PĘTLA
2006Maciej Majchrzak
Trudne do geograficznej identyfikacji kamieniste pustkowie, z nieba leje się żar, krajobraz naświetlają bezlitosne promienie słońca. Upał mocno daje się we znaki kierowcy czarnego bmw: młody, elegancki mężczyzna (w tej roli Olin Gutowski) wygląda na bardzo słabego. Czy to zmęczenie długą jazdą, czy może jakaś mniej oczywista przyczyna każe mu walczyć z opadającymi powiekami - nie sposób rozsądzić. Intrygująco brzmią dźwięki harmonijki ustnej: czyżby wprowadzenie do "westernowego" ciągu dalszego? Coś w tym przypuszczeniu na temat Pętli Macieja Majchrzaka jest.
Akcja zaczyna biec dwutorowo. Z jednej strony dynamiczne ujęcia samochodu pędzącego w stronę kamiennej sterty, z drugiej - bardziej ustabilizowane obrazy zdezelowanej stacji benzynowej i jej dwójki "mieszkańców". On (grany przez Mirosława Zbrojewicza) to sprawiający dość odpychające wrażenie osiłek, trenujący golfowe uderzenia na pustych puszkach; ona (rola Joanny Pokojskiej) opala się w bikini i tylko podrzuca swemu towarzyszowi opakowania po opróżnionych napojach. Oczywiście, w pewnym momencie oba wątki się ze sobą schodzą - i od razu rośnie napięcie.
Jak na (zrealizowane pod opieką Jerzego Wójcika i Witolda Sobocińskiego) ćwiczenie operatorskie przystało, Pętla buduje swój klimat przede wszystkim na obrazie (w etiudzie, warto dodać, nie pada ani jedno słowo). Stąd choćby to wyczulenie na detal (na przykład: patrząc oczami przybysza, po zbliżeniu na kuszące usta bohaterki, kamera przez moment koncentruje się na jej wisiorku z małym skorpionem), stąd świetne dynamizowanie ruchu w scenie w garażu, kiedy kobieta decyduje się uciec od swego brutalnego partnera, co ostatecznie - przy współudziale przybysza - jej się udaje. Wszystko to, rzec można, w zgodzie z sugerowaną już konwencją: "W całej tradycji westernu kobiety zawsze sytuowały się po stronie Dobra. Kobieta nie mogła być zbrodniarką, nawet prostytutka dostępowała oczyszczenia przez miłość, w najgorszym przypadku przez śmierć" [J. Ostaszewski, Konteksty westernu, w: Kino gatunków, pod red. A. Helman, Kraków 1991, s. 79]. Ostatecznie, Pętla nasyca ową konwencję nietypowym dla niej rozwiązaniem fabularnym: "zapętlony" czas przenosi widza na sam początek historii. Na jej identyczny rozwój nie pozwala jednak (skąd ta intuicja? - "z przyszłości"?) osiłek ze stacji benzynowej - huk po wystrzelonym przez niego pocisku przebudza zaspanego kierowcę i pozwala mu minąć kamienną przeszkodę. Po chwili auto tylko przemyka obok zardzewiałych dystrybutorów paliwa, zostawiając za sobą chmurę kurzu. Nic się nie wydarzy.
Pętlę - słusznie - kilka razy nagradzano (między innymi na Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych "Młodzi i film" [2006] i Festiwalu Filmów Studenckich Łódzkiej Szkoły Filmowej "Łodzią po Wiśle" [2006]). Słusznie, bo to przemyślana (zdjęciowo-fabularnie) i pomysłowa etiuda.