ŚMIERĆ PROWINCJAŁA
1965Krzysztof Zanussi
Do zabytkowego klasztoru przybywa młody historyk sztuki z zadaniem konserwacji zgromadzonych w nim dzieł. Pierwsze ujęcia etiudy Krzysztofa Zanussiego ukazują monumentalną budowlę oczyma bohatera, z pokładu prymitywnej tratwy, którą przemierzyć musi rzekę, by dotrzeć do celu. Umiejscowiony na wzgórzu, otoczony grubymi murami klasztor wydaje się dostojny, odległy, niedostępny. Jest jak wyspa poza czasem. Fascynuje swą osobnością, otaczającą go ciszą. Milczenie okaże się też jedną z istotnych reguł klasztornych. Komunikacja między braćmi odbywa się bez słów. Z ust mnichów wydobywają się jedynie łacińskie frazy modlitwy i śpiewu. Monografistka twórczości Zanussiego pisała: "Estetyka zaświadcza o metafizyce. Wszystkie dźwięki w klasztornej ciszy wydają się echem skończoności w wieczności, czego chłopak z początku nie dostrzega, ale długie przebywanie w klasztorze wyostrza także jego słuch na inną rzeczywistość, której dotąd nie był świadomy." (M. Marczak, Niepokój i tęsknota. Kino wobec wartości. O filmach Krzysztofa Zanussiego, Olsztyn 2011, s. 67).
Zanussi po raz pierwszy podejmuje w Śmierci prowincjała temat, który okaże się jednym z głównych wątków jego dojrzałej twórczości - motyw odchodzenia i śmierci. Wybiera rozwiązanie konstrukcyjne, wielokrotnie powtarzane w późniejszych filmach. Struktura Śmierci prowincjała oparta jest na konfrontacji dwóch postaci uosabiających całkowicie odmienne modele życia: aktywny, wypełniony działaniem i zmysłowym doświadczaniem świata oraz vita contemplativa - oparty na skupieniu i dążeniu do doskonałości wewnętrznej. Pierwszy reprezentuje młodzieniec. Zanussi wplata w film sceny, które ukazują go jako człowieka ciekawego świata, ruchliwego, nawet nieco wścibskiego. Drugi personifikowany jest w postaci starego, umierającego mnicha. Reżyser zabiera tym samym głos w odwiecznym sporze o drogę człowieka, odwołując się do tekstów kultury, w których wątek ten zajmował istotne miejsce: mitologii greckiej, Boskiej komedii Dantego, a przede wszystkim do Biblii. Najbardziej eksponowanym motywem w etiudzie jest symbol wody. Zanussi wydobywa ambiwalencję jego znaczeń odsyłających do przemijania, śmierci, zapomnienia, ale i życia, energii. Dla młodego bohatera obcowanie z prowincjałem, choć nie padnie między nimi ani jedno słowo, stanie się swoistym objawieniem, etapem w ascensus - stopniowym postępowaniu wzwyż od actio do contemplativo. Jest to również zaskakujący dla chłopaka moment spotkania ze śmiercią, która przez zakonników uważana jest za coś naturalnego, na co są przygotowani. Postrzeganie umierania jako kolejnego etapu życia jest efektem wewnętrznej harmonii, którą udaje się osiągnąć za murami klasztoru. W debiucie fabularnym Struktura kryształu (1969) dylemat ukazany w Śmierci prowincjała przyjmie inny kształt. Wybory żyjącego na prowincji, z dala od konfliktów i charakterystycznej dla środowiska akademickiego rywalizacji, Jana, Zanussi przeciwstawi decyzji Marka, który robi karierę naukową, ale ponosi również konsekwencje moralne.
Po negatywnej ocenie etiudy Studenci (1963), której zarzucano przede wszystkim nadmierne wpływy zachodnie, Zanussi musiał długo czekać na realizację dyplomu. Upadł pomysł złożenia, wzorem Jerzego Skolimowskiego, pełnometrażowego filmu z etiud szkolnych. Nie doszło również do realizacji dwuczęściowego projektu o kryzysie małżeństwa pod znamiennym tytułem Niepokój. Zanussi miał nakręcić część poświęconą mężczyźnie, Grzegorzowi. Etiudę przedstawiającą sytuację z perspektywy żony, Anny, zamierzał wyreżyserować Edward Żebrowski, z którym Zanussi wielokrotnie będzie jeszcze pracował nad scenariuszami. Warto odnotować, że jednym z myślowych wątków wspólnego projektu było ukazanie pokusy życia zakonnego, innym - obcowania ze śmiercią poprzez rozbudowaną postać umierającej sąsiadki przyjaciela, do którego udają się małżonkowie. W zaginionym filmie absolutoryjnym Zanussiego Świadek także odnajdujemy motywy, które reżyser rozwinie w etiudzie dyplomowej i w kolejnych realizacjach. Jest to przede wszystkim temat odpowiedzialności za podejmowane decyzje, za dokonywane wybory.
Z ducha chrześcijański, nasycony religijną symboliką dyplom Zanussiego spotkałby się zapewne z ostrą krytyką ówczesnych decydentów, gdyby nie wysiłki Stanisława Różewicza, który wprawdzie nie był formalnie artystycznym opiekunem etiudy, ale sprzyjał pomysłom przyszłego twórcy Iluminacji (1972). Gotowy film został za jego sprawą wysłany na festiwal szkolny na moskiewską uczelnię filmową WGIK, gdzie Zanussi otrzymał nagrodę za najlepszy film zagraniczny, co praktycznie zablokowało wszelkie próby odrzucenia etiudy ze względów ideologicznych.