POCZĄTEK DNIA
1953Julian Dziedzina
Młody spawacz, Andrzej Smolar, pracuje przy naprawie i budowie statków żeglugi śródlądowej. W dniu narodzin swego dziecka, martwi się o żonę. Mimo to podejmuje kolejne wyzwania. Na jego cześć nazwany zostaje nowy statek. Gdy jest wodowany, robotnik otrzymuje informację, że przyszedł na świat jego syn. Radość jest podwójna i podwójne gratulacje od członków brygady.
Film Juliana Dziedziny realizowany był w roku śmierci Stalina. Machina socrealistycznej propagandy wciąż działała pełną parą. Dwutygodnik "Film" donosił: "Pracownicy postanowili uczcić pamięć Józefa Stalina wzmożonym wysiłkiem pracy. 579 osób podjęło szereg zobowiązań zespołowych i indywidualnych, jednorazowych i długofalowych. Szczególnie cenne są zobowiązania pracowników pionu produkcyjnego, dające wytwórni wiele oszczędności" (cyt. za: M. Hendrykowska, Kronika kinematografii polskiej 1895-1997, Poznań 1999, s. 195).
Choć Szkoła Filmowa nie była centrum produkcji filmowej propagandy, choć pozostawała miejscem, gdzie panowała nieco większa swoboda, to jednak miała być kuźnią kadr dla zideologizowanej kinematografii. Adepci sztuki filmowej zrealizowali wówczas sporo etiud, które wypełniały założenia przedstawione podczas Zjazdu Filmowców w Wiśle w roku 1949. Początek dnia jest jedną z nich. Jej bohaterem jest młody robotnik, chętnie wykonujący najtrudniejsze nawet zadania. Dzięki jego pracy udaje się ukończyć budowę kolejnego statku. Typowa optymistyczna puenta zostaje wzmocniona poprzez informację o narodzinach syna. W odróżnieniu jednak od większości socrealistycznych fabuł, w Początku dnia właściwie nie ma konfliktu. Ze słów szefa brygady dowiadujemy się, że Smolar sprawiał niegdyś spore problemy. Sama przemiana bohatera nie zostaje na ekranie ukazana. Oglądamy jedynie jej efekty: Andrzej to wzorowy, zawsze uśmiechnięty robotnik.
Większość młodych wówczas twórców filmowych odeszła od narzuconej poetyki, gdy tylko stało się to możliwe. Julian Dziedzina zadebiutował w 1956 roku wraz z Pawłem Komorowskim i Walentyną Uszycką pełnometrażowym filmem Koniec nocy. Podjęli w nim temat zupełnie obcy socrealizmowi, w poetyce odległej od propagandowych wzorców. Opowiedzieli o grupie młodych ludzi, niebieskich ptaków, używając środków wyrazu bliskich neorealizmowi.
Początek dnia wyróżnia się spośród socrealistycznych etiud nie tematem czy fabułą, lecz charakterem zdjęć, których autorem jest Jerzy Wójcik - jeden z najważniejszych operatorów w historii polskiej kinematografii, współtwórca Eroiki i Popiołu i diamentu. W etiudzie tej talent operatorski Wójcika nie mógł oczywiście objawić się w pełni ze względu na krępujące ograniczenia socrealistycznej poetyki. Widoczne są w niej jednak pewne jego ślady: umiejętność operowania długim ujęciem i podkreślania zróżnicowanej faktury przedburzowego nieba, wyczucie urody pejzażu. W kilku ujęciach kamera ustawiana jest tak, by był w niej widoczny duży fragment nieba. W jednym z nich na tle szarych chmur o różnej gęstości rysują się ciemne sylwetki robotników. W tych próbach uwidacznia się fascynacja Wójcika poetyką kina neorealistycznego i szarością, która swe znaczeniowe bogactwo ujawni dopiero w zdjęciach do Matki Joanny od Aniołów.