GODZINA BEZ SŁOŃCA
1955Paweł Komorowski
Trzech chłopców postanawia zrobić sobie wagary. Słoneczne przedpołudnie spędzają w okolicach Wawelu. Dość szybko jednak zaczyna doskwierać im nuda. Na lody ich nie stać, kopanie pustej puszki to rozrywka tylko na chwilę. Wpadają wtedy na pomysł sztubackiego żartu i kradną średniowieczną rzeźbę ze zbiorów muzealnych. Nie uciekają jednak, lecz pilnie śledzą reakcje zdenerwowanego stróża.
Godzina bez słońca to opowieść banalnie prosta, utrzymana w duchu typowej dla czasu jej realizacji opowiastki dydaktycznej. Wszystko kończy się dobrze: rzeźba wraca na miejsce, chłopcy do szkoły, a słońce niezmiennie oświetla wąskie, krakowskie uliczki. Możemy mieć pewność, że nigdy więcej nie zdecydują się na powtórzenie psikusa, bo dokuczają im wyrzuty sumienia. W gruncie rzeczy są dobrzy i choć popełniają błędy, to chętnie i szybko je naprawiają. Po latach etiuda ta nie budziłaby pewnie żadnego zainteresowania, gdyby nie kreacja Romana Polańskiego, wcielającego się w jednego z wagarowiczów, prowodyra całego zajścia, i zdjęcia Jerzy Wójcika, któremu asystował między innymi Witold Sobociński.
W momencie realizacji Godziny bez słońca Polański miał już za sobą pierwsze role teatralne i filmowe. W 1953 roku zagrał epizod w drugiej noweli Trzech opowieści Konrada Nałęckiego. Rok później Andrzej Wajda powierzył mu większą rolę w Pokoleniu. Grę Polańskiego w Godzinie bez słońca cechuje niezwyczajna lekkość i naturalność w gestach - w sposobie podawania dialogów, w błąkaniu się po krakowskich zaułkach. Polański, choć starszy od kreowanej postaci, po prostu był tym chłopcem z Krakowa. Chłopięcość i związana z nią niesforność, stanowiąca oczywisty rys postaci, cechowała wówczas aktora, a później światowej sławy reżysera. Andrzej Wajda po latach przyznawał: "Pokolenie Polańskiego, Kostenki, Kondratiuka stało się w Szkole początkiem czegoś zupełnie nowego i niewyobrażalnego. Myśmy naśladowali naszych ojców, wszystko było w nas przedwojenne, łącznie z dobrym wychowaniem. Natomiast Polański jawił się jako potwór. Że kogoś takiego przyjęli do Szkoły? Koniec świata! Do czego to wszystko zmierza?! A zmierzało do październikowych wydarzeń." (Filmówka. Powieść o łódzkiej Szkole Filmowej, oprac. K. Krubski i in.,Warszawa 1998).
Film Pawła Komorowskiego otwierają i zamykają niezwykłe, bardzo precyzyjne panoramy śródmieścia Krakowa. Kamera Wójcika konsekwentnie śledzi bohaterów, eksponując geometrię i porządek architektoniczny dziedzińca i murów okalających Wawel. Błądząc za bohaterami po ulicach autor zdjęć dba o zachowanie ciągłości charakteru światła. Wszak akcja filmu rozgrywa się zaledwie w ciągu godziny. Bohaterom towarzyszy pełne słońce, co Wójcik podkreśla nie tylko wyborem jasnych kadrów, ale i silnymi kontrastami pomiędzy światłem a cieniem. Krystyna Zwolińska wspominała: "Jurek Wójcik i Witek Sobociński od razu byli dostrzegani. Malowali obrazy. Chcieli się wszystkiego dowiedzieć." (Filmówka, op.cit., s. 143).
Niemal cała ekipa Godziny bez słońca spotka się na planie filmowym raz jeszcze. W roku 1956 z inicjatywy Pawła Komorowskiego, reżysera, i Jerzego Wójcika, zafascynowanych włoskim neorealizmem, nakręcony zostanie Koniec nocy z Romanem Polańskim w roli "Małego".