskiej ta zaprasza ją do Cafe "Kredens" gdzie przedstawi jej szczegóły swojego planu i jej w nim roli. Do Janiny do domu telefonuje pan Lucjan i informuje ją o proklamowaniu w redakcji strajku okupacyjnego. Kubiakowa postanawia przyłączyć się do protestu. Tymczasem w redakcji "Samego Życia" pojawia się podenerwowany Henryk i komunikuje Elżbiecie, iż dowiedział się gdzie przebywa Agata, chce by żona razem z nim pojechała na Mazury. Rowicka prosi męża by się uspokoił, przecież najważniejsze, że widzą gdzie przebywa Agata, mówi, że powinni jej zaufać i dać trochę czasu by mogła w spokoju zastanowić się nad swoimi problemami i odreagować stres, odmawia wyjazdu na Mazury argumentując swoją decyzję tym, że ma protest w redakcji, a poza tym nie może zostawić Krzysia samego. Henryk nie bez protestów uznaje argumenty żony i postanawia sam pojechać po Agatę. Goszczący u Augustynków Markowscy postanawiają spędzić noc w jednym z dęblińskich hoteli, jednak Renata stanowczo się na to nie zgadza, twierdzi, że są oni jej gośćmi i u niej w domu także będą nocować. Markowski bez protestów zgadza się na propozycję Augustynkowej, twierdzi nawet, że to bardzo miła kobieta, tylko pani Markowska ma odmienne zdanie w tej kwestii, mówi, że to jacy są przyszli teściowie ich syna Piotrusia jeszcze się okaże. W hollu redakcji "Samego Życia" dziennikarze gazety w niecierpliwością oczekują przybycia Dunina, kiedy ten wreszcie pojawia się w budynku drogę zagradza mu ochroniarz Karol i przepraszając wyjaśnia, iż otrzymał polecenie by go nie wpuszczać do środka. Następuje długa chwila konsternacji, nikt bowiem nie wie jak się zachować w zaistniałej sytuacji. [Robert Kufel]

100

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

W obronie Dunina występuje Janina, stanowczo pyta ochroniarzy kto wydał im polecenie nie wypuszczania do redakcji prawowitego redaktora naczelnego gazety. Karol nie chce ujawnić kto wydał mu ten zakaz, jednak tak jak wszyscy przypuszczali do podjęcia tej decyzji przyznaje się Turkiewicz, który także pojawia się w hollu, wyjaśnia, iż polecił ochronie by nie wpuszczała do budynku redakcji nikogo kto nie jest jej pracownikiem, a pan Dunin jako że nie jest już redaktorem naczelnym tym samym nie jest pracownikiem redakcji "Samego Życia". Teresa zauważa, że pan Turkiewicz jak dotąd nie przedstawił żadnego dokumentu podpisanego przez Zarząd spółki "KIM Investment Group" na temat zmian na stanowisku redaktora naczelnego gazety w związku z czym nie ma żadnych praw i póki co szefem także i pracowników ochrony jest Paweł Dunin. Turkiewicz wtrąca, że o zmianie na stanowisku redaktora naczelnego "Samego Życia' poinformowała wszystkich pani Marta Ignis, członek Zarządu i główny udziałowiec spółki będącej właścicielem gazety, tak więc ochrona winna wykonywać jego polecenia. Jankowska nie przyjmuje tych wyjaśnień, twierdzi, że to są sprawy spółki a nie redakcji i dopóki nie zostaną formalnie potwierdzone ich nie obowiązują. Kornacki przyznaje rację Teresie, mówi, że dopóki nie dostaną decyzji o zmianie naczelnego na piśmie ochrona nie powinna słuchać poleceń ludzi z zewnątrz, a taką właśnie osobą jest pan Turkiewicz. Turkiewicz nie poddaje się i nakazuje ochronie wyprowadzić Dunina z budynku redakcji, Janinie zaś zwraca uwagę by przystąpiła do pracy i powodowała niepotrzebnych scysji. Kubiakowa ostrzega całkowicie już zdezorientowanego Karola, że jeśli tylko śmie dotknąć Dunina to będzie miał z nią do czynienia, będzie musiał wyrzucić z redakcji także i ją. Paweł przerywa ten spór i w prostych słowach apeluje do Karola o rozsądek, mówi, iż wierzy, że jest on uczciwym pracownikiem i dobrze wie, co powinien teraz zrobić, wyjaśnia, że przyszedł tu na wyraźne żądanie całego zespołu redakcyjnego. Karol wciąż się waha, bo z jednej strony chciałby wysłuchać większości dziennikarzy domagających się wpuszczenia Pawła, z drugiej zaś strony powstrzymuje go przed tym nieprzyjazne spojrzenie Turkiewicza i groźba, iż jeśli się ugnie to wyleci z pracy. Przyglądający się z boku temu całemu zamieszaniu Ratajczak na polecenie Turkiewicza by osobiście wyprowadził za drzwi Dunina ratuje się ucieczką. Paweł raz jeszcze apeluje do Karola o zrozumienie, mówi, iż są w życiu każdego człowieka takie chwile, że trzeba się opowiedzieć po jednej albo po drugiej stronie i dla niego przyszła właśnie taka chwila. Karol po chwili zastanowienia przyznaje Duninowi rację i wpuszcza go do redakcji co wywołuje entuzjazm wśród dziennikarzy, Janina z radości całuje ochroniarza w czoło, zaś wściekły Turkiewicz komunikuje mu, iż z dniem dzisiejszym zostaje zwolniony z pracy, Pawła zaś ostrzega że będzie zmuszony wezwać policję. Zarówno Paweł jak i Karol nie biorą na poważnie słów "nowego" naczelnego, Dunin zaś w związku tym, iż jego gabinet jest chwilowo nieczynny zwołuje zebranie pracowników gazety w news room'ie. Augustynek wróciwszy do domu jest zaskoczony obecnością Markowskich, na dodatek nie udało mu się zdobyć przepustki dla Piotrka. Augustynkowie nie widzą jak powiedzieć rodzicom Piotrka, że nie spotkają się oni ze swoim synem. Tymczasem Agnieszka rozmawia z Markowskimi, ojciec Piotra wyjaśnia, iż on jest inżynierem i bardzo dobrze zarabia, zaś jego żona jest wziętym we Wrocławiu lekarzem stomatologiem, leczy nie tylko zęby, ale zajmuje się również profilaktyką zapobiegawczą i protetyką, dodaje, że myśleli, iż ich syn także zainteresuje się tą dziedziną medycyny, on jednak wybrał latanie, mówi też, iż oboje z żoną są zdania, iż w małżeństwie powinien panować układ partnerski, nie wystarczy, że mąż się realizuje, żona także powinna pracować zawodowo. Markowska wypytuje Agnieszkę o jej wykształcenie i plany na przyszłość, jest bardzo rozczarowana, że ma ona tylko maturę, twierdzi, że w obecnych czasach świadectwo dojrzałości oznacza tyle co nic. Agnieszka czuje się upokorzona tą opinią przyszłej teściowej. Za chwilę w salonie pojawia się stremowana Renata i przedstawia gościom swojego męża. Markowscy dopytują się kiedy będą mogli zobaczyć Piotrka, zmieszany Jerzy wyjaśnia, iż dzisiaj jest to niemożliwe, bowiem chłopak pełni dwudziestoczterogodzinną służbę i jakikolwiek kontakt z nim nie wchodzi w ogóle w rachubę. Na twarzach państwa Markowskich maluje się wielkie rozczarowanie, zgodnie stwierdzają, że wojsko jest jak więzienie. Augustynek by jakoś rozładować napiętą atmosferę proponuje gościom kieliszeczek nalewki, Markowski z zadowoleniem przyjmuje tę propozycję, a Markowska tylko przez grzeczność pozwala nalać sobie odrobinę trunku. Na redakcyjnych schodach Paweł dziękuje Janinie za wsparcie, jakie mu okazała, mówi, że gdyby nie ona to Karol miałby jeszcze większe problemy z podjęciem właściwej decyzji, dodaje, że jest pewny, iż wkrótce to całe zamieszanie się skończy i wszystko wróci do normy, mówi, że dziękuje jej tym bardziej, że ostatnio nie miał u niej najlepszych notowań. Kubiakowa oschle odpowiada, że nadal nie ma, ale po prostu nie lubi jak w taki sposób jak jego zwalnia się ludzi z pracy, dodaje też, że jeśli Turkiewicz rzeczywiście obejmie szefostwo redakcji to nie będzie się musiał zbytnio wysilać by ją zwolnić, bo sama odejdzie. Paweł przyrzeka, że postara się do tego nie dopuścić. Kubiakowa prosto w oczy wyznaje Duninowi, że teraz wszyscy są za nim, ale gdyby wiedzieli jaki on jest naprawdę to szybko zmieniliby o nim zdanie. Elżbieta, jako że nie miała z kim zostawić Krzysia razem z nim przychodzi do pracy. Krzyś pyta mamę czy tata pojechał po Agatę, Elżbieta wyjaśnia synowi, że nie po tylko do Agaty. Chłopiec przyznaje się matce, że tego wieczora, kiedy w ich mieszkaniu był Antek to słyszał jak Agata umawiała się z nim na coś jutro prosząc jednocześnie by o ich planach nie dowiedzieli się rodzice. Rowicka uświadamia sobie, że synek doskonale zdaje sobie sprawę, że Agata uciekła z domu. Henryk dociera do sklepu w Borkach, z którego dzwonił Antek, od ekspedientki dowiaduje się, że nielicznych o tej porze roku obozowiczów może szukać na Wilczym Rogu. Tymczasem podczas zebrania w news room'ie Paweł poddaje pod głosowanie wniosek o proklamowanie strajku okupacyjnego. Wszyscy pracownicy redakcji opowiadają się za protestem. Teresa telefonuje do matki i informuje ją, że nie wróci na noc ze względu na strajk w redakcji, prosi żeby się o nią nie martwiła. Danuta nieśmiało oznajmia córce, że spędzi wieczór w towarzystwie pana Baranowskiego. Teresa jest bardzo zaskoczona słowami matki, zaczyna nawet podejrzewać, że ta jest zakochana, jedną ze swoich koleżanek pyta czy blisko pięćdziesięcioletnia kobieta może się jeszcze zakochać. Marzena odpowiada, że dlaczego nie, miłość to nie ospa czy różyczka, że można ją przechodzić tylko raz w życiu. Na korytarzu Pawła zaczepia Turkiewicz i zdenerwowany pyta go dlaczego tak mu zależy żeby rozwalić redakcję, chce wiedzieć czy jest on świadomy swojego postępowania. Dunin wyjaśnia, iż decyzja o ogłoszeniu w redakcji strajku jest decyzją nie tylko jego, ale wszystkich pracowników, on zaś im tylko przewodniczy, zresztą na ich prośbę. Turkiewicz przyjaźnie poklepując Pawła po ramieniu prosi go by się wycofał ze strajku, on zaś ze swojej strony uzna całą sprawę za niebyłą. Dunin stanowczo odrzuca propozycję Turkiewicza, ten spodziewając się takiej reakcji raz jeszcze wypomina Pawłowi śmierć Zofii Poniemirskiej. Paweł sprowokowany tymi sugestiami dopada Turkiewicza i przypierając go do ściany pyta jakim prawem śmie on tak do niego mówić. Kornacki i Szafrański rozdzielają szamocących się Dunina i Turkiewicza, ten ostatni uśmiecha się zadowolony, że udała mu się ta prowokacja. W redakcyjnej kuchni już nieco spokojniejszy Paweł przeprasza kolegów za ten incydent, nie chce jednak powiedzieć czym tak zdenerwował go Turkiewicz, tłumaczy, że jego irytacja jest wynikiem zmęczenia panującą wokół napiętą atmosferą. Do Pawła wreszcie dzwoni Kacper i uspakaja, że po konsultacji ze swoimi prawnikami wie, iż Ignis nie ma żadnych podstaw do przejęcia gazety, prosi, aby wszyscy wytrwali w okupowaniu redakcji do czasu jego powrotu, jednocześnie domaga się by "Samo Życie" nadal regularnie ukazywało się w sprzedaży, bowiem nie mogą sobie pozwolić na utratę czytelników, obiecuje, iż przyjedzie w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin. Podczas biesiady w domu Augustynków Jerzy słysząc zapewnienia Markowskich iż w ich rodzinie panuje partnerski układ i wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą i wysnuwając z tego wniosek, iż Piotr powiedział już rodzicom że zostanie ojcem wznosi toast za zdrowi babć i dziadków. Okazuje się jednak, iż Markowscy nie są niczego świadomi, wiadomość, iż Agnieszka spodziewa się dziecka, którego ojcem jest Piotrek spada na nich jak grom z jasnego nieba. Podczas strajku w redakcji panuje iście sielska atmosfera, Jacek wraz z Krzysiem puszczają papierowe latawce, do tej zabawy przyłącza się reszta dziennikarzy. Elżbieta próbuje dodzwonić się do Henryka, jednak okazuje się to niemożliwe, jego telefon komórkowy jest poza zasięgiem nadajników. Tymczasem Antek smażąc przy ognisku złowione wcześniej ryby popisuje się przed Agatą wiedzą na temat wędkarstwa, mówi, że to jedyna rzecz jakiej nauczył się od swojego ojca, bo tylko "moczenie kija" sprawiało mu nie mniejszą przyjemność niż picie wódki. Agata wtrąca, iż ona nigdy nie zastanawiała się co jej ojcu sprawia przyjemność, mówi, że on jest zawsze taki spięty i skupiony i chyba nigdy nie zrobił niczego dla własnej przyjemności, a zawsze tylko dla zasady lub jakiejś idei. Antek stwierdza, że pewnie dlatego dyrektor Rowicki do czegoś w życiu doszedł. Chłopak słyszy nagle warkot silnika zbliżającego się do obozowiska samochodu, po chwili na polanę wolno wtacza się niebieska Skoda Felicia, z której wysiada Henryk Rowicki i surowym, pytającym wzrokiem wpatruje się w Agatę i Antka. [Robert Kufel]

101

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

Kiedy Henryk podchodzi do zaskoczonych jego obecnością w Borkach Agaty i Antka dziewczyna pyta ojca po co tutaj przyjechał? Rowicki odpowiada córce pytaniem "A jak myślisz?", potem nie czekając na odpowiedź z jej strony oświadcza, iż zadecydował położyć kres tej zabawie i wraca ona razem z nim do domu, daje Agacie i Antkowi pół godziny na spakowanie swoich rzeczy. Agata oświadcza ojcu, iż nie zamierza z nim nigdzie jechać, Henryk jednak nie przyjmuje tego do wiadomości, pyta czy wie w jakim stanie zostawiła matkę, krzycząc mówi, iż była ona nawet gotowa dzwonić po policję, chce wiedzieć dlaczego córka stawia swoich rodziców w takiej sytuacji, zarzuca jej iż zawiodła go i to w momencie kiedy najbardziej na nią liczył, twierdzi że tą swoją ucieczką niczego nie załatwi, rozumie co ona teraz przeżywa, ale właśnie teraz powinna być twarda, powinna walczyć, bo inaczej ludzie ją zniszczą. Agata ripostuje, iż ojciec także ją zawiódł i chyba szybciej on ją zniszczy niż ci ludzie o których wspomniał, raz jeszcze odmawia powrotu do domu, mówi, iż ojciec do niczego jej nie zmusi. Henryk jest zaskoczony słowami i stanowczą postawą Agaty, a Antek póki co nie zabiera głosu w tej coraz gorętszej dyskusji. Rowicki jak może stara się przekonać Agatę, iż nie jest jej wrogiem, dziewczyna jednak twierdzi, iż ojciec zniszczył jej życie, zarzuca mu, iż przez niego straciła przyjaciół, stała się tą gorszą, pyta go czy znowu każe jej znosić te wszystkie upokorzenia, których ostatnimi czasy nikt jej nie szczędził, pyta czy ma być dumna, iż jej ojciec jest zakażony wirusem HIV, chce wiedzieć gdzie tu jest powód do dumy. Antek prosi dziewczynę by przestała, ta jednak histerycznie płacząc odpowiada, że nie może przestać, mówi, iż całe życie była wpatrzona w swojego ojca jak w obrazek, wierzyła w każde jego słowo, bo on zawsze miał rację, zawsze wszystko wiedział, nawet cudem zakaził się HIV-em, ale teraz już mu nie wierzy, dodaje, iż to on ma HIV-a a nie ona i może się on z nim obnosić gdzie chce, ale jej niech w to nie miesza. Henryk pyta córkę czy miał zataić prawdę, Agata odpowiada, iż dla ojca zawsze tylko prawda była najważniejsza, w jej imię robił wszystko, potem stanowczo żąda by ojciec zostawił ją w spokoju, po czym ucieka. Henryk chce biec za nią, ale Antek powstrzymuje Rowickiego mówiąc, iż Agata potrzebuje spokoju i czasu żeby wszystko sobie przemyśleć i jakoś się z tym uporać, mówi, iż ona jest teraz przerażona, ale to minie. Henryk przysiada zrezygnowany na pniu drzewa, a Antek biegnie za zdenerwowaną Agatą. Markowscy wciąż nie mogą ochłonąć po niespodziewanej wiadomości jaka do nich dotarła, iż wkrótce zostaną dziadkami. Markowski mówi, iż czuje się zaskoczony, bo nie spodziewał się, iż w tak młodym wieku syn obdarzy go wnukiem, Markowska wtrąca, że to jeszcze trochę potrwa, więc mąż zdąży się do tej nowej roli przyzwyczaić. Augustynkowa widząc, iż przyszła teściowa przyjęła tę wiadomość z podziwu godnym spokojem zauważa, iż chyba zdążyła się ona już pogodzić z myślą, że będzie babcią, Malina kłamiąc bez zmrużenia oka odpowiada, iż Piotruś jakiś czas temu powiedział jej o wszystkim. Agnieszka jest nieco zaskoczona tym stwierdzeniem, ale nijak ma się ono do zaskoczenia Markowskiego który ma za złe żonie, iż trzymała to przed nim w takiej tajemnicy. Malina by wybrnąć jakoś z tej niezręcznej sytuacji odpowiada mężowi, iż Piotr chciał ojca osobiście o wszystkim poinformować. Jerzyk chcąc dać synowi szansę wykazania się mówi, iż nie zdradzi się przed nim, iż już o wszystkim wie. Augustynek by jakoś rozładować napiętą atmosferę wznosi toast za przyszłego wnuka, Markowski żartobliwie nazywa swoją żonę babcią, ta jednak nie chce by mąż do niej tak mówił, potem nagle zmienia temat rozmowy i uświadamia Agnieszkę, iż w ciąży powinna szczególnie dbać o zęby, bo inaczej posypią się jej one w zastraszającym tempie, zaleca jak najszybszą kontrolę stomatologiczną, Jerzyk zaś dodaje, iż przyszły wnuk na pewno będzie stomatologiem, bo przecież ma to zapisane w genach. Agnieszka czuje się nieco zmieszana słuchając ojca Piotrka, bo dobrze wie, iż jej dziecko ma zupełnie inne geny niż się wszystkim wydaje. W redakcji "Samego Życia" trwa strajk dziennikarzy. Ratajczak nie wiedząc jak zakończy się ten spór i kto w ostateczności zostanie redaktorem naczelnym asekuruje się i próbuje grać na dwa fronty, najpierw przychodzi do Turkiewicza i pyta go czy podobnie jak i reszta zespołu postanowił zostać na noc w redakcji. Turkiewicz odpowiada, iż zamierza zostać a nawet na stanowisku redaktora naczelnego doczekać emerytury. W związku z tym Ratajczak proponuje Turkiewiczowi, iż przyniesie mu kocyk. Już na korytarzu Ratajczak spotyka Dunina, swoją obecność w gabinecie naczelnego wyjaśnia tym, iż poszedł sprawdzić żeby się ten Turkiewicz za bardzo nie panoszył, mówi złośliwie, że on siedzi tam jak trusia i nawet boi się wyjść do toalety, z oburzeniem dodaje, iż poprosił go o kocyk, bo zamierza nocować na tym swoim nowym stołku, złośliwie mówi jeszcze, iż pewnie Turkiewicz myśli, iż można zostać redaktorem naczelnym przez zasiedzenie, pociesza Pawła iż wkrótce całe to zamieszanie się wyjaśni i prawowity szef "Samego Życia" wróci do swojego gabinetu, komplementuje Dunina stwierdzeniem iż ma on klasę i głowę na karku, a Turkiewicz jest zwykłym dyletantem i szumowiną, zaprasza go też do swojego gabinetu gdzie będzie mógł spokojnie przenocować. Paweł nieświadom podwójnej gry Ratajczaka przyjmuje jego propozycję i dodatkowo prosi jeszcze o kocyk, sekretarz redakcji obiecuje, iż dostanie on nawet dwa pledy. Augustynkowie gotują się do snu, Jerzy jest trochę zły na żonę, iż odstąpiła ona Markowskim ich sypialnię i teraz oni sami z muszą się męczyć na polowych łóżkach, pyta też Renatę dlaczego jest dzisiaj taka zła, mniema, iż może nie podobają się jej przyszli teściowie Agnieszki. Renata zaprzecza, mówi, że to całkiem mili ludzie, tylko nie może się pogodzić, iż Piotrek już dawno powiedział swojej matce o dziecku, a ich córka nie pisnęła nawet słówka o tym, że jest w ciąży, dodaje, iż ona specjalnie im nie powiedziała, bo bała się, iż będą ją popychali do tego małżeństwa, a sama nie jest do końca pewna czy tego chce. Jerzy stwierdza, iż żona wyciąga zbyt pochopne wnioski, radzi jej by lepiej poszła spać niż ma dalej tak głupio kombinować. Renata mówi jeszcze, że chyba trzeba będzie powiedzieć o tej karze dla Piotrka, w końcu przecież chłopak uciekł z jednostki by spotkać się z ich córką, choć z drugiej strony jak Markowscy dowiedzą się, że ich synuś popadł w tarapaty przez Agnieszkę to będą na nią patrzeć jeszcze bardziej krytycznie niż dotychczas, przecież i tak nie podoba się im iż przyszła synowa nie ma wykształcenia i porządnego zawodu. Jerzy mówi, iż wymyśli coś innego, może usprawiedliwi nieobecność chłopaka wzmożonymi ćwiczeniami bojowymi lub inspekcją NATO-wską, a o tym wszystkowiedzący Markowski nie wyczyta w żadnym przewodniku czy internecie. Tymczasem w pokoju obok spać kładą się także i Markowscy. Jerzyk chce wiedzieć dlaczego żona wcześniej nie powiedziała mu o ciąży Agnieszki, Malina wyjaśnia, że sama nic nie wiedziała, a udając dobrze poinformowaną chciała ratować sytuację, przecież nie mogła dopuścić do tego by ci prości Augustynkowie pomyśleli sobie o nich i o Piotrku że nie potrafią się dogadać. Jerzyk stwierdza, że teraz rozumie dlaczego Piotrusiowi tak śpieszyło się z tym ślubem, Malina zaś dodaje, że nie tylko jemu, mówi że ta cała Agnieszka ma głowę na karku, "złapała" chłopaka "na dziecko" i zadowolona, ani jej w głowie teraz studia, bo po co, mąż będzie za nią pracował, stwierdza iż ta dziewczyna nie ma za grosz ambicji. Markowski pobudzony alkoholową nalewką Augustynka dobiera się do żony, Malina jednak nie ma ochoty na żadne miłosne igraszki, gasi światło i odwracając się od męża zasypia, a rozczarowany Jerzyk chcąc nie chcąc czyni to samo. Rowicki nie chce wracać do domu bez córki, dlatego kiedy tylko Antek na chwilę oddala się od ogniska rozpalonego na polu namiotowym raz jeszcze próbuje porozmawiać z Agatą, już łagodnym tonem mówi, iż poczeka aż dziewczyna zechce go wysłuchać i zrozumieć, przecież ona dobrze wie, iż jej ojciec jest uparty i nie ustąpi, mówi, iż może go ona ignorować, ale i tak z nim nie wygra. Agata pyta ojca o co walczą, Henryk odpowiada, że o jej przyszłość, mówi iż nie pozwoli by córka w tak głupi sposób zniszczyła swoje życie. Agata z nutką sarkazmu w głosie stwierdza, iż ojciec na pewno zniszczy je mądrze, systematycznie i z premedytacją według własnej ideologii. Rowicki nie widząc sensu na porozumienie udaje się do swojego samochodu z gasnącą nadzieją, iż Agata jednak zmieni zdanie i wróci razem z nim do domu, dziewczyna jednak układa się do snu w swoim namiocie. Antkowi żal jest Rowickiego proponuje mu więc by przenocował on wraz z nim w jego namiocie, Henryk jednak odmawia, mówi, iż tej nocy i tak nie zaśnie więc posiedzi sobie w aucie i poobserwuje rozgwieżdżone mazurskie niebo. Tymczasem w redakcji Elżbieta pyta Teresę jaki jest ten Antek Knapik, Jankowska odpowiada, że to inteligentny i odpowiedzialny chłopak który jej zdaniem zainteresował się Agatą. Rowicka wtrąca, że to ją właśnie niepokoi, przecież oni wzięli namioty, wyjechali razem i dlatego nie wie co ma o tym myśleć, pyta koleżankę czy pomiędzy tym chłopakiem a nauczycielką, z którą mieszka mogło coś być. Teresa absolutnie to wyklucza i zaczyna rozumieć co tak niepokoi Elżbietę, pewnie myśli, że pomiędzy Antkiem a Agatą mogło dojść do intymnego pożycia, mówi iż na jej miejscu bardziej by się przejmowała Henrykiem niż tymi dzieciakami, bo to mężczyzna z żelaznymi zasadami i Bóg jeden wie jak zareaguje kiedy przejedzie na miejsce. Na dole w hollu budynku redakcji "Samego Życia" pan Lucjan i Janina wspominają dawne czasy, kiedy to strajki były codziennością, Kubiakowa mówi, iż kiedyś na strajk przywieźli im masło z darów, ale było ono tak słone, że nie dało się go jeść, za to jego żółty kolor powodował, iż ludzie potrafili się najeść samym tylko widokiem tego specjału, a te norweskie śledzie, którymi ich obdarowywano do tej pory śnią jej się po nocach. Michalak przełykając ślinkę proponuje by zmienili temat, bo rozmowy o jedzeniu w pewnych okolicznościach mogą być bardzo niebezpieczne dla zdrowia i spojrzawszy na zgłodniałego Karola zauważa, iż ten to ma mord w oczach. Janina stwierdza, że także jest głodna, a tam na górze dziennikarze też pewnie marzą o czymś do jedzenia. Pan Lucjan przypomniawszy sobie słowa Pisma Świętego: "Głodnego nakarmić, gołego przyodziać, spragnionego napoić" postanawia przekazać na rzecz Komitetu Strajkowego wszystkie jadalne części swojego kiosku. Janina zauważa, że to przecież grozi bankructwem jego kiosku, a poza tym ma on tam same słodkie rzeczy, którymi nikt się nie naje. W związku z tym Michalak postanawia udać się do sklepu by poczynić jakieś konkretne zakupy, jednak ochrona ostrzega go, iż nie będzie mógł on potem wrócić do redakcji. Po zakupy deklaruje się iść Karol, bo on ma prawo wychodzić i wchodzić do redakcji kiedy tylko chce. W tym czasie w news room'ie Dunin, Kornacki i Szafrański dyskutują o strajku. Andrzej uważa, iż powinni pójść za ciosem i zawalczyć o więcej, jego zdaniem trzeba opisać ich protest i zamieścić na pierwszej stronie "Samego Życia" by nagłośnić całą tę sprawę. Paweł uważa, że to zły pomysł, przecież oni nie strajkują tutaj w imieniu całego środowiska dziennikarskiego, nie żądają żadnych zmian w ustawodawstwie tylko walczą o konkretną, globalnie małoistotną sprawę, a wewnętrzne przepychanki w "Samym Życiu" nikogo nie zainteresują, bo nie ma w tym żadnej ideologii poza finansową. Kornacki nie ustępuje i proponuje żeby w takim razie napisali coś o finansach, które paraliżują wydawanie prasy, jednak i ten pomysł nie podoba się Duninowi i Szafrańskiemu. Paweł decyduje, że o strajku w ogóle nie będą pisać tylko spokojnie poczekają na powrót Kacpra Szpunara, a Andrzej, jeśli chce pisać to może, ale w swoim pamiętniku. Podczas kiedy Janina i Lucjan przygotowują dla strajkujących dziennikarzy skromną kolację do redakcji w asyście kilku kelnerów wkracza Donata ze wspaniałymi daniami ze swojej restauracji. [Robert Kufel]

102

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 23 min

Donata wraz z kelnerami wkracza do news room'u i obwieszcza dziennikarzom, iż pomyślała, że będą oni głodni, dlatego przyniosła im kolację. Strajkujący dziennikarze są zachwyceni frykasami, jakie przyniosła im Donata, Jacek stwierdza, że przy takim wyżywieniu mógłby protestować cały rok. Leszczyńska tryumfuje, całuje Pawła na przywitanie i potem robiąc co tylko się da daje wszystkim do zrozumienia, że ona i Dunin stanowią parę. Po chwili do news room'u z tacą pełną kanapek wchodzi Janina, Donata jakby nie dostrzega tego, co przygotowała sprzątaczka i poleca jej przynieść talerze, Kubiakowa jednak odmawia i urażona butą Leszczyńskiej wycofuje się ze swoim skromnym poczęstunkiem. Elżbieta i Teresa nie chcąc dawać Donacie większej satysfakcji z tryumfu, jaki odniosła i nie chcąc też robić przykrości Kubiakowej częstują się przygotowanymi przez nią kanapkami mówiąc, iż chleb z twarogiem i dżemem to ich ulubione danie. Owe kanapki bardzo smakują także ochroniarzom, Mariusz mówi, że kiedy tylko przyjeżdża do domu do Świnoujścia to jego matka przygotowuje mu właśnie takie jedzenie. Janina jest zadowolona, że chociaż ktoś docenił jej wysiłek, choć zdaje sobie sprawę, iż jej kanapki nijak się mają do tych frykasów, które przyniosła Leszczyńska. Teresa udaje się z kolacją do zgłodniałego Turkiewicza i proponuje mu, aby jeśli tylko ma ochotę przyłączył się do ich protestu. Turkiewicz stanowczo odrzuca tę propozycję, a kiedy tylko Jankowska zamyka za sobą drzwi prawie natychmiast pożera przyniesione przez nią kanapki. Tymczasem u siebie w mieszkaniu Danuta spędza uroczy wieczór w towarzystwie pana Baranowskiego, razem spożywają kolację popijając ją suto markowym winem i rozmawiają o długich wieczorach, które do chwili kiedy się nie poznali musieli spędzać w samotności. Agnieszka płacze z powodu państwa Markowskich, którzy już podczas pierwszego spotkania nie szczędzili jej złośliwości, żali się matce, że dorosłe życie jest takie trudne i teraz chciałaby znowu być małą dziewczynką. Renata przytuliwszy córkę do swojej piersi próbuje jej wytłumaczyć, że to nie z teściami będzie żyła tylko z Piotrkiem, a on jest przecież dobrym chłopakiem i na pewno będzie też wspaniałym mężem. Do stojącego na uboczu Andrzeja z zazdrością przyglądającego się Pawłowi podchodzi Edyta i pyta go czy chciałby być takim zwycięzcą jak Dunin. Kornacki zdając sobie sprawę, że to śmieszne odpowiada, że chciałby tak tryumfować jak Paweł teraz, bo pomimo tego, iż to dzięki niemu wszyscy solidarnie wystąpili w obronie Dunina to obserwując ten entuzjazm wokół naczelnego sam czuje się odrzucony i niepotrzebny. Edyta stwierdza, że to rzeczywiście głupie doprowadzić armię na pole bitwy i zmartwić się, że do ataku poprowadzi ją generał, ale tak już jest w życiu i nie im jest dane to zmieniać, potem proponuje by poszli spać i kładzie się obok Andrzeja. Tymczasem Małgosia rozmawia z matką o przyczynach swoich niepowodzeń w szkole, uważa, że ojciec jej nie kocha i przez niego ma duże trudności w nauce, informuje ją też, iż z przecieków od wychowawczyni dowiedziała się, iż w napisanym teście predyspozycyjnym do liceum na czterdzieści możliwych punktów zdobyła jedynie dwadzieścia jeden. Barbara jest wstrząśnięta tak słabym wynikiem córki, natychmiast telefonuje do męża z informacją o wyniku Małgosi, prosi go też by natychmiast przyjechał do domu. Kornacki wysłuchawszy żony stwierdza, że muszą sobie wreszcie uświadomić, iż Małgosia nigdy nie sprosta ich oczekiwaniom, dodaje, że szlag go trafia, bo robi wszystko z myślą o córce, ale jakoś nic z tego nie wynika, odmawia przyjazdu do domu tłumacząc, że ma strajk w redakcji i nie może stąd wyjść. Barbara czuje się urażona odmową męża, mówiąc, iż następnym razem, kiedy będzie go potrzebowała to w ogóle mu o tym nie powie przerywa połączenie. Do Henryka telefonuje Elżbieta, dowiaduje się o męża, iż odnalazł on Agatę na Mazurach, ale córka póki co nie chce wracać do domu. Elżbieta spokojniejsza już, że Agacie nic się nie stało kładzie się spać na podłodze swojego redakcyjnego pokoiku obok już dawno śpiącego Krzysia. Tymczasem do auta Rowickiego podchodzi Antek i wyraża pragnienie porozmawiania z dyrektorem. Henryk zaprasza chłopaka do samochodu. Antek stara się przekonać Rowickiego, iż nie może on w taki sposób jak dotychczas rozmawiać z Agatą, bo to do niczego nie doprowadzi, a dziewczyna jeszcze gotowa odsunąć się od własnego ojca, a tego przecież nikt nie chce, mówi, że chciałby żeby Agata była szczęśliwa, twierdzi, że ona jest bardzo dojrzała i nie powinna być traktowana jak dziecko. Henryk, choć początkowo czuje się nieco urażony słowami Antka to jednak głęboko zastanawia się na tym, co powiedział mu ten młody chłopak. Andrzej rozmawia z Elżbietą o Małgosi, mówi, że gdyby to było jego własne dziecko to mógłby sobie jakoś wytłumaczyć jej postępowanie, że sam podobnie zachowywał się w młodości. Rowicka wspomina czas, kiedy to Barbara straciła kolejną ciążę i wtedy załamany tym faktem Andrzej przyszedł do niej do domu i powiedział, że by oddał duszę diabłu w zamian za dziecko i wtedy właśnie powiedziała mu o Małgosi i możliwości jej adopcji. Kornacki stwierdza, że musi odnaleźć biologiczną matkę Małgosi i porozmawiać z nią. Elżbieta nie rozumie po co Kornacki chce jej szukać i czego spodziewa się po ewentualnej rozmowie z tą kobietą, jednak Andrzej nie może jej odpowiedzieć, bo tę dyskusję przerywa wejście Edyty z wiadomością, iż podobno Turkiewicz zabarykadował się w swoim gabinecie. Tymczasem Marta Ignis po spotkaniu ze Slotnym telefonuje do Turkiewicza, który już kilkakrotnie próbował się z nią skontaktować i dowiaduje się o okupacji budynku redakcji "Samego Życia" przez dziennikarzy gazety. Marta Ignis informacje o strajku w redakcji "Samego Życia" początkowo przyjmuje jako żart, jednak tan naprawdę to fakt ten wzbudza w niej złość, bo zdaje sobie sprawę, że jej walka o schedę po Igorze jeszcze się nie skończyła, a już pojawił się nowy i to bardzo poważny przeciwnik na jej drodze do przejęcia całkowitej kontroli nad spółką "KIM Investment Group". [Robert Kufel]

103

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 24 min

Rankiem następnego dnia, kiedy Rowicki budzi się dostrzega Antka i Agatę, która czule przywitawszy się z chłopakiem udaje się nad jezioro by się umyć. Henryk korzystając z okazji podchodzi do Antka i przysiadłszy na ławce pyta go dlaczego wyjechał z Agatą i co łączy go z jego córką i czy zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił. Antek urażony oskarżycielskim tonem komunikuje Rowickiemu, że albo będą rozmawiali normalnie jak facet z facetem albo wcale, potem wyjaśnia, że namawiał Agatę żeby nie uciekała z domu, tłumaczył, że ten wyjazd do niczego nie doprowadzi, ale ona nie chciała go słuchać, więc dlatego postanowił jej towarzyszyć by uchronić przez złem, ale niestety to zło przejawia się w dyrektorze. Henryk podejrzewa, że Antek zakochał się w Agacie, wprost pyta go czy to prawda, a kiedy chłopak potwierdza przyjaźnie poklepuje go po plecach i mówi, że w takim razie nie pozostaje mu nic innego jak mu zaufać. Pan Lucjan grając w hollu wraz z Krzysiem w piłkę nożną wspomina mecz rozegrany swego czasu pomiędzy drużynami dziennikarzy i aktorów, w którym to Jacek strzelił w ostatniej minucie zwycięskiego gola, potem demonstruje Krzysiowi jak do tego doszło, jednak strzela tak niefortunnie, że piłka wpada wprost pod nogi wchodzącej akurat do redakcji Marty Ignis. Skonsternowany tym zdarzeniem Michalak milczy, bo nie wie co powiedzieć, Ignis zaś bez słowa oddaje Krzysiowi piłkę i wsiadłszy do windy udaje się na górę. Tymczasem Teresa przez telefon rozmawia ze swoją matką, jednak zobaczywszy wychodzącą z windy Ignis wybucha śmiechem. Marta bez słowa komentarza kieruje się do gabinetu Turkiewicza, a rozweselona Teresa pyta matkę jak dała sobie radę sama bez córki. Danuta odpowiada, że doskonale, dodaje jednaj, iż ma córce coś ważnego do powiedzenia, ale nie może zrobić tego przez telefon. Okazuje się, że Danuta spędziła noc z Baranowskim, teraz czuje się tym zawstydzona, nie wie też jak ma powiedzieć o tym Teresie. Dariusz wtrąca, że przecież są dorośli, kochają się, więc nie muszą się nikomu z niczego tłumaczyć. Danuta nieśmiało wyznaje Baranowskiemu, że ta ich wspólna noc zmieniła całe jej życie, twierdzi też, że to nie powinno było się stać, ona bowiem jest już za stara na miłość i seks. Dariusz jest innego zdania, twierdzi, że oni mogą być za starymi do jazdy na deskorolce, ale nie do miłości, uważa, że wiek nie decyduje o tym, kiedy człowiek się zakocha. Danuta stwierdza, że bardzo długo była sama i teraz bardzo boi się zmiany, Baranowski przekonuje ją jednak by spróbowali, przecież obydwoje zbyt długo byli sami by teraz zmarnować tak wspaniałą szansę na jakąś odmianę w ich życiu. Jankowska czuje się przekonana i mówi, iż chyba zdecyduje się spróbować. Protestujący dziennikarze "Samego Życia" budzą się rankiem w bardzo dobrych nastrojach, Jacek dla żartu związuje sznurowadła butów Romka i kiedy chłopak wstaje to ku ogólnej radości upada na podłogę. Kiedy dziennikarze dowiaduje się, iż do redakcji przyszła Marta Ignis i rozmawia z Turkiewiczem skandują hasło "Turek, Turek, nie daj się, Turek, Turek, trzymaj się". Tymczasem Turkiewicz zirytowany ruganiem go przez Martę Ignis za jego nieporadność już całkowicie wyprowadzony z równowagi jej oskarżeniami podniesionym głosem upomina ją by na niego nie krzyczała, bo on nie jest małym dzieckiem tylko poważnym człowiekiem. Ignis ripostuje, że poważni ludzie odpowiadają za swoje słowa, a on obiecał jej przecież spokój w gazecie w zamian za fotel Dunina, a potem otworzywszy drzwi by mężczyzna mógł lepiej słyszeć skandujących dziennikarzy stwierdza, że chyba nic z tego nie wyszło, po czym zwalnia go z funkcji redaktora naczelnego "Samego Życia" za to, że nie potrafi poradzić sobie z krnąbrnymi pracownikami. Turkiewicz próbuje jeszcze załagodzić sytuację, obiecuje, iż wszystko załatwi, oskarża Dunina, że to on buntuje zespół, jednak Ignis nie zmienia swojej decyzji, co więcej, uświadamia Turkiewiczowi, że daleko mu do Dunina, w porównaniu z im jest bardzo malutki. Agnieszka ponaglana przez matkę do załatwienia świadectwa pracy z redakcji decyduje się zatelefonować do Ratajczaka, ten telefon odbiera czasowo urzędujący w gabinecie sekretarza redakcji Paweł. Dunin jest szczęśliwy słysząc w słuchawce głos Agnieszki, dziewczyna zaś zaskoczona, że telefon odebrał Paweł a nie Ratajczak, szybko wyjaśnia po co dzwoni i natychmiast chce przerwać połączenie. Paweł błaga Agnieszkę by się nie rozłączała, obiecuje jej, że poleci Ratajczakowi by przygotował dla niej świadectwo pracy, potem chce się wytłumaczyć ze swojego postępowania, ale wpadają doń Jacek i Romek z rewelacyjną wiadomością o wyrzuceniu przez Ignis Turkiewicza, więc przeprasza Agnieszkę, ale nie może z nią dłużej rozmawiać, bo wzywają go obowiązki służbowe. Agnieszka jest bardzo poruszona rozmową z Pawłem, w jej oczach pojawiają się łzy. Tymczasem Jacek wzywa wszystkich do hollu, by mogli godnie pożegnać Turkiewicza, ich "dobowego" naczelnego. Elżbieta i Paweł są zdania, że nie powinno się kopać leżącego, jednak Starczewski i Jankowska nie mogą odmówić sobie przyjemności by raz jeszcze na koniec nieco upokorzyć znienawidzonego Turkiewicza. Kiedy "dobowy" redaktor naczelny "Samego Życia" pojawia się w windzie zgromadzeni w hollu dziennikarze wyklaskują opuszczającego redakcję Turkiewicza nie szczędząc mu przy tym złośliwych przytyków. Turkiewicz z trudem hamuje złość, jednak już stojąc w drzwiach odwraca się jeszcze i oświadcza wszystkim, że są przegrani i dopiero po tych słowach definitywnie opuszcza budynek redakcji. Henryk postanawia zaufać Antkowi i samemu, bez córki wrócić do Warszawy, żegnając się z Agatą przeprasza ją za swój wczorajszy wybuch i słowa, które niepotrzebnie padły, zapewnia ją też, że w każdej chwili jest gotów po nią przyjechać. Agata także przeprasza ojca za wypowiedziane wczorajszego wieczora ostre słowa pod jego adresem, prosi by pozdrowił mamę i Krzysia i zapewnił ich, że nic złego jej się nie dzieje. Agata i Antek długo patrzą na oddalającą się Skodę Felicię Rowickiego, dziewczyna ocierając łzy wzruszenia mówi, że płacze jak mała dziewczynka, choć jak nigdy dotąd czuje się bardzo dorosła. Antek dodaje, że choć nie pamięta już kiedy ostatni raz płakał to jednak wciąż czuje się małym chłopcem. Do news room'u przychodzi Marta Ignis i komunikuje wszystkim, iż zwolniła pana Turkiewicza za jego nieumiejętność pracy w zespole, tak więc redaktorem naczelnym "Samego Życia" nadal pozostaje Paweł Dunin, potem prosi wszystkich by powrócili do pracy. Kornacki nieśmiało zauważa, iż jak na razie zostało spełnione tylko jedno żądanie Komitetu Strajkowego, mianowicie przywrócenie Dunina na stanowisko redaktora naczelnego gazety, pozostaje jeszcze postulat wstrzymania wszelkich działań dotyczących zmian w redakcji aż do powrotu do Polski Kacpra Szpunara. Ignis nie uznaje tego żądania i grozi dziennikarzom, iż jeżeli natychmiast nie przystąpią do pracy to będzie zmuszona wezwać policję. Kiedy nikt na poważnie nie przyjmuje gróźb Ignis zdenerwowana kobieta telefonuje po policję. Augustynkowi nie udaje się zdobyć dla Piotrka przepustki, rad nie rad musi poinformować jego rodziców, że nie będą mogli zobaczyć się ze swoim synem. Markowscy są bardzo rozczarowani, że nie spotkają się z Piotrkiem, oczekują od Jerzego wyjaśnień co jest tego powodem. W redakcji "Samego Życia" pojawia się policja, jednemu z funkcjonariuszy z trudem udaje się uspokoić przekrzykujących się nawzajem dziennikarzy i próbuje ustalić kto jest prawowitym właścicielem gazety. Nagle w drzwiach redakcji pojawia się Kacper Szpunar i oświadcza, iż on jest jedynym i prawowitym właścicielem "Samego Życia". [Robert Kufel]

104

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

Kacprowi Szpunarowi dość szybko udaje się rozprawić z Martą Ignis, choć pozostaje tajemnicą jak tego dokonał. Stanowczość Szpunara imponuje wszystkim dziennikarzom "Samego Życia", którzy gratulują mu bezpardonowego pozbycia się konkurenta, Elżbieta stwierdza, iż Kacper zachował się jak Gary Cooper w filmie "W samo południe", Jacek zaś wyraża dumę, iż może pracować właśnie dla Szpunara, potem wszyscy wznoszą toast za ich nowego starego właściciela. Kacper dziękując za gratulację mówi, że Ignis nie miała żadnego prawa wzywać policji. Marta wciąż nie może pogodzić się z porażką, przychodzi do redakcji i chce w cztery oczy porozmawiać z Kacprem. Szpunar zgadza się porozmawiać z Ignis, mówi, że czas chyba definitywnie zakończyć tę sprawę, mówi, iż wie, dlaczego chce ona tak nagle sprzedać gazetę, przecież na gwałt potrzebuje pieniędzy. Ignis udaje, iż nie rozumie o czym Szpunar mówi, ten pokazując jej pewne dokumenty stwierdza, że nie tylko Igor był zadłużony po uszy, ona także ma potężne długi, dodaje iż zainteresował się niektórymi jej operacjami finansowymi i z nich niezbicie wynika iż działała ona na szkodę spółki "KIM Investment Group", tak więc nie ma ona teraz prawa stawiać mu jakichkolwiek warunków. Ignis złowrogo patrzy na Kacpra i uświadamia sobie, że ten trzyma ją w szachu, teraz jest całkowicie od niego uzależniona. Tymczasem pracownicy redakcji nadal świętują zakończenie strajku i powrót Pawła Dunina na stanowisko redaktora naczelnego, pan Lucjan popijając szampana ze zwykłej szklanki zauważa, iż zdarzało mu się już pić ten trunek w odpowiedniejszych kielichach, ale ten smakuje wyśmienicie, a z tego wniosek, że smak szampana nie zależy od naczynia, ale od okazji. Jedynie Karol nie ma powodu do świętowania, przecież podczas strajku wykonując polecenia Turkiewicza zachował się jak świnia. Pan Lucjan pociesza ochroniarza stwierdzeniem, że chyba nie widział on jeszcze prawdziwej świni, Janina zaś dodaje, iż najważniejsze, że mężczyzna w końcu stanął po właściwej stronie barykady, a rana na jego sumieniu do wesela się zagoi i komunikuje wszystkim, że wkrótce Agnieszka wychodzi za mąż. Markowska nie może się pogodzić z myślą, iż nie zobaczy się z Piotrkiem, strofuje swojego męża by miast bezczynnie siedzieć chociaż raz w życiu zachował się jak mężczyzna i pomógł swojemu dziecku. Jerzyk jest bezradny, nie wie co mógłby jeszcze zrobić, przecież Augustynek nic nie wskórał, a on przecież zna w Dęblinie wszystkich. Malina zauważa, że Augustynka nic nie obchodzi ich syn, ważne, że jego córka złapała dobrą partię, a o resztę niech się martwią inni. Markowski nie rozumie czego żona chce od Agnieszki, przecież to bardzo miła dziewczyna. Malina ubolewa nad naiwnością swojego męża, uświadamia mu, iż małżeństwo Agnieszki z Piotrkiem to jedyna szansa dla tej dziewczyny by wydostać się z tego grajdołu, przecież ona nie ma tutaj żadnej przyszłości. Jerzyk skutecznie podbudowany przez żonę postanawia, że pójdzie do koszar i spróbuje wydostać zeń Piotrka, udaje się do Augustynka i proponuje by razem poszli do jednostki to może wspólnie wskórają coś w sprawie przepustki. Jerzy zgadza się pójść z Markowskim, choć wie, że to bezcelowe. Kacper kontaktuje się z Zygą, prywatnym detektywem i zleca mu odnalezienie zabójców Igora. W końcu i Pawłowi udaje się porozmawiać ze Szpunarem, także i on gratuluje mu spektakularnego sukcesu. Kacper nieco umniejsza swoje zasługi, mówi, że tej kretynce Marcie zupełnie poprzewracało się w głowie i ktoś wreszcie musiał jej to uświadomić, teraz już nic nie będzie kombinowała, potem dziękuje Pawłowi, że pod jego nieobecność zajął się matką. Dunin nalewając Szpunarowi whisky pyta czy dowiedział się czegoś na Malediwach, Kacper odpowiada, że niewiele, niby tamtejsza policja prowadzi śledztwo, ale na razie wiedzą tylko tyle, że to było morderstwo. Paweł chce wiedzieć co w takim razie Kacper zamierza, ten zataja przed przyjacielem swoje plany i mówi tylko, że teraz przede wszystkim zajmie się pogrzebem i odwiedzi matkę. Agnieszka przychodzi do pokoju Markowskiej i proponuje jej herbatę. Malina dziękuje, ale korzystając z okazji postanawia porozmawiać z przyszła synową, pyta ją jak wyobraża ona sobie życie z jej synem, jakie są jej oczekiwania i ambicje zawodowe, chce wiedzieć czy zamierza być ona na utrzymaniu męża czy też chce podjąć jakąś pracę. Kiedy Agnieszka odpowiada, że mama załatwia jej pracę w kantynie Markowska nie omieszka wypomnieć jej wykształcenia, z którym nie ma ona szans na znalezienie dobrej pracy. Agnieszka z przykrością słucha słów przyszłej teściowej. Przed budynkiem redakcji "Samego Życia" Teresa czeka aż wyjdzie stamtąd Kacper, kiedy ten wreszcie się pojawia Jankowska zaczepia go i proponuje mu wspólną kolację, przy której mogliby spokojnie porozmawiać. Szpunar bardzo oschle odmawia Teresie, tłumaczy, że nie było go kilka dni i ma do załatwienia mnóstwo spraw, poza tym teraz jedzie do matki. Jankowska odchodzi speszona, bardzo intryguje ją jednak bardzo chłodny do niej stosunek Kacpra. Kiedy Henryk powraca do domu musi wyjaśniać synowi dlaczego nie przywiózł ze sobą Agaty, zapewnia Krzysia, iż siostra wkrótce wróci do domu. Rowicki wchodzi do pokoju córki i bawi się jej misiem, kiedy przychodzi tam i Elżbieta z rozrzewnieniem wspomina czas, kiedy to ze szkolnej wycieczki przywiózł Agacie tę pluszową zabawkę, mówi, że córka dotąd zawsze spała z tym misiem, teraz jednak on już jej nie wystarcza. Rowicka stwierdza, że muszą się z tym pogodzić, taka jest kolej rzeczy, trzeba sobie wreszcie uświadomić, iż z małej Agatki wyrosła już całkiem duża i fajna Agata, a nie każdy może się tym pochwalić. Tymczasem Antek przynosi od sąsiadującego z obozem gospodarstwa rolnego mleko i jajka i komunikuje Agacie, iż gospodyni zaprosiła ich jutro na zalewajkę. Agata jest pod wrażeniem życiowej zaradności Antka. Markowskiemu i Augustynkowi pomimo, że zrobili już wszystko co w ludzkiej mocy nie udało się załatwić przepustki dla Piotrka. Jerzy zaprasza swojego imiennika do kantyny oficerskiej na coś mocniejszego, Jerzyk początkowo odmawia tłumacząc się nadkwasotą i nadciśnieniem jednak w końcu urzeczony urodą Gaworowej daje się namówić na wypicie pięćdziesiątki wódki. Już przy stoliku Augustynek pyta Markowskiego co myśli o przyszłym małżeństwie Agnieszki i Piotrka, Jerzyk, jako że nie ma obok niego żony może być szczery więc przyznaje że młodzi cholernie się pośpieszyli. Teresa skarży się matce, iż Kacper po powrocie z Malediwów w ogóle jej nie zauważa, stał się zimny, niedostępny, zupełnie się zmienił, odniosła wrażenie, że to jest zupełnie ktoś inny. Danuta przekonuje córkę, że nie powinna się zrażać zachowaniem Kacpra, sądzi, iż on naprawdę jej teraz potrzebuje, twierdzi, że mężczyźni w takim przypadkach jak Szpunara zamykają się w sobie i tylko bliska ich sercu kobieta może im pomóc. Teresa nieco złośliwie pyta matkę odkąd to stała się ona taką znawczynią mężczyzn, pyta czy jej nagła zmiana poglądów nie jest przypadkiem sprawką pana Baranowskiego. Nieco zmieszana Danuta przyznaje się córce, iż zakochała się w Dariuszu. Teresa bardzo się cieszy, że wreszcie znalazł się śmiałek, który przywrócił matce wiarę w rodzaj męski, szczerze gratuluje jej wspaniałego wyboru. Tymczasem Kacper pojawia się w domu swojej matki, a ta nie szczędzi synowi uwag, że wyjechał zostawiając ją pod opieką jakiegoś ochroniarza, twierdzi, iż wcale mu na niej nie zależy. Kacper przeglądając zdjęcia Igora oświadcza matce, iż wie ona doskonale, że musiał pojechać na Malediwy. Anna odbiera Kacprowi zdjęcia Igora, ten wyrwawszy jej z rąk album żąda by przestała się go wreszcie czepiać, mówi, iż musi się ona wreszcie pogodzić z faktem, że jej Igusia już nie ma, zabili go, dodaje, iż wie, że matka wolałaby żeby to był on, ale on niestety żyje. Nagle odzywa się telefon komórkowy Szpunara, to dzwoni doń Zyga, prywatny detektyw i komunikuje mu, że zna już tych sukinsynów, którzy zabili Igora i Ilonę. [Robert Kufel]

105

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 24 min

Anna Szpunar, która przypadkowo słyszy jak Kacper rozmawia z kimś o Igorze przeczuwa, że stało się coś złego, pyta syna o co chodzi, kiedy jednak Kacper nie chce jej nic powiedzieć nabiera pewności, iż ten wie już kto jest odpowiedzialny za śmierć jej ukochanego Igusia. Janina po zakończeniu strajku w redakcji bardzo zmęczona, ale zarazem szczęśliwa wraca do domu i pomimo wypytywań synów i wnuka jak było chce najpierw wiedzieć jak oni sobie bez niej radzili, domaga się szczegółowej relacji. Maciek nieco enigmatycznie odpowiada babci, iż wszystko było w porządku, Kubiakowa jednak nie dowierza wnukowi, sądzi, że ten coś kręci. Maciuś raz jeszcze zapewnia, że wszystko jest O.K., nie było żadnego pijaństwa, a poza tym dzwoniła do niego mama i chce go zabrać na wakacje do Niemiec. Mirek potwierdza, iż Anita męczy go o paszport dla Maćka. Janina cały czas sądzi, że w domu pod jej nieobecność wydarzyło się coś szczególnego, Maciek przyznaje wreszcie, iż tata stłukł jej kryształową cukiernicę. Janina z radością oświadcza, że to bardzo dobrze, bo bardzo jej nie lubiła, ta cukiernica była po prostu brzydka. Po zakończonym proteście do swojego mieszkania wraca także Andrzej i entuzjastycznie relacjonuje Barbarze przebieg strajku i jego nieoczekiwany finał. Kornacka w ogóle nie przejawia zainteresowania opowieścią męża i chłodno komunikuje mu, że trzeba znaleźć jakąś szkołę dla Małgosi, bo jest gorzej niż myślała, test predyspozycyjny który pisała był bajecznie prosty, a ona mimo to kompletnie go zawaliła. Andrzej bardzo niezadowolony z wyników w nauce Małgosi mówi, że czas by córka zaczęła sama sobie radzić. Barbara nie omieszka wypomnieć mężowi, że praca jest dla niego najważniejsza, a domowymi problemami lepiej się nie zajmować, bo te zapewne same się rozwiążą. Kornacki nie bardzo rozumie o co chodzi żonie, ta jednak nie zamierza mu niczego tłumaczyć i zagłębia się w lekturze książki. Andrzej zirytowany milczeniem żony wychodzi z pokoju, a Barbara czuje się usatysfakcjonowana, że udało się jej zdenerwować męża. Kacper spotyka się ze swoim informatorem Zygą i dowiaduje się od niego, że za zabójstwo Igora i Ilony odpowiedzialni są dwaj ludzie Stingera, Szajba i Cichy, wyjaśnia, że ci dwaj byli na Malediwach tylko przez dobę, mieli ze sobą fałszywe paszporty, a poza tym jego człowiek rozpoznał ich ze zdjęć, potem zaraz po wykonaniu zadania wrócili czarterowym samolotem do Polski. Kacper przypalając cygaro złowrogim głosem mówi: "Stinger, szukaj sobie ładnej trumny". Zyga przyjmując od Szpunara zapłatę za poprzednie zlecenie pyta czy ma załatwić Szajbę i Cichego, Kacper jednak odpowiada mu zagadkowo, że zemsta jest jak cygaro, musi się długo palić, potem zaś poleca detektywowi mieć cały czas na oku morderców jego brata. Markowska niepokoi się, że mąż nie wrócił jeszcze z koszar, Renata jednak uspokaja kobietę mówiąc, iż we wojsku wszystko zawsze tak długo trwa, bo oni mają bardzo skomplikowane procedury. Malina jest przekonana, że w Dęblinie już pewnie wszyscy wiedzą, że Agnieszka urodzi wcześniaka, kiedy zaś Augustynkowa dowodzi, że teraz takie czasy, że młodzi idą do ołtarza dopiero wtedy, kiedy muszą, Markowska nie bez złośliwości w głosie zauważa, że to raczej nie kwestia obyczaju, ale nieodpowiedniego wychowania. Po chwili do domu wracają kompletnie pijani Markowski i Augustynek i zgodnie stwierdzają, iż Piotruś nie wyjdzie dziś na przepustkę, bo komendant Szkoły Orląt major Wójcik zaparł się i powiedział, iż chłopaka nie wypuści. Malina jest oburzona, że mąż wrócił do domu w stanie nietrzeźwym, jej wzburzenie jest tym większe, kiedy dowiaduje się, że podrywał on w kantynie bufetową, nakazuje Jerzykowi natychmiast iść spać, a jutro sobie z nim porozmawia. Do snu swojego nietrzeźwego męża układa także i Renata, ten zaś prawie natychmiast zasypia. Donata spotyka się w Cafe "Kredens" z Patrycją i żąda, aby dziewczyna wykradła Łukaszowi list, który nie był do niego, a ten podstępnie jej go zabrał, wyjaśnia, iż chłopak prawdopodobnie wspomniany list ukrył w siedzeniu swojego wózka inwalidzkiego. Patrycja szantażowana przez Leszczyńską obiecuje, że spełni jej żądanie. Tymczasem do ćwiczącego w pokoju Łukasza przychodzi Paweł i informuje syna, iż jutro odbędzie się pogrzeb Igora, pomyślał więc, że i on chciałby go pożegnać, młody Szpunar był bowiem jego dobrym kumplem. Łukasz potwierdza tę prawdę, wspomina czasy, kiedy to ojciec podarował Igorowi komputer Atari z 64 KB pamięci, na których ten potrafił pisać kosmiczne programy. Paweł stwierdza, że to był bardzo zdolny chłopak, gdyby żył mógłby zostać polskim Billem Gatesem, potem pyta syna czy ma coś czarnego. Łukasz odpowiada, że czarne myśli, potem dodaje, że nie pójdzie na żaden pogrzeb, żąda też by ojciec nie wtrącał się w jego sprawy, bo gdyby się nie wtrącał to teraz może witał by się na tamtym świecie i z Igorem i z mamą. Paweł wychodzi z pokoju syna urażony jego słowami. Henryk w nocy przychodzi do kuchni gdzie przesiaduje cierpiąca na bezsenność Elżbieta i mówi, że także nie może spać, dodaje też, że jeśli ktoś nie wie ile czasu mu zostało to szkoda jest czasu na sen. Rowicka stwierdza, że nikt nie wie ile czasu mu zostało i tak jest dobrze. Rowicki mówi, że Agata i Antek mają rację żyjąc tak spontanicznie, mówi, że chciały umieć żyć tak jak oni, spać w namiocie i jeść korzonki. Elżbieta kompletnie nie rozumie męża, bo ten najpierw trzyma Agatę króciusieńko na łańcuchu, a teraz chce jej całkowicie odpuścić. Henryk wyjaśnia, iż taki wapniak jak on także może się czegoś nauczyć od młodzieży, która ma ogromne poczucie wolności. Elżbieta wciąż nie rozumiejąc tak radykalnej zmiany poglądów u męża pyta go co się z nim ostatnio dzieje, Henryk odpowiada, że nic, po prostu próbuje wrzucić na luz. Rowicka mówi, że to dobrze, szkoda tylko, że kosztem ich córki. W Borkach na Mazurach Agata i Antek podziwiając rozgwieżdżone niebo wyznają sobie miłość, a potem przeżywają inicjację seksualną. Markowska wciąż nie kryje swojego oburzenia, iż jej mąż ośmielił się wrócić do domu pijany, uważa, że to wstyd. Renata stara się usprawiedliwić mężczyzn, mówi też, że nie ma się czego wstydzić, przecież oni są już prawie rodziną. Malina nieopatrznie rzuca, że dziękuje za taką rodzinę. Renata czuje się do głębi urażona tym stwierdzeniem Markowskiej, z wyrzutem pyta Malinę czy uważa, że jej rodzina jest lepsza tylko dlatego że pochodzi z Wrocławia a nie z prowincjonalnego Dęblina. Markowska wtrąca, że nie chodzi o to, kto z jakiego miasta pochodzi, ale o to jaką przyszłość będzie miał jej syn, a małżeństwo Piotra - oficera z Agnieszką - dziewczyną z kantyny traktuje w kategoriach mezaliansu, dodaje, że przyszła synowa "złapała" Piotrka "na dziecko" i teraz jest zadowolona. Oburzona Augustynkowa zauważa, iż Agnieszka sama sobie tego dziecka nie zrobiła, Markowska zaś dodaje, że Piotr jest odpowiedzialny i uczciwy, dlatego więc się żeni, sugeruje też, że nie jest pewna czy dziecko, które nosi pod sercem Agnieszka na pewno jest dzieckiem jej syna. Te ostatnie słowa Markowskiej przypadkowo słyszy Agnieszka, Renata zaś nie mogąc znieść obelg Markowskiej pod adresem jej rodziny oświadcza, że jej dom jest gościnny, ale tylko do czasu. Malina doskonale rozumie tę aluzję i oświadcza, iż jej noga więcej w domu Augustynków nie postanie i jutro z samego rana wraz z mężem wraca do Wrocławia. Agnieszka wchodzi do kuchni i prosi Markowską by nie miała żalu do jej mamy za to co powiedziała. Zdenerwowana już Markowska nie daje się przeprosić, co więcej, zarzuca Agnieszce, iż podstępem zmusiła Piotra do małżeństwa i nie jest pewna czy to dziecko na pewno jest jego. Agnieszka jest tak zdenerwowana sugestiami przyszłej teściowej, że zemdlona osuwa się na podłogę, Markowska cuci dziewczynę, a kiedy ta dochodzi do siebie zgaszona kobieta odchodzi. Do mieszkania Duninów pomimo późnej pory przychodzi Patrycja by spotkać się z Łukaszem, jednak tak naprawdę to przyszła by spełnić żądanie Donaty. Antek i Agata kochają się w namiocie, już po miłosnych uniesieniach dziewczyna mówi, że tę noc zapamięta do końca życia, przecież to był jej pierwszy raz. Nagle na namiot nastolatków napadają miejscowi menele i żądają pieniędzy na wódkę, a Agacie czynią nieprzyzwoite propozycje. Antek stając w obronie dziewczyny wdaje się w bójkę z napastnikami, podczas której jeden z mężczyzn uderza głową o kamień i traci przytomność. Menele zabierają ze sobą rannego kompana odgrażając się Knapikowi, iż za to co zrobił do końca życia będzie siedział w więzieniu. Agata i Antek przerażeni myślą, że złoczyniec nie żyje w pośpiechu uciekają z Mazur. [Robert Kufel]

106

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

Po tragicznych wydarzeniach na Mazurach Antek i Agata autostopem wracają do Warszawy. Dziewczyna jest zdania, że powinni powiedzieć policji o tym, co się stało na polu namiotowym w Borkach, chłopak jednak przekonany, iż jeden z napastników nie żyje twierdzi, że im nie uwierzą. Agata uważa, że to bzdura, mniema, że ten mężczyzna uderzył się tylko w głowę i zemdlał, a jego kompani nawet nie zawieźli go do szpitala nie mówiąc już o powiadomieniu policji. Antek wyznaje Agacie, że chce z nią być, bo ją kocha, a jak powiedzą o wszystkim organom ścigania to nie będą razem bowiem on jako syn menela najpewniej od razu trafi do więzienia, a jej ojciec nie pozwoli na wizyty swojej córki w areszcie. Dziewczyna wyznaje Knapikowi, że także go kocha i nie pozwoli by ktokolwiek zrobił mu krzywdę, mówi też, że nie wie co by zrobiła gdyby on nie pojechał z nią na te Mazury, a to, co się tam stało między nimi jest dla niej najważniejsze na świecie. Antek przytula Agatę i mówi, że musi natychmiast porozmawiać z panią Daniluk, może ona znajdzie jakąś radę na ich kłopoty. Danuta rozmawia z Teresą o zbliżającym się pogrzebie Igora, uważa, że nawet jeśli miałaby być na tej smutnej uroczystości tylko najbliższa rodzina to córka także powinna tam pójść, bo na pewno będzie podporą dla Kacpra. Teresa jest innego zdania, uważa, iż Kacper po powrocie z Malediwów stał się jakiś inny, jakby żył obok tego wszystkiego co się dzieje dookoła i nie zabiega już o jej względy tak żarliwie jak dawniej, traktuje ją jakby dopiero co się poznali i chyba nie jest mu do niczego potrzebna. Danuta przekonuje córkę, że może Szpunar nie chce się jej narzucać, może boi się by nie uznała tego za wykorzystywanie sytuacji by się do niej zbliżyć. Teresa uparcie twierdzi, iż to bzdura, przecież to ona pierwsza próbowała z nim rozmawiać i dawała mu do zrozumienia, że chce mu pomóc. Przysłuchujący się tej rozmowie Baranowski wtrąca, że każdy człowiek inaczej reaguje na śmierć najbliższej osoby, on na przykład po śmierci swojej żony blisko dziesięć lat temu też długo nie mógł się pozbierać i także nie chciał z nikim rozmawiać, a dlatego że gdyby otworzył usta to wyłby z rozpaczy i przeklinał tę niesprawiedliwość, że inni ludzie żyją, dlatego też wolał nic nie mówić. Teresa dziękując Baranowskiemu za te słowa mówi, że teraz chyba w jakimś stopniu rozumie zachowanie Kacpra, postanawia, że jednak pójdzie na pogrzeb Igora. Agata wraca do rodzinnego domu, Elżbieta ze łzami w oczach wita się z córką, zaś wzruszony Henryk cieszy się z tego powrotu jak nigdy dotąd z niczego innego. Agata siada przy kuchennym stole i patrzy na rodziców niepewnym wzrokiem, zaprzecza ich sugestiom jakoby coś się stało, mówi też, że Antek wrócił razem z nią i poszedł do pani Daniluk. Rowicki zbiera się do wyjścia do pracy, mówi, że lepiej będzie jeśli córka nie pójdzie dzisiaj do szkoły. Agata oświadcza, że nie wróci już do szkoły, nigdy więcej nie pójdzie do liceum gdzie nienawidzą zarówno jej jak i ojca, mówi, że nie może już każdego dnia słuchać tego, co wygadują o niej i o ojcu, nie może im wciąż powtarzać, że są głupi, że nie mają racji, że nie powinni tak postępować, nie ma w sobie tyle siły i dobrej woli by tak jak ojciec z podniesionym czołem znosić te wszystkie upokorzenia. Henryk jest wzruszony słowami Agaty. Tymczasem Antek przed budynkiem CVIII Liceum Ogólnokształcącego czeka na panią Daniluk by opowiedzieć jej o tym co się stało na polu namiotowym w Borkach, jednak kiedy nauczycielka wreszcie się pojawia nie daje chłopakowi szans na wytłumaczenie się tylko od razu na niego naskakuje, ma do niego pretensje, że nadużył jej zaufania i uciekł z Agatą, twierdzi że zachowuje się on jak rozhisteryzowany gówniarz, mówi że kiedy zdecydowała się nim zaopiekować to myślała że jest on odpowiedzialnym człowiekiem i można mu zaufać, ale okazało się że jest zupełnie inaczej, dodaje że na szczęście nic im się nie stało, bo jeszcze trafiłby do więzienia. Antek czuje się urażony niesprawiedliwymi jego zdaniem oskarżeniami nauczycielki, zabierając swój plecak mówi, że ma ona chyba rację, że on do niczego się nie nadaje i odchodzi nie zważając na nawoływania Danilukowej. Janina rozmawia z panem Lucjanem o tragedii, jaka spotkała Szpunarów, mówi, że przecież ten Igor miał wszystko, młodość, urodę, pieniądze, wspaniałą przyszłość przed sobą i go zabili zupełnie niewiadomo dlaczego. Michalak filozoficznie stwierdza, że przed śmiercią człowiek nie ucieknie, ani pieniądze, ani młodość i wykształcenie nie pomogą, jak ma przyjść pani z kosą to i tak przyjdzie, tłumaczy Janinie, że każdy ma swoją drogę, jeden szeroką i krótką, a drugi wąską, po której ledwie idzie, ale za to długą, i nie ma dwóch takich samych dróg. Kubiakowa przyznaje rację Lucjanowi, ale mimo wszystko człowieka zawsze szkoda. W redakcji "Samego Życia" Rowicka pokazuje Szafrańskiemu sterty listów, jakie przyszły do niej po opublikowaniu na łamach gazety artykułu o Jolce i jej chorym dziecku z dołączonymi doń podobnymi przypadkami i pytaniami czy ich akcja ma charakter jednorazowy czy też cykliczny. Marek przejrzawszy listy stwierdza, że rozpętali prawdziwą burzę tym artykułem, teraz pewnie trzeba będzie oddać wszystkie szpalty potrzebującym, ale to przecież niemożliwe, wszystkim i tak nie pomogą, przecież oni wydają gazetę, a nie są pogotowiem ratunkowym. Elżbieta pyta Marka co ma odpisać tym wszystkim ludziom, chyba nie to, że tragedia ich dzieci nie jest dla nich atrakcyjnym tematem. Szafrański po zastanowieniu stwierdza, że coś chyba mogą zrobić, mogą założyć fundację albo też skontaktować się z jakąś już istniejącą pomagającą chorym dzieciom i nawiązać z nią współpracę. Rowicka uważa, że to bardzo dobry pomysł, który może się udać, Marek zaś wtrąca, że porozmawiają o tym jeszcze jak wszyscy wrócą z pogrzebu młodego Szpunara. Markowska pakuje walizki, po czym budzi śpiącego jeszcze męża i nakazuje mu natychmiast wstawać i ubierać się, bo zaraz wracają do Wrocławia. Skacowany Markowski nie rozumie skąd ten nagły pośpiech, mówi, że przecież u Augustynków jest bardzo miło, więc nie muszą się śpieszyć z powrotem do domu. Malina nie zamierza dyskutować z mężem na ten temat tylko daje mu pięć minut na przygotowanie się do wyjazdu. Tymczasem w pokoju obok Renata budzi swojego męża i informuje go o decyzji Markowskich o natychmiastowym wyjeździe z Dęblina, kiedy zaskoczony Jerzy pyta o powody tej decyzji wyjaśnia, iż państwo Markowscy nie życzą sobie takiej synowej jak ich Agnieszka, po prostu im nie odpowiada. Paweł udaje się na pogrzeb Igora Szpunara, Partycja zaś wykorzystując fakt, iż w domu nie ma nikogo, a Łukasz jeszcze śpi, więc delikatnie uwalnia się z jego objęć i przeszukuje wózek inwalidzki gdzie w jednej ze skrytek odnajduje schowany tam list od Kingi, a przeczytawszy go dowiaduje się o ciąży Agnieszki. Już po pogrzebie Igora Szpunara panie Jankowskie wracają do domu. Teresa ubolewa, że Kacper znowu się do niej słowem nie odezwał, a kiedy składała mu kondolencje to zachowywał się tak jakby widział ją po raz pierwszy. Danuta musi przyznać rację córce, iż Kacper rzeczywiście zmienił się diametralnie, twierdzi, że musiał on bardzo kochać swojego brata, bo ta tragedia strasznie nim wstrząsnęła. Teresa wtrąca, że z tego co wie to bracia Szpunarowie nie mieli najlepszych relacji, matka zawsze wyróżniała Igora kosztem Kacpra, a tego bardzo to bolało, chociaż nigdy nie dał tego po sobie poznać, pyta matkę jak ma pomóc Kacprowi. Danuta nie zna odpowiedzi na to pytanie, mówi, że może Kacper chce tą tragedię przecierpieć w samotności. Tymczasem pogrążona w żałobie Anna Szpunar w rozmowie z Donatą wyznaje jej, iż nie wie jak poradzi sobie ze śmiercią ukochanego syna, mówi, że cały czas myśli o nim jak o żywym, cały dom jest pełny Igora i Ilony, dodaje, że na szczęście nie widziała ciała w trumnie, więc może sobie każdego ranka wyobrażać, że Igor i Ilona staną w drzwiach i dom znowu będzie pełen życia. Słyszący to wyznanie matki Kacper komunikuje jej, iż właśnie dlatego ona się stąd wyprowadzi. Anna stanowczo się temu przeciwstawia, oświadcza, że do śmieci nie opuści tego domu. Kacper wtrąca, że to niemożliwe, bo ten dom został już sprzedany, dodaje, że kupił matce nowy, duży i wygodny dom, wyjaśnia, iż zrobił to bez jej wiedzy, bo zdawał sobie sprawę, iż ona nigdy by się na to nie zgodziła, ale zrobił to dla jej dobra by mogła dalej jakoś normalnie żyć. Szpunarowa patrząc synowi prosto w oczy oświadcza, iż nigdy nie daruje mu tego co zrobił. Przy śniadaniu Patrycja pyta Łukasza dlaczego, mimo że Igor Szpunar był jego najlepszym przyjacielem nie zdecydował się pójść na jego pogrzeb. Chłopak wyjaśnia, iż nie chciał się pokazywać wszystkim na wózku inwalidzkim, chciał uniknąć współczujących spojrzeń ludzi. Patrycja wtrąca, że niedługo i tak będzie musiał wyjść z domu choćby po to żeby się z nią zobaczyć, ona bowiem nie zamierza więcej do niego przychodzić, bo w tym domu jest ktoś, komu wyraźnie przeszkadza jej osoba, a tym kimś jest Donata. Łukasz chce wiedzieć co znowu Leszczyńska nagadała Patrycji, ta wyjawia, iż Donata próbowała jej uzmysłowić że nie nadaje się na dziewczynę dla niego, przekonywała że jest on chorym psychicznie kaleką. Łukasz jest tak zaskoczony, że brakuje mu słów na skomentowanie tych bredni Donaty, po chwili jednak mówi, iż załatwi Leszczyńską ostatecznie i nieodwołalnie. Patrycja chce wiedzieć co chłopak zamierza zrobić, ten odpowiada, że nic, Donata sama zrobiła sobie krzywdę wyrzucając Agnieszkę w której do szaleństwa był zakochany jego ojciec, teraz zaś sama wyleci stąd na kopach, wystarczy tylko ujawnić jej podłe poczynania. Markowscy są już gotowi do wyjazdu, stojąc w drzwiach bardzo chłodno żegnają się z Augustynkami, a nastrój ten stara się podtrzymać Renata obrażona na przyszłych teściów Agnieszki. Nagle niespodziewanie w mieszkaniu Augustynków pojawia się Piotrek, który zdziwiony patrząc na stojących w progu gotowych do drogi rodziców nie rozumie co się takiego stało, że ci postanowili tak szybko wracać do Wrocławia. [Robert Kufel]

107

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

Piotrek obrzucając rodziców zdziwionym spojrzeniem pyta ich, co takiego się stało, że tak nagle postanowili wracać do domu, nieco zmieszana Markowska wyjaśnia, że nic się nie stało, tata ma do załatwienia różne sprawy, a na nią czekają pacjenci, poza tym obgadali co mieli obgadać i pora wracać. Piotrek nie dowierza matce, widząc minorowe miny Augustynków i słysząc stwierdzenie Renaty, że jego rodzice nie czują się chyba zbyt dobrze w Dęblinie podejrzewa że ci pokłócili się z jego przyszłymi teściami dlatego tez prosi matkę o rozmowę na osobności. Kiedy Paweł wraz z Donatą wraca z pogrzebu Igora do swojego mieszkania Leszczyńska komentuje dziwne zachowanie Kacpra, mówi, że ten sprawiał wrażenie nieobecnego, jakby był zupełnie gdzie indziej. Pawła nie dziwi zachowanie Kacpra, mówi, że on był bardzo związany ze swoim bratem, bardzo go kochał, a to co było na zewnątrz to tylko pozory, po prostu bracia Szpunarowie byli bardzo różni, ale za każdym razem, kiedy Igor pakował się w kłopoty to Kacper go z nich wyciągał, opiekował się nim jak ojciec synem, chciał go chronić, a teraz ma wyrzuty sumienia że mimo wielu wysiłków nie zapobiegł jego śmierci. Za chwilę do salonu wjeżdża Łukasz i z nutką złośliwości w głosie proponuje ojcu, Donacie i Patrycji by zjedli wspólnie kolację, twierdzi, że taka wieczerza we czworo może być bardzo inspirująca. Piotrek na osobności rozmawia ze swoją matką, ta chce się wiedzieć dlaczego syn nic im nie powiedział, że Agnieszka jest w ciąży, pyta jak długo miał zamiar ukrywać ten fakt przed rodzicami, mówi że kiedy się o tym dowiedziała to poczuła się fatalnie, jak kompletna idiotka i musiała kłamać że już dawno o wszystkim wiedziała. Piotrek oświadcza, że kocha Agnieszkę, Markowska sarkastycznie stwierdza, że mu wierzy, przecież efekty tej miłości są u tej dziewczyny aż nadto widoczne, potem przekonuje go, iż Agnieszka nie jest dziewczyną dla niego, prosi go by się opamiętał i nie łączył się z tak wyrachowaną i prostą kobietą, by nie wchodził w tę rodzinę, twierdzi, że ten związek nie ma żadnej przyszłości, a on zasługuje na coś więcej. Piotrek jest oburzony słowami matki, raz jeszcze oświadcza, że kocha Agnieszkę i nie chce żadnej innej, nie zrezygnuje z tego małżeństwa, żąda też by matka przestała wreszcie wtrącać się w jego życie, stwierdza, że chyba dla wszystkich lepiej będzie jeśli rodzice wrócą do Wrocławia. Tymczasem w pokoju obok Renata także Agnieszkę próbuje zniechęcić do małżeństwa z Piotrkiem, twierdzi, że dla rodziców chłopaka ona zawsze będzie ta gorsza, przecież nie ma dobrego wykształcenia, bogatych rodziców, a Markowscy w taki właśnie sposób oceniają ludzi i dlatego uważają, że jest nieodpowiednią kandydatką na żonę dla ich synka. Agnieszka wtrąca, że nie będzie żyła z teściami tylko z Piotrkiem, a na całe szczęście on nie myśli tak jak jego rodzice. Renata przyznaje córce rację, ale Piotr jest pod dużym wpływem swojej matki, a ta nie pragnie szczęścia dla swojej przyszłej synowej. W kuchni Markowski rozmawia z Augustynkiem i próbuje jakoś załagodzić napiętą atmosferę, przeprasza za zachowanie swojej żony, mówi, że nie rozumie co jej strzeliło do głowy, przekonuje, iż jemu Agnieszka bardzo się podoba, Piotrek nie mógł lepiej trafić. Augustynek zdaje się rozumieć zachowanie Maliny, mówi, że baby już takie są, ciężko im się rozstać z dziećmi, inaczej niż oni przeżywają ten ślub, płaczą, histeryzują, trudno im się pogodzić z faktem, że dzieci dorastają i opuszczają rodzinny dom, częstując na zgodę Markowskiego piwem prosi żeby nie wyjeżdżali i jeszcze trochę u nich zabawili. Jerzyk mówi, że on chętnie by został, ale żona chyba nie da się do tego przekonać. Markowska nie ustaje w próbach odstręczenia Piotra od małżeństwa z Agnieszką, przekonuje go, że przecież zawsze chciał zostać pilotem, a teraz żeniąc się z Augustynkówną rezygnuje ze swoich marzeń, bo ta dziewczyna usidli go całkowicie, założy kapcie, będzie wynosił śmieci, zmywał naczynia, jego młodzieńcza głupota przyniesie konsekwencje na całe dalsze życie. Piotr z coraz większym bólem i złością słucha słów matki, a ta dalej przekonuje go, że przecież mógłby mieć on każdą dziewczynę, każdą, którą zechce, każda z nich byłaby szczęśliwa mając takiego chłopaka, a on musiał iść do łóżka z pierwszą lepszą. Piotrek stanowczo upomina matkę by nie obrażała jego przyszłej żony, Malina jednak puszcza mimo uszu to upomnienie i stwierdza, iż Agnieszka owinęła go sobie wokół palca. Piotrek wtrąca, że jeśli o to chodzi to on musiał bardzo długo prosić Agnieszkę by za niego wyszła. Markowska uznaje, że to już szczyt wszystkiego żeby jego synka o cokolwiek musiało prosić takie zero jak ona. Piotrek ma już dość wysłuchiwania obelg matki pod adresem Agnieszki, zirytowany prosi ją by nie mówiła czegoś, czego później będzie żałowała, przecież ta dziewczyna będzie jej synową i matką jej wnuka, pyta czy nie robi to na niej żadnego wrażenia, nie rozumie jak matka może tak mówić, przecież prawie wcale nie zna Agnieszki. Markowska stwierdza, że wystarczy jej to, co już widziała, mówi, że syn jeszcze będzie się wstydził swojej żony. Piotrek oświadcza, że jak na razie to wstydzi się swojej matki, po czym wychodzi z pokoju a potem z mieszkania Augustynków, za nim zaś z domu wybiega Agnieszka. Przed domem Agnieszka rozmawia z Piotrkiem, mówi, że zaczyna mieć wątpliwości czy zasługuje na niego, dodaje, że jeśli chce on się teraz wycofać z obietnicy małżeństwa to ona to zrozumie i nie będzie miała pretensji. Piotrek zapewnia Agnieszkę, iż nie chce się z niczego wycofywać, kocha ją i pragnie by została jego żoną, przeprasza ją też za zachowanie swojej matki, wyznaje, że jeśli kiedykolwiek będzie musiał wybierać pomiędzy nią a matką to wybierze ją. Agnieszka prosi chłopaka by nie rozpatrywał nawet takich możliwości, bo tak nie wolno, potem całuje się z Piotrem długo i namiętnie wzbudzającym tym zgorszenie u pani Piaseckiej, sąsiadki Augustynków. Przy kolacji Łukasz zachowuje się bardzo swobodnie, prowokacyjnie zwraca się do Donaty "mamusiu", nie omieszka zauważyć, iż nie jest pewny czy wkładanie do jego rąk sztućców nie jest zbyt ryzykowne, porusza też kwestię listu, wypytuje ojca jak by zareagował gdyby list z ważną informacją do niego nie dotarł. Donata przysłuchująca się tej rozmowie zaczyna się bać, że Łukasz wyjawi Pawłowi prawdę o ciąży Agnieszki, wiszącej w powietrzu awantury obawia się także Patrycja. Paweł nie bardzo rozumiejąc insynuacji syna wprost pyta go o co mu właściwie chodzi, Łukasz wskazując na Donatę wyjaśnia, iż ta kobieta nie dość że od jakiegoś czasu wpieprza się w jego życie to teraz także zaczęła manipulować życiem ojca. Paweł nadal nie rozumie o co chodzi, Donata zaś chcąc zapobiec swojej kompromitacji zapewnia go, iż Łukasz wygaduje jakieś bzdury i nie powinien mu wierzyć. Chłopak stwierdza, że w słowo pisane ojciec na pewno uwierzy, po czy sięga do skrytki w swoim wózku po list od Kingi, jednak nie mogąc go tam znaleźć udaje się do swojego pokoju gdzie w poszukiwaniu dowodu winy Donaty demoluje całe pomieszczenie oczywiście nic nie znajdując, bo list zabrała przecież Patrycja, o czym on jeszcze nie wie, wreszcie zrezygnowany wychodzi z wózka i upada na podłogę. Markowscy wybierają się w drogę powrotną do Wrocławia, już bez gniewu i uprzedzeń, co jest niewątpliwie zasługą ojca Piotra, żegnają się z Augustynkami i zapraszają ich z rewizytą do siebie do domu, jednak jak się okazuje to zachowanie jest kolejną grą Maliny, ta bowiem już będąc na klatce schodowej oddychając z ulgą stwierdza, że wreszcie ta wizyta dobiegła końca. Podobnie reaguje Renata, kiedy tylko Markowscy zamykają za sobą drzwi, chociaż ona do końca nie ukrywała niechęci do przyszłych teściów Agnieszki. Łukasz przyczołguje się do salonu i wściekły oddaje szacunek Donacie, mówi, że na razie jej jest na wierzchu, obiecuje jednak, iż jej radość będzie krótka, a zemsta słodka, nie znalazł listu, ale za to odnalazł numer telefonu jego autorki, a to na jedno wychodzi, potem w obecności ojca, Donaty i Patrycji dzwoni do Kingi, niestety, dziewczyny nie ma w domu. Zirytowany już zachowaniem syna Paweł żąda by ten powiedział mu czego chciał od Kingi. Łukasz prosi ojca żeby się uspokoił i mówi, że tajemnice dlatego są takie słodkie, bo w końcu wychodzą na jaw. Paweł zrezygnowany siada na fotelu i nie wie już co o tym wszystkim myśleć. [Robert Kufel]

108

  • Odcinek serialu
  • Rok produkcji:
    2002
  • 25 min

Podczas kolegium redakcyjnego w "Samym Życiu" Elżbieta pokazuje kolegom stosy listów, które przyszły do redakcji jako pokłosie artykułu o Jolce i jej chorym synku, mówi, że wszyscy jej korespondenci potrzebują pomocy i oczekują, że redakcja im pomoże. Marek złośliwie wtrąca, że Rowicka chce zamienić redakcję w Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej. Elżbieta nie zważając na ten złośliwy komentarz ciągnie dalej, mówi, że wie, iż redakcja nie powinna się tym zajmować, ale znalazła fundację "Akogo?" z odwróconym znakiem zapytania zajmującą się dziećmi po urazach neurologicznych i wymagających długiego okresu rehabilitacji, z którą mogliby współpracować. Paweł wyraża zgodę na współpracę z fundacją "Akogo?", Szafrański proponuje by w każdym wydaniu "Samego Życia" zamieszczać numer konta tej fundacji oraz opisywać jakiś przypadek wymagający wsparcia, Edyta zaś deklaruje Rowickiej swoją pomoc nad tym cyklem artykułów. Elżbieta dziękując za wsparcie obiecuje, iż przypadkiem dziecka Jolki zajmie się osobno. Już po kolegium Dunin zatrzymuje jeszcze na chwilę Andrzeja i mówi, iż zastanawiał się nad jego propozycją cyklu "Sprawy niezałatwione" i uznał, że to chyba dobry pomysł, dlatego proponuje by zacząć go realizować. Kornacki zauważa, że ktoś musi napisać pierwszy tekst i jakoś to zacząć by ludzie złapali o co chodzi. Paweł deklaruje, że sam napisze pierwszy artykuł, wie, że to musi być coś w rodzaju intymnego zwierzenia i chyba ma coś takiego. Kacper Szpunar rozpoczyna swoją grę ze Stingerem i jego ludźmi, przychodzi do redakcji "Samego Życia" i prosi Dunina o rozmowę na osobności. Kinga przeglądając "Samo Życie" znajduje w nim artykuł Rowickiej "Kto pomoże Adasiowi?" traktujący o chorym dziecku Jolki, rozentuzjazmowana wpada do pokoju koleżanki i budząc ją pokazuje wspomniany tekst. Jolka mówi, że doskonale zna treść tego artykułu, bo już wiele razy go czytała, a nic dotąd nie mówiła, bo nie chciała zapeszać, teraz dopiero okaże się czy to miało sens. Kinga przekonuje, że to na pewno wypali, przecież "Samo Życie" czyta milion ludzi, nawet jeśli tylko część z nich zechce ją wspomóc chociaż skromną kwotą to i tak zbierze się fortuna, która spokojnie wystarczy na operację Adasia. Pomimo tych zapewnień Kingi Jolka nadal pozostaje sceptyczna, mówi, że już wiele razy miała nadzieję i nic z tego nie wyszło, zawsze coś było nie tak, nie dało się nic zrobić, teraz też napisali, ale napisać można wszystko, a ważne jest to, co z tego wyjdzie. Jolka informuje Kingę, iż wczoraj dzwonił do nie Łukasz Dunin, ale nie chciał powiedzieć o co chodzi, prosił żeby do niego oddzwoniła. Patrycja i Donata ponownie spotykają się w Cafe "Kredens". Leszczyńska chce, aby dziewczyna oddała jej list, Patrycja jednak żąda za jego zwrot zapłaty, w przeciwnym razie za darmo dostanie go Dunin, bo chyba najwyższy czas żeby się dowiedział, że będzie miał dziecko z Agnieszką. Donata wręczając Patrycji 500 zł w zamian za list ostrzega ją jednocześnie, iż więcej nie dostanie, mówi też że jeśli Dunin dowie się o dziecku to obie na tym stracą, jedna Pawła a druga Łukasza, bo ten przestanie już być jedynym kochanym syneczkiem i pan redaktor bardziej zacznie się interesować swoim nowym dzieckiem, poza tym zawsze może ujawnić Łukaszowi kto ukradł mu list. Patrycja ulega szantażowi i oddaje Leszczyńskiej list, a ta natychmiast go pali by raz na zawsze pozbyć się dowodu swojej winy. Donata ma do Patrycji jeszcze jedną prośbę, chce mianowicie by dziewczyna przekonała Łukasza, że nie jest jego wrogiem i wojna z nią nie ma najmniejszego sensu, zastrzega, że jeśli dziewczyna odmówi to zawsze może powiedzieć chłopakowi o jej brzydkiej przypadłości chowania cudzych pieniędzy do kieszeni. Patrycja patrząc Donacie prosto w oczy nazywa ją suką. Kacper chce zobaczyć materiały do jutrzejszego wydania "Samego Życia", szczególnie serwis fotograficzny. Paweł pokazuje Kacprowi gotowe już materiały, ten zaś prosi, aby zostawić go samego, bo chciałby spokojnie to przejrzeć. Paweł spełnia prośbę Szpunara, choć czuje się nią nieco urażony, udaje się do news room'u i tam przeglądając w komputerze zawartość jutrzejszego wydania gazety zastanawia się czego może tam szukać Kacper, nie znajdując niczego szczególnego zaczyna podejrzewać, iż Szpunar zaczyna bawić się w nadredaktora. Teresa mówi, że może po prostu Kacper nie może znaleźć sobie miejsca, chyba Paweł także zauważył, że po powrocie z Malediwów dziwnie się zachowuje. Dunin sugeruje by może Jankowska porozmawiała ze Szpunarem, bo on najwyraźniej szuka jakiegoś wsparcia, Teresa wyjaśnia, że już próbowała, ale to wcale nie jest takie łatwe, mówi, że Szpunar jest jakby za jakąś ścianą, a ona nie potrafi się przez nią przebić. Tymczasem Kacper przejrzawszy zawartość jutrzejszego wydania "Samego Życia" wzywa do siebie komputerowca Romka i pokazując mu fotografię Igora pyta czy można ją wkleić do innego zdjęcia, na przykład do tej fotografii z wizyty polskich biznesmenów na Malediwach. Kiedy Romek potwierdza, że przy dzisiejszej technice jest to możliwe Kacper poleca informatykowi to zrobić, a w zamian za całkowite milczenie w tej sprawie wręcza mu 500 $ zaznaczając, iż drugie tyle dostanie jak zobaczy efekt jego pracy w gazecie. Romek daje się przekupić, potem zaś, kiedy na korytarzu Dunin pyta go czego chciał od niego Szpunar w mało przekonywujący sposób wyjaśnia, że panu prezesowi zawiesił się komputer i poprosił go o pomoc. Do Warszawy przyjeżdża Agnieszka, najpierw odwiedza Kingę i opowiada jej o przygotowaniach do ślubu z Piotrkiem, mówi też, że chłopak bardzo troszczy się zarówno o nią jak i o dziecko, jest przekonana, że będzie on dobrym mężem i ojcem, wyjaśnia też w jakim celu przyjechała do stolicy. Kinga cieszy się, że Agnieszce zaczęło się wreszcie układać, potem pokazuje przyjaciółce sukienkę, jaką kupiła sobie na jej ślub. Agnieszka wyjawia, iż ona i Piotrek wszystkim mówią, że to dziecko jest jego, prosi by i Kinga wszystkim, którzy będą ją o to pytać też tak mówiła. Kinga obiecuje Agnieszce, że będzie tak jak chce, nikomu nie wyjawi prawdy kto jest prawdziwym ojcem jej dziecka. Do mieszkania Duninów przychodzi Patrycja i korzystając z okazji, że nikogo nie ma w domu na kuchennym stole uprawia z Łukaszem seks. Henryk na szkolnym korytarzu zaczepia panią Daniluk i prosi ją o rozmowę w sprawie Antka, mówi, że chłopak nie przychodzi na lekcje, ma mało ocen i grozi mu nieotrzymanie promocji do następnej klasy, chce wiedzieć co się dzieje z chłopakiem. Danilukowa odpowiada, że nie wie, ostatni raz widziała Antka wczoraj przed szkołą, nie wrócił na noc do domu, sama się o niego niepokoi, ale nie może nic zrobić, ujawnia, iż miała z nim wczoraj scysję, powiedziała mu jak bardzo nie podoba się jej jego zachowanie, a kiedy wróciła do domu okazało się, że chłopak się wyprowadził, sugeruje, że może Antek wrócił się do ojca, ale tego nie jest pewna, mówi też, że może Agata wie coś więcej. Fakt zniknięcia Antka napawa Rowickiego przerażeniem, obawia się, że za tym kryje się coś strasznego. W redakcji "Samego Życia" pojawia się Agnieszka, pan Lucjan jest szczęśliwy widząc swoją ulubienicę, kiedy zaś dziewczyna wyjaśnia po co przyszła stwierdza, że teraz tylko biurokracja zmusza ludzi do odwiedzenia starych śmieci, mówi też że tutaj wszyscy wciąż zastanawiają się dlaczego odeszła ona z pracy. Agnieszka komunikuje Michalakowi, że wkrótce wychodzi za mąż. Pan Lucjan chce powróżyć dziewczynie z ręki czy jej wybranek jest jej pisany, ona jednak wzbrania się przed tym, bo wie, że to nie Piotr a Paweł jest jej przeznaczeniem, jednak sama jeszcze nie chce w to wierzyć. Patrycja w rozmowie z Łukaszem wypytuje go o list, którym chłopak szantażował Donatę, chłopak wyjawia dziewczynie zawartość tego listu od Kingi, mówi, że gdyby ojciec dowiedział się co było w tym liście to Leszczyńska nie miałaby u niego żadnych szans, a tak Dona go ukradła i cały jego plan legł w gruzach. Patrycja sugeruje Łukaszowi, że bardzo dobrze się stało, bo przecież nie wie jak by zareagował jego ojciec na wiadomość o dziecku, mógłby na przykład stracić głowę i odejść do Agnieszki jego zostawiając samemu sobie, insynuuje mu też, że może ta cała Agnieszka "puściła" się wcześniej z jakimś innym facetem, a jego ojca tylko wrabia w to dziecko Łukasz nie daje wiary sugestiom Patrycji, mówi, że to dziecko będzie w końcu jego bratem lub siostrą, potem postanawia raz na zawsze wyjaśnić tę sprawę i jeszcze raz zatelefonować do Kingi. [Robert Kufel]

2024.10.05 00:14:47
© 1998-2024 Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera w Łodzi.
Internetowa Baza Filmu Polskiego filmpolski.pl jest bazą danych chronioną przepisami Ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych (Dz. U. 2001 nr 128 poz. 1402). Kopiowanie treści zawartych w serwisie bez zgody redakcji zabronione. Kopiowanie i wykorzystywanie fotosów oraz materiałów audiowizualnych zamieszczonych w serwisie bezwzględnie zabronione, z zastrzeżeniem wyjątków przewidzianych przez prawo. Cytowanie fragmentów treści zawartych w serwisie wymaga zgody redakcji. W każdym przypadku konieczne jest podanie źródła w podpisie pod cytowanym fragmentem. W przypadku portali internetowych żródło musi być linkiem do serwisu filmpolski.pl.
Internetowa Baza Filmu Polskiego filmpolski.pl działa na podstawie art. 2 Ustawy z dnia 10 maja 2018 r. o ochronie danych osobowych (Dz.U. 2018 poz. 1000).
Internetowa Baza Filmu Polskiego filmpolski.pl współpracuje z TVN w zakresie publikacji promocyjnych materiałów audiowizualnych. Administratorem danych pozyskanych w związku z emisją tych materiałów jest TVN.

Informacja o zasadach publikacji linków i danych adresowych w serwisie filmpolski.pl w ramach pakietu premium.

Ta strona używa plików cookie. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki.