PAMIĘĆ
2003Grzegorz Korczak
Formą film ten przypomina amatorski zapis z wakacji w górach. Ten „dziennik pokładowy” z kolejnego wyjazdu grupy młodych ludzi jest próbą uchwycenia i zdefiniowania tak ulotnego i mglistego pojęcia, jakim jest przyjaźń.
Nie tylko przyjaźń jest jednak tematem etiudy Grzegorza Korczaka. Zarówno forma filmowa, jak i odautorski komentarz z offu wskazują na jeszcze jeden temat – nie mniej istotny i z pierwszym ściśle związany: przemijanie. Chata, choć ta sama, coraz bardziej pachnie wilgocią i próchnem, zmieniają się drzewa. Autor zdaje się poddawać refleksji funkcjonowanie ludzkiej pamięci. W finale filmu padają słowa: „Wszystko to, co przed chwilą przeleciało mi przez głowę, było jedynie wspomnieniem, mozaiką faktów i tego, co sobie wmówiłem. Najgorsze jest to, że z tych wspomnień zrodziła się cała więź, dotąd nas łącząca. Być może jest to drabina. Po wspięciu należałoby odrzucić. Gorzej, jeżeli jest ona z tych, co się ludziom czasem przyśnią.” Towarzyszy im długie ujęcie dłoni chwytających wiatr podczas jazdy. Ma ono (jak pamięć) charakter niezwykle subiektywny. Wskazuje też na to, co efemeryczne, chwilowe, co łatwo podlega wypaczeniu.
Obraz kolejnego wyjazdu w to samo miejsce zostaje wyidealizowany. Grupa młodych ludzi spędza czas beztrosko na wspólnych posiłkach, muzykowaniu, wędrówkach po górach. Bzyczenie owadów niekiedy dominuje ich głosy. Muzyka pochłania dźwięki natury. Obraz tonie w odcieniach żółci, w złotawej poświacie słońca, w przytłumionych zieleniach. Idylliczna kraina łagodnych wzniesień, drzew i wdzierającej się w kadry przyrody współbrzmi z niegasnącą radością bohaterów. Ale czy jest to prawda o tych powtarzanych co roku wakacjach w tym samym miejscu, z tymi samymi przyjaciółmi? A może to tylko lukrowany przez pamięć skrawek przeszłości odtworzony filmowo? Z jednej strony sposób pracy kamery rzeczywiście przywodzi na myśl home movie. Z drugiej, jego świadoma struktura (operowanie fragmentem, zdarzenia bliskich, niekiedy nieostrych kadrów z szerokimi planami, selektywny dźwięk, słyszalny efekt warkotu kamery) w połączeniu z osobistą narracją zza kadru tworzy wrażenie silnej subiektywności – może nawet odtworzonego snu.