DWAJ LUDZIE Z SZAFĄ
1958Roman Polański
Dwóch młodych mężczyzn - jeden wysoki, brodaty i łysiejący (Henryk Kluba), drugi niższy, o trochę już pomarszczonej twarzy (Jakub Goldberg) - wychodzi z morza. Trudno jednak podejrzewać zwykłą kąpiel, bo panowie targają ze sobą: drewnianą szafę z lustrem. I tak zaczyna się ich wędrówka po nadmorskim mieście. Ze swym bagażem nie mieszczą się w hotelu, tramwaju ani kawiarni (nikt zresztą ich tam nie chce). Deprymuje on też zagadniętą dziewczynę - na widok szafy odwraca się na pięcie i odchodzi. Dochodzi też do sprzeczki z miejscową łobuzerią (w jednego z jej żądnych bitki reprezentantów wcielił się sam Roman Polański). Szybko jednak widać, że daleko obu wędrowcom do temperamentu chuligana: pobici, ruszają w dalszą włóczęgę, aż w końcu - po przegonieniu ze składowiska beczek - wracają tam, skąd wyszli - do morza. Oczywiście, z szafą. O sukcesie wielokrotnie nagradzanej, najsłynniejszej ze szkolnych etiud Romana Polańskiego przesądziło kilka czynników. Po pierwsze - dała o sobie znać pewność siebie młodego reżysera ("Kiedy dowiedziałem się, że za kilka miesięcy, podczas brukselskiej wystawy Expo 1958, odbędzie się konkurs na krótkometrażowy film eksperymentalny, udałem się do Stanisława Wohla, dziekana wydziału operatorskiego, i oświadczyłem mu prosto z mostu, że zamierzam zrealizować film, który zdobędzie nagrodę" [R. Polański, Roman, przeł. K. i P. Szymanowscy, Warszawa 1989, s. 115 ]). Po drugie - niemało pomogli przełożeni, zezwalając na realizację etiudy nad morzem (zwiększało to standardowe koszty tego typu produkcji). Po trzecie, nie zawiedli też najbliżsi współpracownicy (warto pamiętać, że Dwaj ludzie z szafą to początek współpracy reżysera z wyśmienitym kompozytorem, Krzysztofem Komedą). Po czwarte, ciągle jeszcze owocnie skutkowały wydarzenia Października '56 (jak wspomina Polański: "[Wohl i Bossak] pomogli mi zgłosić film do konkursu w Brukseli bez uprzedniego zatwierdzenia w Ministerstwie Kultury - widać, jak dalekie zmiany niosła ze sobą odwilż" [R. Polański, Roman…, s. 116 ]). I wreszcie - po piąte: od wielu już dekad uwodzi ten niedługi film swą barwną wieloznacznością. Czy to alegoryczna opowiastka o samotności? O łatwym do przeoczenia złu (wzrok przyciągają przede wszystkim wędrowcy i ich mebel - a przecież zaraz obok ktoś jest okradany, komuś miażdżona jest nad rzeką głowa)? A może to w pierwszym rzędzie popis twórczej wyobraźni? Nie w każdej szkolnej etiudzie sunie z taką gracją po niebie ryba…