ANIOŁKI
11
- Odcinek serialu
- 28'
Nie zawsze źle zaparkowany samochód jest powodem uciążliwych i kosztownych sankcji ze strony Straży Miejskiej. Małgosia i jej partner zamierzają jedynie zostawić wezwanie za wycieraczką źle zaparkowanego pojazdu. Zjawia się jednak jego właściciel i wyjaśnia, że parkuje pod oknami swojego mieszkania, by upilnować samochód przed kradzieżą. Strażnikom udaje się rozładować agresję kierowcy i nawiązać z nim kontakt. Wykazują wyrozumiałość, poprzestają na pouczeniu i przyjęciu zapewnienia o poprawie w przyszłości. Zwłaszcza że w osiedlowych uliczkach wiele innych pojazdów zaparkowano niezgodnie z przepisami. Działalność Halinki nie sprowadza się tylko do charytatywnych akcji w indywidualnych przypadkach. Straż Miejska zajmuje się także profilaktyką i oświatą w szkołach, organizuje imprezy z pokazami i atrakcjami. Najtrudniejsze są jednak spotkania poświęcone problemom rodzinnym, przemocy, alkoholizmowi. Halinka bardzo przeżywa każde z nich, uświadamiają jej bowiem, jak wiele bolesnych spraw dzieje się w najbliższym otoczeniu i jak wiele z nich dotyka bezpośrednio dzieci w wieku szkolnym. Spostrzega, że sprawiają one wrażenie coraz bardziej znieczulonych na zło, które je spotyka. Beata z partnerem zostają wezwani do nietypowej sprawy. Starszy człowiek w starej kamienicy skarży się na bardzo zły stan swojego mieszkania. Pokazuje zacieki, wilgoć i grzyb na ścianach. Żąda wręcz od strażników pomocy w znalezieniu innego lokum, w którym czułby się lepiej. Na wszelki wypadek Zenek obiecuje porozmawiać w administracji, ale nic więcej w tej sprawie nie da się zrobić. Gosia ma wolny dzień. Odpoczywa ze swoim małym synkiem Michałem na basenie. Chłopiec uwielbia kąpiele. Gosia od niemowlęctwa oswajała go z wodą i uczyła właściwych zachowań. Już kilka miesięcy temu, kiedy jeszcze niepewnie chodził, nie przerażało go nagłe zanurzenie w morskiej fali. Taka chwila wytchnienia zdarza się Gosi raczej rzadko. Samotnie wychowuje Michała, a zarazem zdecydowała się połączyć pracę ze studiami zaocznymi. Gdyby nie pomoc rodziców, pewnie nie dałaby sobie rady. Po powrocie z basenu musi przygotować się do egzaminu. Zatopiona w podręcznikach i notatkach nie traci kontaktu z synkiem, asystującym jej we wszystkich zajęciach. Asia w drodze do miejsca wezwania opowiada swojemu partnerowi historię wstąpienia do straży. Namówił ją do tego ich wspólny, jak się okazuje, znajomy, z którym trenowała taekwon-do. Wcześniej pracowała w kawiarenkach na Starym Mieście jako kelnerka i barmanka. Próbowała też innych zajęć. Dzięki pracy w straży bardzo się ustatkowała. Tymczasem trzeba sobie jakoś poradzić z niezbyt trzeźwym jegomościem, który pije piwo na ulicy, mimo iż dwadzieścia minut wcześniej został pouczony przez patrol o zakazie spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Strażnicy znają go dość dobrze. Jest spokojnym, sympatycznym i niezbyt zamożnym człowiekiem. Raz jeszcze udaje mu się uniknąć ostrzejszych konsekwencji.
12
- Odcinek serialu
- 28'
To już ostatni odcinek serialu. Żegnając się z jego bohaterkami, realizatorzy pokazują je w niedzielę, w sytuacjach, w których lepiej widać cechy ich charakterów, w których do głosu dochodzą ich upodobania, marzenia, pozazawodowe dążenia i zainteresowania. Halinka zaprosiła do siebie Małgosię z synem Jarkiem. Jest pogodna sobota. Towarzystwo wyległo na taras. Jest też obowiązkowy grill. Halinka uważa, że dom powinien być oazą spokoju, dawać poczucie bezpieczeństwa. Obie strażniczki grają z dzieciakami w piłkę, podlewają ogródek, ale ostatecznie nie mogą uciec od spraw zawodowych. Rozmowa schodzi na problemy bezdomnych. Halinka ich rozumie, jest zresztą skłonna pomagać wszystkim, także dając im pieniądze przeznaczone na zakupy. Małgosia tego nie aprobuje. Radzi, by raczej dała kanapkę, bo pieniądze od razu przepiją. Nie współczuje bezdomnym. Uważa, że powinni wziąć się do pracy, choćby zamiatania ulic. Jest przekonana, że tych ludzi wyprostowanoby w ośrodkach Marka Kotańskiego, lecz oni wolą koczować w kanałach, bo dla nich picie to życie. Dla takich nie ma litości. A tyle ich zjeżdża do stolicy - wykrzykuje - że w końcu zabraknie kanałów. Asia przygotowuje się do pokazu technik samoobrony. Jest sobota i mogłaby ją spędzić z synkiem, woli jednak mieć wolny dzień w tygodniu. Jedzie więc z koleżankami i kolegami na pokaz. Widzowie, pełni uznania dla ich umiejętności, są zdziwieni, że tyle kobiet wybrało sobie to zajęcie, dziewczyny zaś dopytują się, jak można zostać strażniczką. Potem Asia wreszcie może pobawić się z synkiem. Bardzo go kocha. Ernest jest żywym dzieckiem, wszystko go interesuje, lubi łowić ryby, czego nauczył go dziadek. Asia marzy, by dobrze go wychować i uchronić przed współczesnymi zagrożeniami, np. uzależnieniem od narkotyków. Jest przekonana, że najlepszą metodą jest wypełnienie dziecku wolnego czasu ciekawymi zajęciami. Ma więc zamiar synka zainteresować sportem, gdy tylko trochę podrośnie. Beata bardzo lubi patrolować cmentarz. Wycisza się na nim, uspokaja. Lubi też porozmawiać z panem Krzysztofem, którego tam poznała. Niemłody już mężczyzna wiele wie o Polsce i o tym, co się działo w kraju. Tym razem Beata idzie na cmentarz z partnerem, otrzymali bowiem meldunek, że nasiliły się tam kradzieże. Spotykają pana Krzysztofa. Ten zwierza się, że przychodzi na cmentarz modlić się o spokój duszy pochowanych na nim kobiet. Kiedy miał siedemnaście lat, przestał wierzyć w Boga. Kiedyś jednak ciężko zachorował i lekarze powiedzieli, że nic dla niego nie mogą zrobić. On jednak wyzdrowiał, poczuł się tak, jakby z oczu spadła mu zasłona. Nawrócił się. Gosia na Uniwersytecie Warszawskim z grupą kolegów czeka na wynik egzaminów. Wkrótce skończy już studia. Myśli, że to pomoże jej w pracy albo pozwoli znaleźć inne zajęcie. Beata z partnerem opuścili już cmentarz. Z kładki dla pieszych oglądają panoramę Warszawy. Beata podnosząc głowę śledzi wzrokiem lecący samolot. Zawsze w takich sytuacjach myśli, że chciałaby się w nim znaleźć, oderwać się od codzienności, polecieć na Florydę, by wygrzać tam kości. Partner natomiast chciałby latać na motolotni. Może mu się uda? Wie, że marzenia się spełniają. Przecież tak jak chciał ma żonę, troje dzieci, dom. Ma też przekonanie, że coś jeszcze przed nim.