STS 58
1959Agnieszka Osiecka
Na podłogę upadają plakaty, anonsujące kolejne przedstawienia Studenckiego Teatru Satyryków (muzycznym tłem staje się w pewnej chwili piosenka śpiewana przez Krystynę Sienkiewicz): Prostaczkowie (1954), Konfrontacja (1954), Myślenie ma kolosalną przyszłość (1955), Czarna przegrywa, czerwona wygrywa (1956), Agitka (1956), Siódmy kolor czerwieni (1957), Szopa betlejemska, czyli jasełka polskie narodowe na rok bieżący (1958), Idź na spacer, Alegorio (1958) - tak zaczyna się dokumentalna etiuda Agnieszki Osieckiej STS 58. W momencie jej realizacji, tytułowy zespół działał już cztery lata (przetrwał do roku 1975), stając się jednym ze znaków artystycznie "spożytkowanego" klimatu Odwilży. Jak pisze Janusz R. Kowalczyk: "Przedstawienia szły przy nadkompletach. Widzowie prześcigali się w wyłapywaniu jak największej liczby puszczonych przez cenzurę aluzji. W tekstach bił puls aktualnych spraw, jakimi żył wtedy kraj" (J. R. Kowalczyk, Studencki Teatr Satyryków. Historia "zbuntowanych zetempowców", culture.pl, dostęp: lipiec 2013). I choć dokument Osieckiej, która dla STS-u napisała ponad 150 tekstów, trwa tylko osiem minut, to właśnie z "dokumentalnego" (a może lepiej: "dokumentacyjnego") punktu widzenia sprawa przedstawia się pasjonująco. Wspomniana Krystyna Sienkiewicz śpiewnie oznajmia: "To teatr, teatr dziś gra / tobą dziś jestem tu ja", po czym kamera przenosi się do pokoju, gdzie młodzi twórcy pracują nad kolejnym spektaklem (oto wśród nich i sama Agnieszka Osiecka, dająca zaciągnąć się papierosem Jerzemu Markuszewskiemu, reżyserowi wielu przedstawień STS-u). Zaraz potem fragment nowej piosenki, próba świateł, krótka wizyta w pracowni plastycznej, no i rzecz wyjątkowa, czyli zaśpiewani przez Elżbietę Czyżewską Kochankowie z ulicy Kamiennej (do słów Agnieszki Osieckiej i muzyki Wojciecha Solarza), przejmujący portret ludzi, którym przez chwilę wydaje się, że mogą zmienić swe smutne życie ("Potem znów cicho, potem znów ciemno, potem wracają znów na Kamienną"). Jest w tym, rzecz jasna, wyraźna paralela z losami samego STS-u - najpierw moment "okołoodwilżowej" swobody, zaś po niedługim czasie powrót do dawnych komplikacji. Dlatego też serię ujęć, rejestrujących przygotowania do premiery nowego spektaklu, przerywa nagle przekrzywiony kadr z frontonem nieprzypadkowego budynku: to siedziba Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk… Sporo tego wszystkiego, jak na jedną, skromną etiudę.