CIAŁO ZANURZONE W CIECZY TRACI NA WADZE TYLE ILE WAŻY CIECZ WYPARTA PRZEZ TO CIAŁO
1977Romuald Wierzbicki
Ciało zanurzone w cieczy... jest jedną z kilkunastu etiud filmowych, które zrealizowane zostały w ramach Warsztatu Formy Filmowej. Powstał on z inicjatywy studentów łódzkiej Szkoły Filmowej w roku 1970. Filmy eksperymentalne realizowane przez twórców Warsztatu (m.in. Józefa Robakowskiego, Pawła Kwieka, Wojciecha Bruszewskiego, Tadeusza Junaka, Ryszarda Waśko, Zbigniewa Rybczyńskiego) stanowiły swoisty gest sprzeciwu wobec kina masowego, opartego na literackiej anegdocie i teatralnym aktorstwie. Działania Warsztatu wydają się w pewnym stopniu reakcją na filmy, które można było oglądać w polskich kinach w latach 60. W naszej pamięci pozostały znakomite debiuty dekady (np. Romana Polańskiego, Jerzego Skolimowskiego, Witolda Leszczyńskiego, Krzysztofa Zanussiego), świetne adaptacje literatury (Rękopis znaleziony w Saragossie, 1964, Popioły, 1965, Lalka, 1968). Lwią część filmowej produkcji tego okresu stanowiło jednak kino rozrywkowe. Konrad Eberhardt pisał o nim krytycznie: "Te rozmaite żebra Adama, żony dla Australijczyków, zbrodniarze i panny, lekarstwa na miłość, małżeństwa zawierane z rozsądku są zlepkiem najrozmaitszych, podpatrzonych tu i tam pomysłów, bez jakiegokolwiek własnego stylu. Ani w nich szukać fachowości, ani oryginalności." (K. Eberhardt, Komedia pomyłek i jej aktorzy, "Kino" 1967, nr 7).
Młodzi filmowcy proponowali powrót do początków kina, do pierwszych prób awangardowych, do kina czystego, wolnego od zależności literackich i teatralnych. By móc od nowa budować język filmowy, należało zbadać jego podstawy - możliwości rejestracyjne kamery i granice ludzkiej percepcji. Romuald Wierzbicki bada również granice wytrzymałości widza. Wystawia go na trudną próbę przyglądania się procesowi upijania się. W trzech odsłonach ukazuje aktorów, których głos zza kadru nakłania, a nawet przymusza, do picia kolejnych kieliszków wódki. W scenie pierwszej para bohaterów pije alkohol z butelek. W dwóch kolejnych najpierw starszy, potem młodszy mężczyzna siedzą przy stole i wychylają kolejne kieliszki. Obserwujemy stadia ich alkoholowego upojenia od poprawy nastroju, rozluźnienia, po bełkot, przerysowaną gestykulację, trudności z utrzymaniem się na krześle, wzrost agresji. Kamera pokazuje bohaterów w bliskich planach. Wierzbicki nie ukrywa procesu rejestracji, przeciwnie - eksponuje go poprzez głos zza kamery, widoczny od czasu do czasu klaps, sygnał synchronizacji dźwięku, plansze informujące o ilości spożytego alkoholu. Umowność scenografii przywodzi na myśl warunki laboratoryjne. W ujęciach zamykających etiudę ekipa wychodzi w plener. Reporterska, ruchliwa kamera ukazuje człowieka leżącego na chodniku i oddającego mocz, ubłoconego mężczyznę siedzącego na krawężniku, a na koniec pacjentów izby wytrzeźwień. W ujęciu zamykającym film widzimy jednego z nich. W pozycji embrionalnej, nagi leży na drewnianej podłodze łaźni. Wyrazistość puenty budowana jest również przez dźwięk. Ze ścieżki dźwiękowej wyeliminowane zostały wszelkie szmery i słowa. Ujęciom towarzyszą wyłącznie ostre, przeszywające dźwięki, które przywodzą na myśl serie z karabinu. Zakorzeniony w polskiej obyczajowości zwyczaj picia prowadzi do redukcji człowieka do funkcji fizjologicznych. Jeden z bohaterów stwierdza z ironią: "Tragedią tego kraju jest to, że jesteśmy masochistami."
Ironia, a nawet sarkazm wydają się być dla Wierzbickiego podstawowymi narzędziami opisu rzeczywistości. Podobny ton odnajdujemy w szokujących i wywołujących kontrowersje filmach o zbliżonej tematyce z początku lat 70. - w głośnym dokumencie Marka Piwowskiego Korkociąg (1971) i w szkolnej etiudzie Marka Koterskiego Ech (1972).